Dziś rano pod gabinetem Brzeskich na Mierzynie uciekł nam kot Boluś - to prawdziwa katastrofa, ponieważ jest on w trakcie leczenia, miał mieć rano podaną kolejną dawkę antybiotyku. Ma poważny stan zapalny w pyszczku, który praktycznie uniemożliwia mu jedzenie - MUSIMY go znaleźć, bo grozi mu śmierć głodowa w męczarniach. Szukałam go po okolicy dziś 6 godzin - rano, po południu i wieczorem (to ostatnie z E-ditą

). Bezskutecznie. Tzn. E-dita nie zmarnowała tego "wypadu" - przygarniając rozpaczającą kocią sierotkę. Ale Bolusia ani śladu.
Pamiętacie może mojego podopiecznego z przystanku tramwajowego pod stocznią - Elegancika? Teraz zwie się Boluś. On trafił do mojej mamy, a Szarusia (druga rezydentka przystanku) jest u Sebriel (dla której Wielkie

). Poniżej zamieszczam zdjęcie Bolusia jeszcze z czasów przystankowych - nic się nie zmienił wiec niejako aktualne.

Moja prośba jest następująca : jeśli będziecie tam w najbliższym czasie, proszę, rozglądajcie się za nim. Rozwiesiłam ogłoszenia przy miejscach karmienia kotów, jedna z karmicielek nawiązała już nawet ze mną kontakt. Pytamy też o Bolusia wszystkich napotkanych tam ludzi - ale gdybyście mogli pomóc - pomóżcie. Sytuacja jest naprawdę fatalna...
