Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-część 14.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 29, 2011 23:01 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

casica pisze:A gdyby nie badania, to nie byłoby schyłkowej fazy, bo na oko nie był umierający i można się było zabawić?


Nie sądzę aby Mirka miała ochotę się z Tobą zabawiać, Ty zaś zachowujesz się jak odrzucona kochanka :roll:
Ja dość uważnie czytam wątek i nawet nie mając zamiaru adoptować Miszy - śmiem twierdzić, że wiem o nim więcej niż Ty.
Dlatego niespecjalnie mnie zaskoczyły wyniki jego badań.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Sob sty 29, 2011 23:04 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
dalia pisze:...od kiedy było wiadomo?

mirka_t pisze:Cała prawda o Miszy.

Pierwsze informacje o Miszy. :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=5427034#p5427034,
:arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=5431237#p5431237

Tydzień później 16 stycznia Misza był u mnie. :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=5466405#p5466405
Następnego dnia rozpoczęła niemal codzienna pielgrzymka do weta.

29 stycznia - pierwsze wyniki badania krwi Miszy. :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=5526200#p5526200 Obrazek


10 luty - kastracja, sanacja paszczy i szycie małżowiny. :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=5585082#p5585082

21 maj - amputacja małżowiny. :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=5991203#p5991203

We wrześniu Misza wyglądał tak. Obrazek

W drugiej połowie października pojawiają się problemy skórne. :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=6549282#p6549282

10 listopada - wyniki drugiego badania krwi. :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=6646831#p6646831 Obrazek

20 listopada - wyniki badania krwi i moczu po 10 dniach codziennego nawadniania. Obrazek

21 listopada informuję w wątku, że Misza ma pnn. :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=6691725#p6691725

Do połowy grudnia nawadniam Miszę codziennie porcją 250ml NaCl. Potem połową tej porcji lub co 2-3 dni w zależności od szybkości wchłaniania się kroplówki. Stan skóry Miszy poprawia się jednak zaczyna on chudnąć. Ma coraz mniejszy apetyt i coś niedobrego zaczyna dziać się z dziąsłem po prawej stronie. W końcu Misza zaczyna sikać tam gdzie leży, czyli w budce drapaka. Przenoszę go do klatki i wtedy ponownie zaczyna się w wątku "walka o dobro Miszy". Dyskusja o wyższości podkładów i gazet nad kocykami z Lidla. Insynuacje, że trzymam kota dla pieniędzy i dla pieniędzy piszę o jego problemach zdrowotnych. Mam tego dość i proponuję, aby casica przejęła kota. Ustalenia z casica prowadzę na PW i okazuje się, że nie ma ona pojęcia o stanie kota, nic o nim nie wie i dopiero zaczyna się wahać, pytać. Moje uwagi o tym, że Miszy już nic nie uratuje i że według mnie nie należy go przenosić nie są jednak wystarczające. Ostatecznie ustalamy, że casica wykłada pieniądze na badanie krwi i moczu Miszy. Na podstawie otrzymanych wyników podejmie ostateczną decyzję.

27 stycznia - wyniki badań sponsorowanych przez casica. Obrazek Obrazek

Casica pomimo tak fatalnych wyników kota nie odpuszcza, ale nie potrafi też sama podjąć decyzji. W końcu podejmuję za nią decyzję. Misza zostanie jednak u mnie.

nie wiem czy dobrze rozumiem - od momentu gdy go wzięłaś? kiedy to było?
i tak sobie umiera powoli? nawadniany?
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sty 29, 2011 23:08 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

Dalia a nie wiesz, że koty z pnn umierają w wyniku tej chorby powoli? Nie jest to gwałtowna śmierć. Nie przebiaga u wszystkich kotów tak samo. Jedne koty umierają przez 4 lata, inne w przeciągu roku a jeszcze inne po kilku miesiącach.

Wiesz za to ile czasu potrzeba, aby kot zmarł w wyniku nieleczonego złamania łapy.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob sty 29, 2011 23:08 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:
casica pisze:A gdyby nie badania, to nie byłoby schyłkowej fazy, bo na oko nie był umierający i można się było zabawić?


Nie sądzę aby Mirka miała ochotę się z Tobą zabawiać, Ty zaś zachowujesz się jak odrzucona kochanka :roll:
Ja dość uważnie czytam wątek i nawet nie mając zamiaru adoptować Miszy - śmiem twierdzić, że wiem o nim więcej niż Ty.
Dlatego niespecjalnie mnie zaskoczyły wyniki jego badań.

Ty pixie65 zaakceptujesz wszystko i to bezkrytycznie o ile tylko będzie dotyczyło określonych osób.
Każdą podłość, każde świństwo.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 29, 2011 23:14 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

dalia pisze: a co takiego Twoim zdaniem zrobiła dla tego kota?
to ze wzięła go ze schronu to wiemy, a poza tym?

A co Ty zrobilaś dla tego kota jak czekał w schronisku na ratunek?
Bo to, że Ty NIE wzięłaś go ze schronu to już wiemy :!:

Tak kiepsko wyglądał, że nawet nie był wart zauważenia prawda?
Ale może dla Miszy to i dobrze bo ... .
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Sob sty 29, 2011 23:16 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

casica pisze:Ty pixie65 zaakceptujesz wszystko i to bezkrytycznie o ile tylko będzie dotyczyło określonych osób.
Każdą podłość, każde świństwo.

A skąd u Ciebie taka głęboka wiedza dotycząca mojej skromnej osoby :?:
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Sob sty 29, 2011 23:16 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:
casica pisze:A gdyby nie badania, to nie byłoby schyłkowej fazy, bo na oko nie był umierający i można się było zabawić?


Nie sądzę aby Mirka miała ochotę się z Tobą zabawiać, Ty zaś zachowujesz się jak odrzucona kochanka :roll:
Ja dość uważnie czytam wątek i nawet nie mając zamiaru adoptować Miszy - śmiem twierdzić, że wiem o nim więcej niż Ty.
Dlatego niespecjalnie mnie zaskoczyły wyniki jego badań.

Masz takie doświadczenie?
I chcesz się w tym miejscu podzielić swymi doświadczeniami? 8O
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 102931
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Sob sty 29, 2011 23:20 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Dalia a nie wiesz, że koty z pnn umierają w wyniku tej chorby powoli? Nie jest to gwałtowna śmierć. Nie przebiaga u wszystkich kotów tak samo. Jedne koty umierają przez 4 lata, inne w przeciągu roku a jeszcze inne po kilku miesiącach.

Wiesz za to ile czasu potrzeba, aby kot zmarł w wyniku nieleczonego złamania łapy.

widzisz Mirko mam kota 7 lat temu zdiagnozowanego na niewydolność nerek, ostano doszły tez inne wady genetyczne. Kot żyje, ma się doskonale waży pow. 5 kg. Nie ma problemów ponieważ jest pod stałą kontrola i jest leczony. Ma 11 lat.
Tak więc wiem ze koty z tym schorzeniem umierają powoli, ale wiem tez ze ode mnie zależy to jak Oskar umiera i będzie umierał. I wiem również ze przy zaangażowaniu opiekuna i wdrożonym leczeniu "umieranie" kota z pnn nie wygląda tak jak wygląda obecne życie Miszy u Ciebie.
Daruj sobie wstawki o Szagim bo jak zechcesz dokładnie możemy przeanalizować śmierć i eutanazję kotów u Ciebie - w sumie nigdy o tym nie dyskutowałyśmy (poza dyskusją o Dyziu)
może warto by było?
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sty 29, 2011 23:21 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

osiek39 pisze:Witam. Przypadkiem skorzystalam z porad "karmienia" kotusia lekami. Bardzo dziekuje mirce_t!

A ja bardzo Ci dziękuję za zastosowanie prawidłowej formy odmiany - komu? ---> mirce_t :piwa:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob sty 29, 2011 23:27 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

Amika6 pisze:
dalia pisze: a co takiego Twoim zdaniem zrobiła dla tego kota?
to ze wzięła go ze schronu to wiemy, a poza tym?

A co Ty zrobilaś dla tego kota jak czekał w schronisku na ratunek?
Bo to, że Ty NIE wzięłaś go ze schronu to już wiemy :!:

Tak kiepsko wyglądał, że nawet nie był wart zauważenia prawda?
Ale może dla Miszy to i dobrze bo ... .

nie wzięłam ze schronu, wzięłam natomiast kotkę z azylu,
obecnie jest u mnie - dziś zdjęłam jej kaftanik posterylkowy, w czwartek robię badania krwi (kolejne) za tydzień jedzie do własnego domu.
Jeśli chcesz dokładne informacje dotyczące tej kotki i co jej dolegało jak została oddana do azylu, co jej wyleczono, wytępiono jakie leczenie zostało podjęte itp to poproszę pytania na pw
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sty 29, 2011 23:28 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

dalia pisze:widzisz Mirko mam kota 7 lat temu zdiagnozowanego na niewydolność nerek, ostano doszły tez inne wady genetyczne. Kot żyje, ma się doskonale waży pow. 5 kg. Nie ma problemów ponieważ jest pod stałą kontrola i jest leczony. Ma 11 lat....

I nie jest to Misza ani Dyzio. Nie jest to żaden z inych kotów. Żaden z tych, które odeszły szybko po zdiagnozwaniu choroby.

Znamienne. Dalia i casica uważają się za specjalistki od pnn, bo mają lub miały kota z tą chorobą. Uważają, że mają prawo oceniać czy dany kot jest właściwie leczony czy też nie. Czy żył wystarczająco długo czy też nie.
Weci z kolei twierdzą, że przy pnn nie ma reguły. Każdy kot reaguje inaczej na zabiegi, nie każdemu da się podać leki dopyszcznie a innych nie ma. U każdego choroba ma inny przebieg.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob sty 29, 2011 23:35 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

Dalia mam 2 koty, które miały połamaną tylną kończynę. Niki miał amputowaną 6 lat temu a Rudek drutowaną 4 lata temu. Oba koty żyją i chodzą. Te doświadczenia dają mi prawo twierdzić, że złym leczeniem a właściwie nie leczeniem złamania zabiłaś własnego kota.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob sty 29, 2011 23:37 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
dalia pisze:widzisz Mirko mam kota 7 lat temu zdiagnozowanego na niewydolność nerek, ostano doszły tez inne wady genetyczne. Kot żyje, ma się doskonale waży pow. 5 kg. Nie ma problemów ponieważ jest pod stałą kontrola i jest leczony. Ma 11 lat....

I nie jest to Misza ani Dyzio. Nie jest to żaden z inych kotów. Żaden z tych, które odeszły szybko po zdiagnozwaniu choroby.

Znamienne. Dalia i casica uważają się za specjalistki od pnn, bo mają lub miały kota z tą chorobą. Uważają, że mają prawo oceniać czy dany kot jest właściwie leczony czy też nie. Czy żył wystarczająco długo czy też nie.
Weci z kolei twierdzą, że przy pnn nie ma reguły. Każdy kot reaguje inaczej na zabiegi, nie każdemu da się podać leki dopyszcznie a innych nie ma. U każdego choroba ma inny przebieg.

no zgadzam się całkowicie z tym ze u każdego kota przebieg choroby jest inny i ze każdy kot reaguje inaczej ale to nie jest usprawiedliwieniem dla nie zastosowania leczenia
nie masz pojęcia jak Misza zareagowałby na leczenie ponieważ go nie było.
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sty 29, 2011 23:39 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

dalia pisze:
Amika6 pisze:
dalia pisze: a co takiego Twoim zdaniem zrobiła dla tego kota?
to ze wzięła go ze schronu to wiemy, a poza tym?

A co Ty zrobilaś dla tego kota jak czekał w schronisku na ratunek?
Bo to, że Ty NIE wzięłaś go ze schronu to już wiemy :!:

Tak kiepsko wyglądał, że nawet nie był wart zauważenia prawda?
Ale może dla Miszy to i dobrze bo ... .

nie wzięłam ze schronu, wzięłam natomiast kotkę z azylu,
obecnie jest u mnie - dziś zdjęłam jej kaftanik posterylkowy, w czwartek robię badania krwi (kolejne) za tydzień jedzie do własnego domu.
Jeśli chcesz dokładne informacje dotyczące tej kotki i co jej dolegało jak została oddana do azylu, co jej wyleczono, wytępiono jakie leczenie zostało podjęte itp to poproszę pytania na pw

Twoje pytanie dotyczyło Miszy i ja też o nim pisałam :!: .

Ale skoro już się chwalisz swoimi osiągnięciami to przy okazji zapytam, czy ta kotka mało reprezentacyjna jest, że nie zostaje u Ciebie.
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Sob sty 29, 2011 23:42 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-45 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Dalia mam 2 koty, które miały połamaną tylną kończynę. Niki miał amputowaną 6 lat temu a Rudek drutowaną 4 lata temu. Oba koty żyją i chodzą. Te doświadczenia dają mi prawo twierdzić, że złym leczeniem a właściwie nie leczeniem złamania zabiłaś własnego kota.

to dziwie się ze Misza nie ma zrobionego porządku w pyszku - weci nie podjęli się operacji na Szagim ale on miał krea niemalże 10 i mocznik niemalże 230.
Misza takich wyników nie ma - dlaczego nie miał zabiegu ? przeciez zabieg porządkujący pyszczek trwa o wiele krócej niż operacja i łatanie złamanej łapy?
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Williamvow i 44 gości