Uratowana Rózia -Spij spokojnie Koteńko :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 17, 2013 15:59 Re: Uratowana Rózia :-)

Dopiero doczytałam ... 8O

mirkaka, ukłon do samej ziemi, tyle dla Rózi robisz, .... :1luvu:

Niech już będzie zdrowa i niech Szafirek ją pokocha ... :ok: :1luvu:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Sob maja 18, 2013 15:18 Re: Uratowana Rózia :-)

kciki za spokojną rekonwalescencję.
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Nie maja 19, 2013 7:08 Re: Uratowana Rózia :-)

Niestety Rózia zmarła w nocy.
Wczoraj o 11 pojechalam z nię na kroplówkę po zabiegu, były już wyniki krwi. Kreatynina 7,5 /max 1,8/ mocznik 260 /max80/. Ale ona czuła się jeszcze dobrze.Nawet rno zjadła trochę,wydawało się że będzie dobrze.Wróciłam z nią o 13. Potem musiałam jechać z córką do szpitala bo bylo podejrzenie złamania nogi w kostce. Po 5 godz. czekania wróciłyśmy do domu a Rózia leży na podłodze jak flaczek. Temp 36,2, wet kazał ogrzewać i dzwonić za godz. Temperatura podniosła się do 36,4. Ogrzewałam ją ciągle,i bylam w kontakcie z wet. Nie było poprawy. Brzuszek miała powiększony, duży. Ciężko oddychała, tzn szybko i trochę sapała. Na 20 tą pojechaliśmy z mężem na dyżur do Sopotu, znów kroplówka, usg wykazało płyn w jamie brzusznej ale nie na tyle żeby robić punkcję i go ściągać. Dostała też zastrzyk na odwodnienie żeby płyn sam zszedł . Leżala pod kroplówką i sikala. Mieliśmy nadzieję że mocznik szybciej się wypłucze,. Wróciliśmy do domu po 24 tej. Rózia miała otwarty pyszczek, ciężko jej się oddychalo. Rano była już jej nie było.
Siedzę i myślę gdzie został popełniony błąd, może gdyby krew pobrano jak tylko pierwszy raz wymiotowała to podłączenie kroplówki by pomogło? Ta druga narkoza ją dobiła?
Nie dane jej było cieszyć się z moim Antośkiem i wkurzać Szafirka.
Jak tylko do nie podchodziłam to zaczynała mruczeć ,nawet jak byla konająca.

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie maja 19, 2013 8:25 Re: Uratowana Rózia :-)

Róziu[*] :cry:

mirkaka, przytulam.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie maja 19, 2013 8:29 Re: Uratowana Rózia :-)

Siedzę i ryczę. Jestem wściekła na siebie że poddałam ją sterylce, na wetów że coś przegapili , coś spaprali. Na pewno coś przegapili albo spaprali. Wdzę ją ciągle jak chodzi z ogonkiem podniesionym do góry i jak tylko się do nie odezwalam to natychmiast tym ogonkiem trzęsła z radości.
Kurcze to nieprawdopodobne żeby po sterylce kot umierał. Ona była pod moją opieką a ja zawiodłam. Ona mi ufała a ja ją zabiłam.

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie maja 19, 2013 8:40 Re: Uratowana Rózia :-)

Nie mogę uwierzyć, nie mogę .... :cry: :cry:

Dla mnie to oczywiste, że coś spaprali po sterylce, po zabiegu zaczęło się źle dziać ...


Jezu, jak mi przykro, nieprawdopodobnie przykro ...
Nie uspokoję się tak szybko dzisiaj ...

mirkaka, mogę tylko bardzo Ci współczuć, tyle dla niej zrobiłaś ... :cry:

['] :cry:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Nie maja 19, 2013 8:54 Re: Uratowana Rózia :-)

Podczytywałam wątek, a tu taka okropna wiadomość..... Róziu [*] biegaj szczęśliwa za TM :cry:
mirkaka współczuje mocno, nie obwiniaj się, dałaś Rózi miłość i dom, a to najważniejsze.
Pirat [*] Pepe [*] Masza Stefan

Del

 
Posty: 809
Od: Wto lis 24, 2009 16:30

Post » Nie maja 19, 2013 9:28 Re: Uratowana Rózia :-)

mirkaka pisze:Siedzę i ryczę. Jestem wściekła na siebie że poddałam ją sterylce, na wetów że coś przegapili , coś spaprali. Na pewno coś przegapili albo spaprali. Wdzę ją ciągle jak chodzi z ogonkiem podniesionym do góry i jak tylko się do nie odezwalam to natychmiast tym ogonkiem trzęsła z radości.
Kurcze to nieprawdopodobne żeby po sterylce kot umierał. Ona była pod moją opieką a ja zawiodłam. Ona mi ufała a ja ją zabiłam.


Jezuuu... rozumiem jak się musisz czuć... pewnie bym czuła dokładnie to samo. Ale w tym nie ma żadnej Twojej winy. Tak troskliwie się nią zajęłaś, zapewniłaś maksymum opieki i jeśli ktoś zawiódł to NA PEWNO nie Ty. Bardzo mi przykro ze względu na Rózię i ze względu na Ciebie także. :cry:
Nawet skromna pomoc jest zawsze lepsza od wielkiego współczucia.
Obrazek

Izzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 896
Od: Nie sty 10, 2010 12:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie maja 19, 2013 11:08 Re: Uratowana Rózia :-)

Starałaś się dać jej wszystko, dałaś serce i dom. Dzięki Tobie poznała szczęście. Nie obwiniaj się.
Różyczko [*]
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Nie maja 19, 2013 13:05 Re: Uratowana Rózia :-)

Róziu - biegaj z ogonkiem do góry za Tęczowym Mostem.
Malutka ... [*] ...

Mirkaka - płaczę razem z Tobą. I przytulam mocno.
I przypominam sobie Rózię, jeszcze bezimienną wychudzoną szmatkę w lecznicy i patrzę na zdjęcia z Jej domku, który stworzyłaś.
Nie zawiodłaś. Byłaś dla malutkiej wspaniałą opiekunką. Dziękuję Tobie bardzo za te miesiące, które jej podarowałaś.
Odeszła kochana, nazwana, u siebie.

Kurczę, to niesprawiedliwe.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie maja 19, 2013 13:28 Re: Uratowana Rózia :-)

Nie mogę w to uwierzyć....
Różyczko [*]....
A co mówią weci? jaką widzą przyczynę? czy ten duży brzuszek to obrzęk płuc?
Mirkaka tulę mocno...
Obrazek

biamila

 
Posty: 10434
Od: Czw gru 14, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdansk

Post » Nie maja 19, 2013 15:46 Re: Uratowana Rózia :-)

Słupek pisze:Róziu - biegaj z ogonkiem do góry za Tęczowym Mostem.
Malutka ... [*] ...

Mirkaka - płaczę razem z Tobą. I przytulam mocno.
I przypominam sobie Rózię, jeszcze bezimienną wychudzoną szmatkę w lecznicy i patrzę na zdjęcia z Jej domku, który stworzyłaś.
Nie zawiodłaś. Byłaś dla malutkiej wspaniałą opiekunką. Dziękuję Tobie bardzo za te miesiące, które jej podarowałaś.
Odeszła kochana, nazwana, u siebie.

Kurczę, to niesprawiedliwe.

Tylko że odeszła bezsensowną śmiercią. To był zdrowy, zadbany już kotek, gdyby nie sterylka żyłaby i rozrabiała dalej z Antosiem. Ja jej zafundowałam sterylkę. Ona w chorobie była taka kochana, tak mruczała , jak tylko mnie zobaczyła to mruczała, pozwalała się tulić , głaskać . W lecznicy pod kroplówką jak ją głaskałam to mruczała, mimo że była umierająca. Daliśmy jej cieplutką kroplówkę, jej ciałko zagrzało się, chociaż leżała bezwładnie, nadzieja była.Płyn w brzuszku nie wiem dlaczego się zebral.Wet coś tłumaczył ale nie pamiętam. Ale nie to było przyczyną śmierci tylko zatrucie mocznikiem, on poraża system nerwowy o oodechowy. To było zatrucie , nerki przestały pracować i nie podjęły pracy po kroplówkach. Tylko dlaczego przestały pracować? Myślę że po narkozie. Gdyby diagnoza postawiona była wcześniej to można było jej zregenerować, ale myśmy jej zafundowali kolejną narkozę.
Dziwi mnie tylko że weci po jej pierwszych wymiotach nie zrobili badań krwi. Zasugerowali się tylko niedrożnością jelita. Ale jeżeli przy niewydolności nerek objawy są takie same, powiedzial mi to wet na dyżurze nocnym , to tamci weci też powinni to zbadać. Zagapili się . Niedrożność też byla, ale można ją było przed kolejną operacją kilka dni podleczyć - nerki- i dopiero wykonać kolejną operację. Nie wiem , to moje spekulacje, może tych nerek i tak nie dałoby się w ciągu kilku dni podleczyć. Chociaż wet na dyżurze tak sugerował. To wszystko są koledzy, jeden drugiego broni i kryje.
Jestem strasznie rozżalona, bardzo dużo dałam z siebie Rózi. Wyciągnęłam ja z doła w którym byla, wyprowadziłam na prostą, a potem zafundowałm jej śmierć. To nie był kotek chory, tylko zdrowy. Cholerna sterylka.
Brak słów.

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie maja 19, 2013 16:18 Re: Uratowana Rózia :-)

Nie rozumiem tego? jaki błąd popełnili weci przy sterylce? co zrobili nie tak? czy od tego mocznik i kreatynina tak się podwyższyły? czy dlatego płyn się zbierał? czy zrobili jej sekcję aby wiedzieć dlaczego ona umarła? Gdzie ją sterylizowałaś? czy tam gdzie leczyłaś Szafirka?
Obrazek

biamila

 
Posty: 10434
Od: Czw gru 14, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdansk

Post » Nie maja 19, 2013 16:54 Re: Uratowana Rózia :-)

Przy samej sterylce chyba błędu nie bylo. Rózia albo na narkozę zareagowala niewydolnością nerek co w konsekwencji dawało objawy takie jak wymioty i brak kupy, albo niewydolność była wtórna z odwodnienia po wymiotach i braku jedzenia spowodowana niedrożnością jelit. Tego nie wiadomo. Fakt faktem że Rózia bardzo była żywa po sterylce i zrpbiła się jej przepuklina w której uwięziły się naczynia krwionośne, które pociągnęły jelita i powstały zrosty. Ja nie chcę obwiniać wetów, przemawia przeze mnie żal . Myślę tylko że gdyby zrobiono wcześniej badanie krwi po pierwszych wymiotach , czyli na trzeci dzień po sterylce, to może decyzja byłaby inna, i nalpierw bylby płukana kroplówkami a potem drugi raz operowana, bo może nerki już wtedy były chore.
Tak Biamila, niefortunnie w tej samem lecznicy, Szafirka tam mi uratowano.
Nie robię sekcji bo ona nic nowego nie wniesie. Wiadomo że mocznik był b.wysoki, wiadomo że były zrosty w jelitach. Nie dowiedzielibyśmy się co było pierwotną przyczyną wysokiego mocznika. Zabił ją mocznik.
Róziunia jest już pochowana, w moim ogrodzie jest lasek, tam pod sosnami odpoczywa sobie maleńka.

mirkaka

 
Posty: 158
Od: Śro lis 23, 2011 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie maja 19, 2013 17:06 Re: Uratowana Rózia :-)

Dopiero doczytałam. Nie wierzę! Kurde! :cry: :cry:

Przecież setki kotów sa sterylizowane i nic im nie jest. Przeciez wiem, bo piąty rok dzikuski w dużych ilościach sterylizuję i wypadki zdarzają sie raz na kilkaset, naprawdę, a koty z ulicy są w róznym stanie, dzikusom przeciez badań nie robimy, ale Rózia była już odchuchana, zadbana, i dlaczego? :-(
Napisz proszę, jak wolisz to na pw, gdzie była sterylizowana.
Kurcze, straszna złość, że tak się stało.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 53 gości