Iwooona, próbuj z tym jedzeniem.
ja generalnie jak nie chce mi zjeśc z michy to karmię w innym miejscu. wetka powiedziała mi, ze koty źle znoszą karmienie i może im sie potem miska kojarzyć z nieprzyjemnościami. dlatego karmię na krzesle, kanapie, w jej leżance - gdzie akurat dopadnę.
miesko surowe kroje w kawałki takie ze 2cm długie, ale za to wąskie, otwieram pysio i wtykam miedzy trzonowe zęby. po prawęj stronie, bo prawą ręką jakos mi to lepiej idzie. zaczyna żuć to co ma miedzy zębami, a kawałek jest na tyle długi, ze moge przytrzymywać jej z boku. zazwyczaj bez problemu żuje i wciąga cały taki kawałek, rzadko sie zdarza, ze wypluwa, wtedy zaczynamy akcje od nowa. 5 kawałków na raz to jest max u mojej.
kocią karmę która ma małe kawałeczki wtykam od przodu między zęby na podniebienie i przymykam pysio. tu sie częściej zdarza wypluwanie, ale tez jakos idzie. czasem wkładam po kilka drobych kawałków unurzanych w sosie, wtedy zawsze cos zostanie nawet jak część wypluje, a co zostanie w futrze na szyi (ja mam persa) to potem wylizuje sobie i zjada. ten sposób oczywiście zakłada, ze nie masz nic przeciwko temu że będziesz po łokcie w kocim jedzeinu i zapryskane metr otoczenia
ze dwa razy spróbowałam zmiksować karmę na papakę i dolałam wody, wtedy nawet jakos sama z michy wciągała.
ktos tu pisał, ze bawi się mięsem w rzucanie i łapanie i to daje niezłe rezultaty.
powiem Ci tyle - wypróbuj każdy szalony pomysł jaki Ci przyjdzie do głowy i cos zadziała. nie poddawaj sie i nie licz na to, że "jednak ruszy" jak widzisz, ze nie.