Historia Alfy:
Koteczka ma obecnie 5 lat. Jest wysterylizowana. Jest 100% rasowa, ma kopię rodowodu. Miała 1 miot kociąt (niestety trochę za wcześnie

). Została jednak wycofana z hodowli z powodu cech osobowościowych. Jest bardzo lękliwa, płochliwa i delikatna, bardzo boi się psów. Wymaga dużo ciepła, czułości i troski. Cierpliwym opiekunom potrafi jednak odpłacić najpiękniejszą kocią miłością i wdzięcznością.
Kotka pierwsze 2 lata życia spędziła u hodowcy. Jednak jej charakter powodował, że w domu pełnym innych zwierząt (również psów), cały czas spędzała schowana w kącie i zalękniona lub uciekała w popłochu na najwyższe miejsca w mieszkaniu.
3 lata temu trafiła do domku, w którym przebywała do dziś. Miała czułych opiekunów i jest znacznie szczęśliwsza, choć w dalszym ciągu jest delikatna i płochliwa. Pewne „odruchy”, które pozostały jej do tej pory (np. ogromny strach na widok kapcia w rękach) skłaniają właścicielkę do podejrzeń, że w poprzednim miejscu kotka była bita

. Jednak traktowana z wyrozumiałością i miłością jest niezwykle „miziasta” i „przytulasta”. Istny koci-cukiereczek.
Obecni właściciele kochają kotkę bardzo, nazywają ją „córeczką” i serce im się kraja, że muszą ją oddać

. Niestety alergia pokarmowa syna właścicieli przekształciła się ostatnio również w alergię na sierść. Chłopiec bardzo się męczy, jest cały czas „nafaszerowany” lekami na alergię, a kotka po jego powrocie ze szkoły zamknięta jest w jednym pokoju. Ostatni weekend był podobno straszny. Dlatego ze łzami w oczach podjęto decyzję o oddaniu kota w dobre ręce.
Byłam dziś oglądać koteczkę. Zakochałam się natychmiast. Kicia najwyraźniej też mnie polubiła (albo te kocie smakołyki, co miałam w kieszeni

). Ocierano, mruczanko i drapanko pod bródką…
Pani zdała mi relację z perypetii z szukaniem domu. Ludzie, którzy pytali tylko o wartość kota i o to, czy może rodzić…

Bardzo chciałam pomóc, a kota trzeba było zabrać jak najprędzej ze względu na chorego chłopca. Pani upoważniła mnie do znalezienia Alfie dobrego domu, choć nie ukrywała, że wolałaby aby kicia została już z nami.
Zadzwoniłam do TŻ-a, że biorę w czwartek i będę szukać domu. A on na to, że jak mam brać, to dzisiaj mnie widzi z kotem

!
A z tym szukaniem… to się jeszcze zobaczy

!