Znalazły dom - szczęśliwie zakończone adopcje...
Alinka & Alex
Kolejne kocie sieroty w potrzebie. Ktoś wywalił trzy około 4 miesięczne kociaki wraz z matką, niestety, matkę auto zabiło a ten najładniejszy od razu znalazł domek ale te biedy też chcą do domku a są piękne: czarny z białą krawatką Alex oraz jego siostrzyczka bura z rudymi wstawkami Alinka, oba mają KK i były wczoraj też odrobaczone i odpchlone i wziełam u weta 20 kapsułek scanomune bo na biostyminę nie mam. Kociaki są już zdrowe i szukają domku.. razem:)
DT: Justa&Zwierzaki
Wątek na forum.miau.pl -
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=90117
Alinka znalazła milość swojego życia u kinia2511 i jej rodziny, a Alex też ma cudowny dom!!!
_______________________________________________________________________
Aisha
Aisha to kilkuletnia kotka która została porzucona, nie wiemy co sie z nią wcześniej działo, ale wiemy że miała przepukline, chore nerki, ale jest już po operacji. Jest też wysterylizowana. Jak dojdzie do siebie, zostanie zaszczepiona. Aisha bardzo prosi o domek, gdyż bardzo źle znosi panujące u mnie "przepełnienie". Proszę daj jej dom, a ona da Ci serce...
DT: Justa&Zwierzaki (pilnie potrzebny!!!)
Wątek na forum.miau.pl -
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=88672
Aisha ma dom!!! teraz mieszka w (jej własnym) ogromnym mieszkaniu z kotolą i jej rodziną...
_______________________________________________________________________
As vel Astorek
As to piękny, duży, około 7 letni krówek ślicznie plamkowany. Jego czarna łezka pod oczkiem jest zachwycająca, a niesymetryczne łaty dodają uroku. Astor ma bajecznie długi ogon i równie długie łapki, którymi ugniata wszystko co się da - a wszystko to z miłości do ludzi. Trudno stwierdzić ile waży As, ale swoje kilogramy ma. Jedno jest pewne: do miziania jest dużo. Jednak jego największym atutem są piekne, zielonkawe, ufne oczy proszące o domek! Charakter? Wprost idealny! To kot, który nie wie do czego służą pazurki, ząbki i fuczenie. On całymi dniami siedziałby przy oknie i prosiło głaskanie! A pieszczoty odwdzięcza głośnym ,,,mruuuu" i ,,mrauuu". Żadko który kot daje brzuszka, on jednak błaga o drapanko. Wystarczy raz dotknąć i mruczanka ,,start". Barankuje, tuli się, łasi - kot cudo. Kocio zakosztował w suchym RC, mięsko tak nie bardzo mu zasmakowało. Zabawowy narazie w pełni nie jest, ale może jeszcze tęskni za ukochanymi wolontariuszkami ze schrnoniska, ale raz już szalał. Jest raczej towarzyskim kotem, jesli chodzi o przyjaźń z innymi przedstawicielami gatunków. Na chomika niereaguje (ku naszej uldze), ze świną zawarł już znajomość, rybkę traktuje jak powietrze, a z psem jeszcze się do końca nie zapoznał. Do ludzi oczywiście aniołek.
DT: Korciaczki
Wątek na forum.miau.pl -
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=88410
As zamieszkał u forumowej Feith (Opole) wraz z dwoma psiakami.
_______________________________________________________________________
Benia
Benia - koci ideał czeka na swoją szansę! Na DT do nas przebyła 300 km, więc kilometry dzielące przyszły domek nie mają znaczenia! Skąd przybyła, gdzie podziewała się przez 6 lat swojego życia, i dlaczego kuśtykała - nie wiadomo nic, jej przeszłość to jeden wielki znak zapytania. Do schroniska w Łodzi trafiła 12 grudnia 2008 roku ze zwichniętą łapką. Tam zajęła się nią CoolCaty i wolontariuszki, dzięki którym dziś Benia jedynie trochę kuleje, ale jest na dobrej drodze zupełnej sprawności, wyzdrowienia. Wśród setek psów, dziesiątek kotów - Bożenka czuła się nieswojo, marniała z każdym dniem. To nie jest miejsce dla iście królewskiej damy, którą właśnie jest! Poza tym, jak wiadomo, mimo najszczerszych chęci, niesposób wygłaskać całej azylowej ferajny, więc Benia nie zawsze otrzymywała pieszczot tyle ile chciała - a kocha je ponad życie! Tak więc trafiła do nas na DT aż z Łodzi, przebywając tym samym około 300 km do Tychów. Tu serdecznie chcemy podziękować Ja-Bie i jej TŻ-towi za transport. Od 27 stycznia 2009 roku Bożenka, zwana Benią gości u nas. W nowym domku powitała ją nasza rodzina i reszta zwierzaków oraz nowiutka kuweta, żwirek, zabawki, RC sterylized, animonda w puszce i to co Benia lubi najbardziej: łóżko i kanapa, gdzie z chęcią przesypia leniwe popołudnia. Od nas dostała ciepło i miłość od pierwszej chwili, a w zamian ofiarowała swą niezwykłą mruczankę! Błyskawicznie się u nas zadomowiła i już po kilku minutach zwiedzała mieszkanie, łącznie z łazienką i kuchnią. Pierwsze zdjęcia dała sobie zrobić w zlewie kuchennym, skąd podziwiała otoczenie! Ta przeurocza pingwinka to dosyć tłuściutka koteczka, o pięknej, dużej głowie, fantastycznie grubych łapkach i okrągłym brzuszku. Jedno jest pewne: do miziania jest bardzo ogromne ciałko. Mimo to prezentuje się doskonale i wygląda jak kot z obrazka (o ile by się na nim zmieściła) Jej oliwkowe oczka tylko leniwie oglądają się za ruszającą zabawką, ale ciałko odmawia posłuszeństwa i zachęca do leniuchowanie. Woli popatrzeć, zabawa nie ucieknie. Sierść co prawda wymaga jeszcze lekkiej pielęgnacji, ale to już przepiękna koteczka. Benia jest kocią damą, kocha pieszczoty, ale jak nie ma ochoty to nie przyjdzie na kolanka - posiedzi z boku i pozastanawia się czy iść się pomiziać, czy też nie. Pazurki pokaże tylko w skrajnej sytuacji - generalnie to pieszczoch, który upomina się o głaskania. Nawet o szóstej ranu potrafi przyjść do łóżka i zacząć się łasić. Bardzo często barankuje i tuli się do nóg - słowem koci ideał! Jest około 7 letnią, wysterylizowaną, kuwetkową, odrobaczoną i zaszczepioną koteczką po przejściach, której należy się szczęście! Bożenka czeka na swój nowy nawet ciasny, ale własny kącik na ziemi i twoją miłość, którą bez dwóch zdań odwdzięczy!
DT: Korciaczki
Wątek na forum.miau.pl -
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=87874
Benia ma cudowny domek, zamieszkała u forumowej Dama Ya w Piotrkowie Trybunalskim!!!
_______________________________________________________________________
Borcia
Kolejne kocie sieroty w potrzebie. Ktoś wywalił trzy około 4 miesięczne kociaki wraz z matką, niestety, matkę auto zabiło a ten najładniejszy od razu znalazł domek ale te biedy też chcą do domku a są piękne: czarny z białą krawatką Alex oraz jego siostrzyczka bura z rudymi wstawkami Alinka, oba mają KK i były wczoraj też odrobaczone i odpchlone i wziełam u weta 20 kapsułek scanomune bo na biostyminę nie mam. A też mam koteczkę Borcie po sterylizacji która jest bardzo miziasta i tak będzie żal ją wypuścic na te zlikwidowane hale i bardzo bym chciała tej rozmruczanej burej Borci znaleźć dom, bardzo Was proszę o pomoc. Borcia szuka niezakoconego domku!!!
DT: Justa&Zwierzaki
Wątek na forum.miau.pl -
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=90117
Borcia ma dom!!! mieszka niedaleko Justyny...
_______________________________________________________________________
Garfield
Piękny kocurek Garfield bardzo potrzebuje domu, jego dotychczasowa opiekunka idzie do domu opieki. Pani jest załamana tym, że kocurek nie będzie miał domu... za nią zadecydowali synowie... Kot jest naprawdę piekny, rudy z białym. Duży, młody miziak, wykastrowany. Mieszkał z psem, który w związku z zaistniałą sytuacją też poszukuje domu. Kocurek mieszka w Tychach.
DT: Pojedzie do DT w Krakowie
Wątek na forum.miau.pl -
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=87097
Garfield vel Miciek pojechał do DT w Krakowie i został w nim na stałe!
_______________________________________________________________________
Lena
Jest piękną rudawą buraską, właściwie nawet szylkretką (jej mysie futerko przesiane jest rudym i odcieniem złota) Ma duże, śliczne zielonkawo-oliwkowe oczka i bordowy nosek, białe skarpetki i dość duży brzuszek. Nie można stwierdzić wprawdzie, że jest garfieldem, ale troszkę ciałka ma. Jej niezwykła uroda idzie w parze z charakterem. Jest kochaną, ciekawską nieco nieśmiała koteczką, która nade wszystko kocha pieszczoty i mizianki. Głaskana momentalnie włącza swój traktorek, pręży grzbiet, a ogon stawia jak antenkę. Wystarczy spojrzeć w jej kierunku, by rozmruczana czym prędzej wolnym kłusem ruszyła w kierunku Dużego po głaski. Zaliczyłybyśmy ją z całą pewnością do kotów z tej serii: „miziak nad miziakami” Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż jeszcze przy naszym gwałtowniejszych ruchach ucieka gdzieś w głąb pokoju. Mimo wszystko jesteśmy dobrej myśli, że z czasem nabierze dużej pewności siebie, a wówczas stanie się najwierniejszym cieniem człowieka. Już powoli zaczyna chodzić za nami krok w krok, jeśli tylko my na nią nie patrzymy i zachowujemy się dyskretnie i spokojnie.
DT: Korciaczki
Wątek na forum.miau.pl -
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=90639
Lena ma nowy domek, wróciła do Warszawy i zamieszkała u forumowego noko:)
_______________________________________________________________________
Leoś/Leonard
Mieszkał dwa podwórka dalej od naszego domu. Powszechnie uznawany za dzikuska, Leonard/Lonek (bo tak go nazwałyśmy) okazał sie niesamowitym przytulakiem. Został wczoraj wykastrowany i odrobaczony - dzięki uprzejmości Pani Justyny i akcji sterylizacji kotów bezdomnych. Leonard prowadził dotąd życie kota uliczno-piwnicznego. Siedział w przydomowych ogródkach czy deszcz czy śnieg. Dokarmiły go Dobre Panie.
DT: Korciaczki
Wątek na forum.miau.pl -
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=90639
Lonek - nieziemski, choć nieufny przytulak znalazł dom w Bytomiu - u wspaniałej Magdy (Wiewior006) i jej mamy!
_______________________________________________________________________
Morisia
Historia jej przypomina wiele innych. Kotka bezdomna, spragniona kontaktu z ludźmi (choć nieufna) na okrągło rodząca, niezwykle słaby egzemplarz, nękana przez inne bezdomniaczki... Przyszła tak nagle, tak niespodziewanie pod nasze okna i dostawszy jedzonko raz, drugi, trzeci, zaczęła pojawiać się regularnie - pod naszym oknem, lub na murku naprzeciwko drzwi z klatki schodowej. Początkowo nieufna, wychodziła po karmę tylko jak nas nie widziała, później jednak słyszawszy jak drzwi lub okno otwierają się, a po kilku sekundach rozlega się "kici kici" zjawiała się niczym kocia majestatyczna dama i jadła w promieniu 5 metrów. Z czasem ta odległość zmiejszała się, aż w końcu bariera strachu zniknęła niemalże całkowicie. Bała sie jedynie gwałtownych ruchów, a jadła tuż koło nas. Czas posiłku ustalała ona - przychodziła kiedy miała ochotę. Nieraz bywało, że musiałśmy my jej szukać, ba akurat, jak sobie żartowałyśmy, miała coś pilnego na "mieście". Dokarmiałyśmy ją sumiennie, systematycznie odkąd ją poznałyśmy.
Trudno powiedzieć jak doszło do zawarcia kocio-znajomości, gdyż pojawiła się znikąd. Po prostu nagle przyszła i zamiauczała pod naszymi oknami. I tak poszły w ruch najpierw puszki whiskasa, potem kota zaczęła wybrzydzać więc karmiona była puriną i nutrą (wiemy, że kotów głodujacych są setki i lepiej kupować taniej a więcej, ale ona nam tak przypadła do serca... poza tym nie dokarmiałyśmy zbyt licznej gromady, więc pozwoliłyśmy sobie na luksus dla Morisi) Tak było do czasu, aż wydala kolejny miot i najprawdobodobniej porzuciła go... Wiedziałyśmy, że sterylka jest potrzebna niemal natychmiast. Jako że koteczka zaufała nam na tyle, że dotknełyśmy ją parę razy, łapanka odbyła się bez większych problemów... A to że zanim wogóle przystąpiłysmy do łapania minęło ok. 40 minut zanim księżniczka się zjawiła... ale to tylko szczegół. Trafiła do nas na okres rekonwalescencji po sterylizacji. W planach było że koteczka po tygodniu zostanie wypuszczona. Obecnie plany prezentują się tak: szukamy domu tego Najlepszego. Nie jest to nasze ,,widzimisię" bo kotka jest cudowna, ale ona na wolności miała znikome szansę na dobre życie. Nieraz świadkiem byłyśmy jak "tłukła" ją okoliczna kocia banda czy gonił ją samopas puszczany bokser! Morisia jest kotką nieufną, jeszcze bojaźliwą i strachliwą. Miłość, czas i ciepliwość zdziałają bez dwóch zdań cuda! Jest ona u nas od 9 Grudnia, a już spała z nami na łóżku wtulana. Nie jest kotką dziką, ale wymagającą czasu na zaufanie. Przed osobą adoptujacą długa, ale z pewnością owocna droga do oswojenia. Nie zrażajcie się jednak. Nam zaufała, więc innym kociarzom też! Napewno jest to kot pozbawiony agresji (o ile kot wogóle ją może mieć), jakby zapomniała od czego są pazurki i kiełki. Sprawia wrażenie jakby ktoś ja kiedyś skrzywdził i wie co to znaczy ból, więc nie chce zadać go innym! Koteczka szylkretkowa, z białymi znaczeniami o pięknych oliwkowych oczkach (na niektórych zdjęciach są one żółte, ponieważ fotografowana była wieczorem) Kicia jes młoda (2 lata) obecnie zdrowa (choć "rzęzi" i charczy, ale to jest ponoć u niej normalne - mówi wet.) Wysterylizowana, odrobaczona i odpchlona, niestety niezaszczepiona. Uszka i oczy w stanie dobrym, ogólnie nie jest źle. Jeśli chodzi o żywienie to kotka jest wybredna. Obecnie je Royal'a dla sterylizowanych kotek do 7 lat, ale zasmakowała jej też Bozita. Nutrą gardzi... Surowe mięsko jakoś nie bardzo jej podeszło, woli gotowane.
DT: Korciaczki
Wątek na forum.miau.pl -
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=85791
Morisia ma dom!!! pojechała do Trzebini z Weroniką (Wierą77, małopolskie)
_______________________________________________________________________
Sally zwana Panną Fufu
Salcia zwana również Panną Fufu w schronisku spędziła bardzo długo - za długo jak na tak małą i delikatną kruszynkę. Mnóstwo kotów, odwiedzających, zapach leków, w tle słychać szczekanie psów - to nie są warunki godne kociej księżniczki, mimo iż wolontariusze robią wszystko aby je zapewnić. Dlatego trafiła do domku tymczasowego w Tychach, gdzie cierpliwie czeka na nową miłość życia. Sally jest 2 letnią, malutką koteczką która nie zajmie dużo miejsca w Twoim domu. Lśniące białe przykryte czarnym płaszczem futerko, różowy nosek, wielkie zielone oczka - kot marzenie, kot ideał. A mimo to Panna Fufu wciąż nie może się doczekać właśnego kącika na Ziemi. Prócz niezwykłej urody jej wielkim plusem jest charakter. Nie jest wprawdzie super kontaktowym kotem, czasem schowa się pod łóżkiem, pacnie łapę (bez pazurków) - jest za to grzeczną, miłą, wyrafinowaną koteczką o łagodnym uosobieniu, która przy odrobinie czułości człowieka zamienia się w mruczący traktorek.
DT: Korciaczki
Wątek na forum.miau.pl -
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=4117664
Fufu znalazła wspaniały domek, w którym jest rozpieszczaną książniczką. Mieszka w Bytomiu z panią Olą (nowy_dom_fufu)
_______________________________________________________________________
Tryni
Byłam szczęśliwa, miałam dom, swój ciepły kąt, pełny brzusio i dzienną dawkę pieszczot. Żyłam w kocim raju, choć moi obecni koledzy i koleżanki - tyskie mruczki szeptały między sobą, że wcale tak nie było... Że owszem byli wspaniali, ale do czasu gdy z z puchatej, ślicznej, pachnącej kociątkiem kulki wyrosła kocia dama z normalnymi w świecie potrzebami - przestali już tak mocno kochać... Diabełek mi opowiadał, że jego też kiedyś to spotkało i został wyrzucony na mróz.
Nie wiem co złego zrobiłam- ale zostałam wyrzucona z domu na bruk. Było to dla mnie coś strasznego - było mi zimno, mimo że był dopiero ciepły październik, byłam głodna i nie miałam schronienia. Wreszcie znalazłam wolną pieniczkę, wgramoliłam się w zakamarki i prosiłam o śmierć. Nie chciałam tak żyć... Szczęście się jednak uśmiechnęło do mnie (i pustego brzuszka) i z pomocą przyszła Duża. Dostałam jeść - nie posiadałm się z radości i zdumienia, że ktoś się o mnie jeszcze troszczy. Postanowiłam wziąść sprawy w swoje łapy i poszłam z Dużą, mimo że towarzyszyły jej trzy psy. Szybko ustaliłam, że największy jest najłagodniejszy, średni zajmuje grunt neutralny, a rudemu na wszelki wypadek zejść z drogi... Duża gdy mnie zobaczyła, szybko zaprowadziła psiaki i przyniosła transporterek. Wreszcie miałam dom, nie ważne że tymczasowy, przecież kiedyś będą miała stały... Zaaklimatyzowałam się dosyć szybko, mimo że jeszcze parę tygodni byłam nieufna i zachowywałam dystans. Ale o tym jak dobra jest moja nowa opiekunka tymczasowa przekonał mnie Diabełek, któremu uratowała życie, Czorcik też coś dorzucił, a Misia skromnie dodała, że warto zaufać. Jak twierdzi Duża (Justa&zwierzaki) i te mniejsze (Korciaczki) jestesm wielkim miziakiem, co nie znaczy że nie umiem zadbać o siebie w razie potrzeby! Chętnie przesiedziałabym cały dzień na kolanach, odciągając wszyskich od codzienności i opowiadając jaka to ja biedna byłam... Kocham zabawy! Myszki - super, sznurki - numer 1, szeleszczące papierki - jestem w siódmym niebie... Jak widać kotek zabawowy ze mnie jest! Jak o mnie mówią, jestem rasistką ponieważ nie przepadam za czarnymi kotami, nie toleruję ich. Ewentualnie uznam obecność Diabełka... Mruczki śmieją się, że powinnam spojrzeć w lustro, bo sama mam czarne łatki, ale ja im nie wierzę... Więc widzicie, że lepiej abym nie miała do towarzystwa czarnuszków! Wszyscy zachwycają się moją urodą - cóż urok mam... Piękna ze mnie kotka tri, na moim delikatnym i lśniącym futrze przeważa biel, a rude i czarne (a niech to!! Jednak mam czarny) plamki mam na grzbiecie i głowie oraz ogonie. Oczy mam zielone, cóż więcej chcieć... Nie nadaję się na kota wychodzącego, jestem wysterylizowana, zdrowa.
DT: Justa&Zwierzaki
Wątek na forum.miau.pl -
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=86510
Tryni została w Tychach, pojechała do forumowicza Mateuszek! Gratulujemy!!!
_______________________________________________________________________
A także: Lolek i Tolek, Kuki, Sibra, Lulu, Murzynek, Węgielek, Żelcia, ślepaczki Mania, Maciuś, Lili, Łezka, Marmurek, Marmi, Elza, Luie vel Hecio, Lovciu vel Lord.