Balbinka i Pikasia, zdjęcia stare i nowe

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob wrz 03, 2005 15:49 Balbinka i Pikasia, zdjęcia stare i nowe

Chciałoby się napisać, że pierwsze koty za płoty, ale to dopiero 24 godziny, więc chyba musimy jeszcze troszku poczekać :wink:
Balbina to rezydentka o bardzo wrażliwej psychice; zaś Mała Pi - to kryptonim operacyjny Pikasi znanej z wątku Jany, który można znaleźć na Kociarni.
viewtopic.php?t=29 ... sc&start=0

Pikassa przyjechała wczoraj ze wspaniałego miejsca, pełnego przyjaznych ludzi i kotów :) Balbina ma za sobą co najmniej rok samotniczego życia (wprowadziła się do mnie w październiku).

Wczoraj Pikaśka spędziła cały czas w pokoju dziennym. Nawet i chciała wyjść dalej, ale Balbinoza przybrała groźny image i nie chciała jej wypuścić na krok.
Noc minęła średnio spokojnie (oj, nie pomogła nam huczna impreza zorganizowana przez nastolatków z sąsiedztwa :evil: ).
Dziewczyny były odizolowane - Pikaśka w livingu, Balbi w sypialni (bo tam śpi zazwyczaj). Co nie przeszkodziło Balbinie warować chyba od drugiej pod drzwiami naszego salunu :?

Mała trochę nawoływała, widać, że szuka kontaktu i nie chce być sama.
Balbi z kolei boi się jej , ucieka (ale wcześniej nawarczy i nasyczy). W ciągu dnia miała dołka, zaczęła się izolować, chować pod łóżkiem i za roletą w sypialni.
Pikaśka za to bezstresowo je, siusia, kupę wczoraj zrobiła przepiękną :) Dzisiaj na chwilę wybuła się na niepodległość i oczywiście nasikała do kuwety Balbiny 8)
Mała PI wyraźnie szuka kontaktu, ale wystraszona Balbi na razie nie bardzo daje jej szansę (wczoraj nawet Pipi sama na nią nasyczała, tak na wszelakij słuczaj).

Trochę mnie to gnębi, no ale nie spodziewałam się, że dziewczyny na wejściu padną sobie w ramiona.
Proszę o kciuki. Bardzo proszę.


smil
Obrazek
Ostatnio edytowano Pt sie 05, 2016 10:59 przez smil, łącznie edytowano 95 razy

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob wrz 03, 2005 16:02

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Ja mam bardziej szczegółowe relacje na bieżąco :wink:

Dziewczyny potrzebują czasu, a Ty już się tak nie denerwuj, bo się kotom udzieli :wink: :lol:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob wrz 03, 2005 20:34

Wiadomości wieczorne (w przerwie meczu Polska: Austria :wink: )

Pikaśce udało się parę razy wyjśc z salunu. Balbi nadal stosuje strategię zastraszania, ale Pi łatwo sie nie daje - nawet zagoniona warkotem ulokowanej na stole kuchennym Balbi schowała się co prawda pod szafkę, spędziła tam trochę czasu, po czym wychynęła, skubnęła Balbinie kilka chrupków z osobistej miski Jej Wysokości 8O i oddaliła się może i pospiesznie, ale bez paniki :wink:

Apetyt Małej dopisuje, korzysta ze swojej kuwetki, bawi się, skacze, była na balkonie (podobało się), no i owinęła sobie wokół palca moją Mamę :)

Balbi unika kontaktu. Nie bardzo mogę ją dowartościować, bo nie daje sie głaskać, warczy i ucieka.

Na noc zostawię wszystko tak, jak jest, z otwartymi drzwiami. I niech będzie, co ma być. Mam nadzieję, że uda mi się dzisiaj przespać.

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob wrz 03, 2005 21:23

Nie jest źle, skoro nie ma łapoczynów poważnych :lol:
Dobrze, że Mała jest kontaktowa i mniej zestresowana. Jeszcze troszkę i się zakumplują, zobaczysz :D

Nasza Sonia przez 3 dni nie dała się nam dotknąć, a Imbirka przeganiała okropnie. A teraz pełna sielanka :D

Spokojnej nocki życzę :lol:
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik i Aszka
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5229
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Nie wrz 04, 2005 0:34

Koteczki potrzebują trochę czasu, żeby się wzajenie polubić. Starsza kotka na pewno doceni, że dobrze jest mieć kocie towarzystwo, bo ludzie nie zawsze mają ochte się pobawić.
Jeżeli Balbinka nie chce przywyknąć do małej od razu, nie zmuszaj jej do kontaktu. Możesz je przez kilka dni separować i dzielić swój czas sprawiedliwie. Wtedy Balbinka będzie bardziej ciekawa niż niechętna temu, co jest zamknięte przed nią za drzwiami.

Kocurro

 
Posty: 11392
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie wrz 04, 2005 9:35

I jak minęła nocka? :lol:
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik i Aszka
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5229
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Nie wrz 04, 2005 11:45

No wszystko co oopisujesz to zupełnie normalne.
Dorosła rezydentka ma prawo fukać i denerwować się przez kilka dni a nawet tydzień. Obraza na ludzi za przyniesienie Tego do domu też jest standardowym chcwytem ;)
Spokojnie, większość z nas to przeżywało, a jak widać prawie każdy ma więcej niż jednego kota, więc DA się to przetrzymać.
Balbiana ma się prawo denerwować, fukać, warczeć, prychać. Tym się nei przejmuj. Trochę jej czasu musi zająć pokazanie, ze to ona w tym domu rządzi, musi poustawiać małą.
Daj im czas.
Z tydzień będzie lepiej, a za dwa kotów nie poznasz ;-)
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Nie wrz 04, 2005 18:59

Dzięki za słowa otuchy, potrzebuję ich, bo to moje pierwsze dokocenie :)

Noc przebiegła względnie spokojnie, chociaż Balbina chyba mało spała, ja zresztą też, bo poszłam o czwartej do Małej, trochę ją potulić ( śpi sama w livingu). Mała mruczała, ugniatała i podgryzała :wink:

Balbina z rana była baaardzo biedna. Stres dał jej nieźle w kość, przyblokowało ją z siusianiem, no i jeszcze się od piątku nie załatwiła konkretnie. Dziewczyny miały kilka pyskówek, z coraz bliższej odległości, bo Pikaśka zaczęła łazić po mieszkaniu.
W końcu biedna Balbi coś tam zjadła mi z ręki, popiła i władowała się pod kołdrę. Spała dobre kilka godzin i widać, że potrzebowała bardzo tego snu.
Koło piątej nastąpiło spotkanie na szczycie. W kuchni. Nawet przez chwilę jadły obok siebie, ale Balbi nie wytrzymała nerwowo i uciekła.
Trochę mam problem z tyjej jedzeniem, bo Pikaśka przybiega, próbuje wsadzać jej nos do miski, a tego Jej Wysokość nie zdzierża. NIe bardzo wiem, jak to rozwiązać, bo w kuchni nie ma drzwi, nie mogę jej zamknąć. Pikaśka to niezły żarłok, ciągle wyżera Balbinie suche, a przecież dostaje częściej papu. Za to Balbina to typ, kóry w stresie nie jada. Czy ktoś ma pomysł, jak to zorganizować? Zostawić na żywioł?

Teraz trwa coś, co być może doprowadzi do ostateczniej konfrontacji. Wyszłam na trochę, jak wrócicła, to Balbi siedziała na klopie, a Pikaśka podbiegła do niej najeżona. Ale się rozlazło po kościach. Pół godziny temu Pi zaczęła się bawić i wydawało się, że Balbina to podchwyciła. Skakała na wyprostowwanych łapach, tak typowo zabawowo, uciekała tak, jak to robi ła gdy bawiłyśmy się w berka, nawet parę razy podbiegła do Małej z ogonkiem zadartym, ale w ostatniej chwili zmieniała zdanie i warczała. Teraz mała próbuje bawić się sama, Balbi obserwuje. No i teraz to wygląda już mniej fajnie, bo co i rusz jest potworna pyskówka. Przed chwilą Balbi doskoczyła do Małej, syczały obie niczym jakies pomioty piekielne, były naprawdę blisko siebie (jakieś 20 cm!) , no ale do mordobicia nie doszło.

Mimo to nie będe ich izolować zamkniętymi drzwiami, ani w nocy, ani jutro, chociaż idę do pracy na cały dzień. Chyba nie warto już tego robić, nie chcę zmarnować tego, że one dzisiaj jakoś się mijają. Zwłaszcza, że Balbina zaczyna wychodzić z podziemia (właśnie wlazła mi na biurko, alleluja! to pierwszy raz od przybycia Małej jest taka odważna). Ten pokój to ważne miejsce w naszym domu, tu jest fotel, tu jest wyjście na balkon.
Ja się mają potłuc, to trudno. I tak nic na to nie poradzę. Nie ułożę im stosunków dyplomatycznych, muszą to same załatwić między sobą. A wydaje mi się, że pierwszy impas został przełamany. Teraz twarde negocjacje :?

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie wrz 04, 2005 19:51

smil pisze:Pół godziny temu Pi zaczęła się bawić i wydawało się, że Balbina to podchwyciła. Skakała na wyprostowwanych łapach, tak typowo zabawowo, uciekała tak, jak to robi ła gdy bawiłyśmy się w berka, nawet parę razy podbiegła do Małej z ogonkiem zadartym, ale w ostatniej chwili zmieniała zdanie i warczała.


To jest bardzo dobry znak! Chęć zabawy przełamie lody :D :ok:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie wrz 04, 2005 20:40

A może jednak karmić je osobno? Żeby Balbi mogła spokojnie zjeść swoją porcję. Ja bym tak zrobiła. I tak ma dużo stresów.

Czekam na dalsze wieści :)
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik i Aszka
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5229
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Pon wrz 05, 2005 10:40

No, dziewczyny nie pozwalają mi sie ponudzić. PIkaśka dostała wczoraj wiercidupki na maxa. Biedna Balbina zjadła ociupinkę pod moim nadzorem, nie zauwazyłam, że Mała siedziała pod szafkami, więc namawiałam Balbinę, żeby jadła. Posiliła się troszku. Ale co nieco zostało, no i Pikaśka niczym torpeda wpadła do kuchni, zmiotła co było do zmiecienia, oblizała się i popędziła rozrabiać. Balbina chciała iść spać, ale nie mogła powstrzymać ciekawości, a szalejąca Pikaśka nie dawała jej spokoju :wink:
Koło pierwszej zaszyłam się w w łóżku. Panny chyba jeszcze coś sobie porozmawiały, bo usłyszałam dość donośny warkot Balbiny, a potem nastała cisza. Balbina przyszła do mnie, ułozyła się po swojemu i zasnęła natychmiast.

Mała spała do jakiejś czwwartej rano :? POtem zaczęła się kręcić i rozrabiać. Dałam jej troszkę jeść, położyłam się na kanapie i udało mi się sprowadzić Pi w objęcia Morfeusza.
POtem poszłam z powrotem do sypialni, ale w międzyczasie zdązyła wstać Balbina.
No i spanie Pikaśki sie skończyło. Zaczęly się jakieś bieganiny (nie wiem, czy wrogie, czy nie, nie widziałam).
Ale, uwaga, w pewnej chwili Balbina kilka razy chyba wołała Małą - to przypominało "mrrrryuu" zadowolonego kota, który cieszy się, że kogoś widzi, ale było głośniejsze i brzmiało jak nawoływanie. Chyba nie mnie wołała, co? Mała parę razy zakwiliła z kanapy salonowej, Balbina chyba na nią czekała, ale nic z tego chyba nie wyszło.
POtem mała chyba próbowała wejść do sypialni, ale Balbina zmieniła zdanie i warczała mi pod łóżkiem dobre pół godziny :twisted:

A, dzisiaj karmię oddzielnie. Tzn. zamykam Małą w pokoju z jej miską, a Balbinie daję w kuchni. I chyba to się sprawdzi, bo Balbina zaczyna jeść spokojniej, tzn. już się aż tak nerwowo nie rozgląda, chociaż przyznaję, że wcina zdecydowanie szybciej :wink:

Przed wyjściem zauważyłam, że Balbi dwa razy próbowała podbiec do Pikaśki, raz w zabawie (chciała powąchać ją pod ogonem, ale żywe srebro pobiegło za sznurkiem), raz po wejściu do pokoju podeszła z wyciągniętym noskiem naprawdę blisko, ale znowu się rozmyśliła i warknęła (ale tak mało zdecydowanie, raczej dla zasady).

Zostawiłam je dzisiaj w otwartym mieszkaniu, niech się układają.
Ostatnio edytowano Pon wrz 05, 2005 11:27 przez smil, łącznie edytowano 1 raz

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 05, 2005 10:51

Z opisu wnoszę, że jest coraz lepiej :D Zwłaszcza to nawoływanie Balbiny mnie ucieszyło - chyba znam ten dźwięk, Misiek tak woła do zabawy Niespodziankę :D

:ok:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto wrz 06, 2005 17:46

Mam nowe wieści - dobre wieści :D Balbina i Pikasia zetknęły sie nosami i nie było awantury, poza tym ganiają się i jest to zabawa, a nie walka :D :D :D

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto wrz 06, 2005 18:50

Tych zetknięć było kilka, nie trwa to długo, ale jednak. Co więcej, obie pojadły chrupków (każda swoich) przebywając nie tylko w jednym pomieszczeniu, ale i w całkiem bliskiej odległości! Co prawda Balbina jadła mi z ręki, i kilka razy zaburczała na Małą, która próbowała sprawdzić, czy aby to drugie żarcie nie jest lepsze, ale brzmiało to jak "spadówa!" a nie "ssspierrr..." :wink:

Cały czas Balbina ostrzega Pi, gdy ta zbyt gwałtownie podbiegnie, parę razy próbowała pacnąć ją łapą (ale bez pazurów i bez syczenia, bez spłaszczonych uszu). A przede wszystkim coraz więcej czasu dziewczynki spędzają razem. Na dystans, ale jednak razem, a to w livingu, a to na balkonie, rano nawet w sypialni. Balbinka ciągle z rezerwą, trochę się boję, że to może być szczyt jej możliwości. Próbuję głaskać je jednocześnie, nawet udało się Pikasi strzelić Balbinie baranka; Księżniczka nie uciekła, ale trochę się zagotowała od warczenia.

Próby wspólnej zabawy to raczej ganianie; z zabawkami idzie znacznie gorzej, Balbina jest jakaś przygaszona, jakby wiedziała, że nie ma szans przy zwinnej i szybkiej Pikasi :oops:

Nie wiem, jest szansa, że jeszcze się przełamie? 0ppppp (to po znaku zapytania to PIkaśka napisała :wink: )

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 07, 2005 10:16

To wszystko było zbyt piękne :(
Wieczorem jeszcze dziewczynki się bawiły, ganiały, wyglądało, że idzie naprawdę ku dobremu.
Koło jedenastej Pikasia przycupnęła, zaczęła mruczeć, dotknęłam jej - była gorąca! NIe chciała pić, zjadła jeszcze trochę, ale juz kichała "wilgotnym". Czuwałam przy niej w nocy, była ciepła, nosek suchy, no i to kichanie.
Rano co prawda zjadła (kolejny posiłek obu dziewcząt razem) , nawet się obwąchiwały, Balbina juz bez nerwów. Pikasia bawić się nie chciała, była markotna.

Już w nocy wiedziałam, że pójdziemy do weta. No i poszłyśmy. Wet (jeden z tych, którzy leczyli Małą, jak jeszcze była w lecznicy z Mahonkiem), zmierzył temperaturę - naciągnęło 40 stopni! Dostała antybiotyk i środek na spadek temperatury, wet kazał obie koty izolować, bopodejrzewa nawrót kociego kataru i Balbina - mimo szczepienia - może też podłapać.

Zamknęłam Maleńką Pi w sypialni, Balbina siedziała pod drzwiami, w końcu położyła się na swoim stałym miejscu w fotelu (pierwszy raz to widzę odkąd Mała jest u nas). Mała płacze, nie wie, co co chodzi, schowała się pod łóżko. Dałam jej jeść - przełykała z trudem, chyba ma gardło zawalone. Jest taka biedniutka :crying:

Szlag trafił dalszą integrację, ale bardziej mnie martwi to, czy nie zaszkodzi im bardziej ta izolacja teraz? Przecież to dodatkowy stres dla nich.
No i martwię się, czy Mała wyjdzie z tego. Jutro i dziemy na drugi zastrzyk, tabletki póki co nie wchodzą w grę.

Załamałam się.

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości