Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu.

Zaczęliśmy "odliczanie końcowe" dla Zuzki. Oprócz tego, co ba brzuchu, ma nowotwór na prawym płacie wątroby, nieoperacyjny. Nie pozostaje nic innego jak tylko modlić się żeby dotrwała do wiosny, kiedy ziemia rozmarznie.
:cry:

Czarny przybłęda ma zapalenie płuc. Jest w bardzo złym stanie i bardzo się o niego boję.
:ok:

Tylko łapa Fredka powoli się goi, co w tym kontekście jest prawdziwym szczęściem.

:1luvu:

A tak poza tym bardzo dziękuję Milan za dobre słowo i konkretne wsparcie. :1luvu:

Czarny przybłęda wydobrzał już na tyle, że zaczyna rozrabiać. Dziś rzucił się na Puchatka :evil:

Muszę mu natychmiast szukać jakiegoś domu bo nie mogę pozwolić na gnębienie moich schorowanych rezydentów. Jeśli wenflon wytrzyma to ma dostać jeszcze 4 razy antybiotyk dożylnie, a potem będzie już ustawowo zdrowy :twisted:

Zuzka na razie się trzyma.
Fredek ostatni tydzień ma gips na łapie. Potem mam go zdjąć i zobaczymy co dalej.

Jak Zuzka?

Zuzka prawie nie je ale dopóki jeszcze choć ze dwa razy dziennie wychodzi za Białasem poszczekać przy bramie uważam, że się trzyma. Ma kłopoty ze wstawaniem więc poukładałam dywany i chodniki żeby miała mniej ślisko. Na spacery właściwie nie chodzi. Wychodzi 20 metrów przed działkę i zawraca. Guzek, który dwa miesiące temu wymacałam jej na brzuchu powiększa się i może się tak zdarzyć, że to z jego powodu nastąpi koniec jeśli się zacznie otwierać. Strasznie to wszystko dołujące.
Niestety Pink znów zrobił się "porcelanowy". Jest chudy, blady i całe dnie spędza śpiąc na polarze na stole w kuchni. Próbowaliśmy mu ten polar przełożyć w inne mniej newralgiczne miejsce ale wtedy spał po prostu na stole, więc się poddaliśmy. Od dziś daję mu encortolon. może jeszcze raz się uda. No i mam jeszcze ludzki interferon. Na koci mnie nie stać.

Modjeska pisze:Zuzka prawie nie je ale dopóki jeszcze choć ze dwa razy dziennie wychodzi za Białasem poszczekać przy bramie uważam, że się trzyma. Ma kłopoty ze wstawaniem więc poukładałam dywany i chodniki żeby miała mniej ślisko. Na spacery właściwie nie chodzi. Wychodzi 20 metrów przed działkę i zawraca. Guzek, który dwa miesiące temu wymacałam jej na brzuchu powiększa się i może się tak zdarzyć, że to z jego powodu nastąpi koniec jeśli się zacznie otwierać. Strasznie to wszystko dołujące.
Niestety Pink znów zrobił się "porcelanowy". Jest chudy, blady i całe dnie spędza śpiąc na polarze na stole w kuchni. Próbowaliśmy mu ten polar przełożyć w inne mniej newralgiczne miejsce ale wtedy spał po prostu na stole, więc się poddaliśmy. Od dziś daję mu encortolon. może jeszcze raz się uda. No i mam jeszcze ludzki interferon. Na koci mnie nie stać.

No co powiedzieć... Trzymaj się, kochana!

Olu, trzymaj się.

za Zuzkę, Pinka i za Was.

Pokazałam dziś Pinka naszej nieocenionej Vet. Kić dostał płyn nawadniający, antybiotyk i ornipural. Poszła krew do badania. Jutro mamy się zgłosić na USG i konsultację onkologiczną. Nie jest dobrze.

Zuzka nie może od kilku godzin podnieść się z podłogi. Podłożyłam pod nią dywanik ale i tak jej nie idzie. Jak DużyzBrodą wróci to spróbujemy ją postawić :cry:

Musi jeszcze dożyć chociaż do środy bo jutro jadę z Pinkiem pociągiem, nie mam jej jak zabrać. I leży śnieg.

Zuzce udało się wstać

Jaka jest zalecana dawka na kota, ile tego cuda i przez jaki okres trzeba podawać żeby były efekty? Pytam bo na allegro ktoś odsprzedaje dwie ampułki po 200 zł od sztuki.
http://allegro.pl/virbagen-omega-interf ... 56745.html

Nie pamiętam ile trzeba mieć ornipuralu na jedną kurację.
Na razie czekamy na wyniki biopsji, którą dziś pobrał dr Jagielski. Mam w tej sprawie dzwonić we czwartek. Morfologii nie widziałam ale podobno jest niezła. Dziś na USG widać było, że guz to koszmarnie powiększone węzły chłonne. Jeśli nie towarzyszy im chłoniak, Pink ma szansę. Pytanie tylko czy my mamy szansę mu sfinansować chemię.
Pink dostał dziś steryd, antybiotyk i ornipural, no i płyn i jest trochę lepszy.

Zdjęłam przed chwilą Fredkowi usztywnienie z łapy. To co jest na łapie mnie przeraziło tak, że jutro rano Jerzy zawiezie Freda na Białobrzeską z prośbą o pomoc a ja dojadę jak tylko uda mi się wyrwać.Niestety ta rana, która była wcześniej, nie zdołała się zagoić mimo okrycia jej antybiotykiem.

Miałam iść jutro do teatru ale coś mi się widzi, że odstąpię bilet.

O jakiej kasie rozmawiamy?

Pinkowi nie będzie potrzebny ornipural. Ma chłoniaka w brzuchu. Co prawda moglibyśmy mu podać chemię ale to daje tylko 50% szansy na przedłużenie mu życia o jakieś 7-9 miesięcy a nas by kosztowało 120,- tygodniowo. Nie mamy takiej kasy. Nawet gdybyśmy coś wyskrobali to chyba lepiej inwestować w zwierzaki, które rokują. Na razie chłopczyk dostaje codziennie encortolon i wszystko, na co ma ochotę i... :crying:

czekamy na rozmarznięcie ziemi. Brzmi to okropnie ale taka jest brutalna prawda.

Zuzka też czuje się coraz gorzej ale mam nadzieję, że dotrwa do wiosny.

Nie wiem, jak pocieszyć, co powiedzieć

Orzeszki (i nie tylko) w Zalesiu.

Kto przegląda forum