Witaj Dagmara,
z drugiej strony Marzena, sasiadka Sylwii Sibii.
z przyczyn bliskiego sasiedztwa znam Lule-Mare... rozkoszny kociak, choc ostatnie faktycznie co mozna powiedziec o niej to to, ze jest spokojna
znam rowniez z doswiadczen bardzo podobnych sytuacje i stan, w jakim sie znajduje Twoj dom w tej chwili, a przede wszystkim Ty.
dlatego zdecydowalam sie napisac do Ciebie... by otuchy dodac, podzielic sie doswiadczeniami...
kociaki mialam zawsze, czasem na bardzo dlugo, czasem na dluzszy tymczas, bo z roznych przyczyn moj dom nie byl dla nich najlepszym...
na przykad taka kocia historia [problem nieco innej natury, ale konsekwencje podobne]:
z forum miau, od dziewczyny z lublina dostalam Romka. Romek rozkosznym kotem byl [jest, coby nie bylo strasznie od poczatku

], tak brzydkim niemilosiernie, ze az ladnym

wyjatkowo absorbujacym.
wraz z Romkiem w moim domu zamieszkala Kreska. w tym czasie mieszkala juz ze mna Kropka.
kociaki rozkoszne jak to kociaki. nierozlaczne. moze poza jednym momentem. robieniem qpy. Kreska robila do kuwety, Romek gdzie popadnie... to Ci dopiero byla kupa. smierdzialo na calym pietrze. to, ze kupa byla biegunkowa chyba nie musze dodawac... kupa byla wszedzie - na meblach, na podlodze, pomiedzy panelami, za meblami, na scianie [jak cisnienie bylo wieksze], na poscieli, etc... chyba wiesz o czym pisze... nie bylo szansy na zlapanie momentu >przed<, lub zdarzalo sie to bardzo rzadko, za rzadko. szczytem szczytow byla koniecznosc rozbiorki, zupelnego demontazu zabudowanej kuchni [mieszkanie wynajmowane] od kiedy okazalo sie, ze Romek byl laskaw wlezc w rog kuchni i za szafka zostawic cosik z siebie. smierdzialo na dwa pietra.
od poczatku, zeby nie zwariowac, choc bylam blisko, staralam sie wprowadzic pewne zasady, by swiat nie stanal na glowie i by wolnosc kociakow, ktore uwielbialam, nie byla ponad moja wolnosc, wolnosc czlowiekow

co warto podkreslic Romek poza przypadloscia z zapachem, mial przypadlosc z dzwiekiem - Romek sie niemilosiernie darl...
zasady byly proste. gdy okazalo sie, ze nie mam juz sily sprzatac calego mieszkania po przyjsciu do domu, male koty w ciagu dnia mialy swoje krolestwo w lazience. kuweta Kropki wywedrowala do przedpokoju. male koty takze spaly w lazience. choc to na miauki Romka niewiele pomagalo, wiec od 5 rano spalam ze stoperami w uszach. w pewnym momencie chyba przestalam sie budzic, by sobie je o stosownej porze w uszy wsadzic
historia ma dobre zakonczenie. zrobilismy wszelkie badania Romkowi, okazalo sie, ze Romek ma trzustke sprawna w 30% i nie trawi. stad te klopoty. Romek dostawal 3 x dziennie tablete, specjalne [cholernie drogie] zarcie i nieco sie poprawilo... od czestego przebywania w poblizu kuwety zaczal z niej korzystac znacznie czesciej...
latem, gdy Romek mieszkal ze mna juz 5 miesiecy, odwiedzila mnie na kilka dni dobra znajoma. i zdecydowala, ze poniewaz mamy wielkie szanse na psychiatryk juz wkrotce, to ona go do siebie zabierze... Romek po dzis dzien mieszka w kotlinie klodzkiej, w domku z ogrodem, przywiazal sie do znajomej jak dziecko do matki, gada tak samo intensywnie choc z powodu powierzchni domu i obecnosci ogrodu nie jest to tak bardzo uciazliwe. dolegliwosci trzustkowe po okolo roku przeszly...
przywoluje te historie nie po to by przestraszyc

ale by dodac otuchy, ze zawsze znajdzie sie rozwiazanie, choc nie jest latwo.
co do Mary, to myslimy z mezem, takze kociarzem, ze... jest prawdopodobne, ze Mara jest wyjatkowo terytorialna kotka... ze zaznacza swoj teren w skrytosci swojego malego kociego lebka i instynktu wydaje jej sie, ze w ten sposob bedzie miala caly dom dla siebie. ze wykurzy Bekse. nie wiem czy tak jest. ale jest to mozliwe. mozliwe rownie, ze, padla taka sugestia, ze Beksa przestraszyla Mala w czasie kuwetowania.
w tej sytuacji chyba musisz jej pokazac wyraznie, ze to Ty jestes przewodnikiem stada, ze Beksa tez jest u siebie, ze Mala nie moze sterroryzowac calego domu. pisalas, ze Mara rozpacza zamknieta. bo nigdy zamykana nie byla, bo miala zawsze duzo wolnosci. ale moze warto jej na chwile te wolnosc ograniczyc. bys mogla odpoczac i zapanowac nad domem. by ona sie przekonala, ze lubisz ja i sie z nia bawisz jak jest na to pora, ale ze to Ty dyktujesz warunki. od posiedzenia w lazience, oczywiscie ze swoja kuweta, jedzeniem i zabawkami, byc moze zarowno pod Twoja nieobecnosc jak i w nocy, krzywda jej sie nie stanie. jak sie przekona, ze nie osiaga efektu w postaci wypuszczenia, przestanie sie buntowac. potrwa to troche i moze stopery sie przydadza
Beksa bedzie miala spowrotem swoje terytorium, a Mara moze je stopniowo "dostawac".
dwa kotki w dwupokojowym mieszkaniu nie powinny miec problemu z koegzystencja. pod warunkiem, ze jedna z nich nie uzna, ze wszystko jest jej. obawialas sie, ze taka bedzie postawa Beksy. a mozliwe, ze taka postawe ma Mara...
oczywiscie wszystkie doradzane badania sa jak najbardziej wskazane. nie zaszkodzi jak wykluczysz inne, zdrowotne przyczyny...
trzymam kciuki za Ciebie. cierpliwosci masz duzo i tego Ci zycze.
a w wolnej chwili polecam ksiazke: "Kocie tajemnice" Vicky Halls. madra, ciekwie napisana ksiazka kociego psychologa-nie-oszoloma. fajnie sie czyta i sporo porad w niej, w szczegolnosci z zakresu rozwiazywania problemow podobnych do Twoich i Twoich kotek.
[jesli Sylwia bedzie sie wybierala do Ciebie w najblizszym czasie, moge Ci te ksiazke pozyczyc]
pozdrawiam Cie cieplo,