Cyryl to twardy zawodnik
Rano gdzie leżał? W koszyczku.
Później było śniadanie, więc wstał.
Ale przed moim wyjściem do pracy gdzie był? Oczywiście w koszyczku
Dziwię się, że mu kark nie drętwieje od tego krzywego leżenia
Hestia musi się zadowolić starym koszykiem obok, na dodatek czasami pakuje się tam Jagódka i przygniata mojego kurczaka, bo na położenie się obok jest za mało miejsca. Hestia jednak się nie gniewa, tylko zaraz zabiera się do pucowania kocmołucha, jak na razie bez widocznych efeków
Zapomniałam napisać, że w poniedziałek, zanim panu od internetu złamało się wiertło, zdążyłam już mu zrobić herbatkę, żeby nie pracował o suchym pysku
Z pracy nici, ale herbatka przecież nie może się zmarnować, więc pan usiadł w fotelu, a ja wypuściłam futrzaną zgraję z kuchni.
Wszystkie koty pana obejrzały (albo nie) i zlekceważyły, tylko oczywiście nie Cyryl. Przydreptał baletowym kroczkiem, pokręcił się przy nogach gościa, poocierał, pomruczał, oczywiście dał się pogłaskać i bach! na kolana
A na kolanach to już pełna rozpusta - kokieteryjne wicie się, zaglądanie w oczy, mruczenie, ocieranie się łebkiem z wypiętym tyłkiem, podnoszenie się i z powrotem zwałka na kolana gościa. No pełna rozpusta
Mało wspólnymi siłami nie powylewali herbaty na podłogę, więc zabrałam rudego podrywacza, żeby pan mógł w spokoju wypić herbatkę, nie molestowany
Cyryl po prostu kocha gości, powinnam u siebie jakieś spędy urządzać, żeby kotecek był szczęśliwy
