Przyjaźń między Tasią a Kocim kwitnie - nawołują się do zabawy lub mycia (bo ciężko mi to rozróżnić, czasem po prostu zachodzi jedno i drugie; myją się nawzajem, potem trochę poboksują, uprawiają zapasy i judo, a potem ganiaja, a potem znowu myją i tak "w koło Macieju"

)
Norcia robi bardzo, ale to bardzo subtelne postępy w relacjach z Tasiulindą: próbuje myć jej ogonek lub szyjkę w trakcie gdy Tasiun jest w fazie stuporu (zamyśli się, czy coś tam takiego...)
Od jakiegoś czasu zauważam, że Tasiek jest moją prawicą w sprzątaniu: asystuje mi we wszystkim, nawet tam gdzie bym tego nie chciała - jak np. mycie podłóg... Poza tym robi inspekcję na bieżąco przy: zmywaniu, odkurzaniu, słaniu łóżka (tu "pomaga" wyrównać kołderkę...

)
No ale przebojem
number one są... szuflady! Sporo tego u nas i jak Tasiun usłyszy gdziekolwiek otwieranie szuflacy, pędzi i przystaje przy niej i czai się, by do tej szuflady wskoczyć (no i oczywiście "poukładać" tam różne rzeczy).
Doszłam do wniosku, że gdyby Tasia była chłopcem dostałaby imię "Szufladek". Moja Mama powiedziała, że dla dziewczynki "Szufladka" też pasuje, ale Tasiun już się oswoiła ze swoim imieniem, więc "szufladka" będzie występować tylko jako ksywka (zamiennie z "łobuziakiem", "gadułką", "kluchą", "dupkom", "aleocochodzi" i innymi, których pewnie Tasia nie życzyłaby sobie upubliczniać
A ha. I tak jak przed Kocim trzeba chować sznurki, sznurówki, paski, tasiemki, wstążeczki, tak przed Stasią koniecznie trzeba chować gumki-recepturki, taśmę klejącą i wszystko co się jednostronnie lub dwustronnie klei

(do wykrywania recepturek służy Taśce jakiś kolejny kosmiczny koci zmysł!)
