Junior pojechał do domu. Z jednej strony to bardzo się cieszę, że Mały ma swoich Dużych, że się podobał i jemu chyba też się podobała nowa pańcia, a z drugiej strony to jakoś tak łyso mi... Za to mój Myślnikowo-Rudyardowy duet jest szczęśliwy, że wszystko wróciło do normy. Urządzają dzikie gonitwy wzdłuż i wszerz, a także wzwyż mieszkania. Moja paprocia królewna(trochę ostrzyżona na jesieni

) i jej siostra bliźniaczka stojące zazwyczaj na szczycie biblioteczki non stop lądują na ziemi i już zaczyna mnie szlag trafiać po którymś tam z kolei sprzątaniu roślinek z ziemi... Ale tak naprawdę to to zrzucanie zapoczątkował Junior, który kiedy sąsiad z dołu zaczął skuwać sobie łazienkę, w panice szukał miejsca najbardziej oddalonego od źródła hałasu. Wlazł za paprocie i oczywiście tak się wiercił, że je w końcu zwalił na ziemię. Potem się uspokoił i zlazł z wysokości, ale moje małpy ogoniaste podchwyciły pomysł

.
Trucia mamo mam nadzieję, że mi wybaczysz, że nie zatrzymałam Juniora dla Ciebie, ale kiedy Sabina zadzwoniła do mnie w piątek, że ktoś się pierdołą zachwycił pomyślałam, że może to lepiej dla niego i dla Ciebie. Mru się wykuruje, Wy finansowo staniecie na nogi i wtedy może stanie Wam na drodze taki mały ktoś, kto bardzo potrzebuje domu tak jak stanęła kiedyś Zuzia, a potem Mru. Junior miał szczęście i już ma swoje miejsce na ziemi.