A ja teraz troszkę się wypłaczę... Nic się nie stało ale jakieś załamanie mnie łapie... Martwię się, że Rambo nie może się do mnie przełamać

kiedy wychodzi z kryjówki w oparciu kanapy to ostrożnie chodzi po mieszkaniu jak widzi, że jeszcze nie śpię (śpimy) i najczęściej tylko zje i idzie pod łóżko... W nocy szaleje z Małym ale obserwujemy to z Michałem najczęściej nie wstając więc Rambo może nas nie widzieć ( w sensie nie zauważa, że go obserwujemy...) Małego akceptuje bez problemu już ( no Mały dostał kilka razy liścia wychowawczego jak Rambusia za mocno użarł w ogon

ale to się nie liczy) ale w momencie kiedy wstaję to ucieka szybciutko gdzie tylko może... Jak sam wejdzie na łóżko to daje się głaskać i wziąć na ręce ale muszę bardzo uważać żeby go nie przestraszyć (prawie jak z dziczkiem jakimś)... Na rękach najczęściej się rozpływa ale wystarczy, że coś już mu się nie spodoba i wieje
Czy robię coś źle? Nie chcę go jakoś "na siłę" przełamywać czy "zmuszać" do kontaktu z nami żeby jeszcze bardziej się nie zraził...
Jakoś mnie coś takiego wzięło

Dołka wyłapałam
