Szukam całodobowej lecznicy... Już nieważne

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 29, 2004 0:32

rokko pisze:Dobra, zbijcie mnie, jeśli Wam to może pomóc...
Rokko, zlituj się i .... milcz.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Śro gru 29, 2004 9:51

To jest watek Eulalii i Dzidka...Uszanujmy to...
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Śro gru 29, 2004 10:53

O rany, Eulalko, dopiero przeczytałam. Tulkam Cię bardzo, bardzo, bardzo mocno :cry: .
I nie wmawiaj sobie bzdur, to nie była Twoja wina, nigdy nie przewidzisz wszystkiego co mogłoby się stać. Po prostu czasem się zdarza... Nie ma sensu rozpatrywnie wszystkich "a gdybym cos zrobiła, a gdybym wiedziała..." Zrobilaś co mogłaś. Dzidek miał u Ciebie cudowny dom, był szczęśliwym kotem i to się liczy. Miał dobre życie.

juli

 
Posty: 398
Od: Pon paź 25, 2004 8:22
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Post » Śro gru 29, 2004 11:26

juli pisze:O rany, Eulalko, dopiero przeczytałam. Tulkam Cię bardzo, bardzo, bardzo mocno :cry: .
I nie wmawiaj sobie bzdur, to nie była Twoja wina, nigdy nie przewidzisz wszystkiego co mogłoby się stać. Po prostu czasem się zdarza... Nie ma sensu rozpatrywnie wszystkich "a gdybym cos zrobiła, a gdybym wiedziała..." Zrobilaś co mogłaś. Dzidek miał u Ciebie cudowny dom, był szczęśliwym kotem i to się liczy. Miał dobre życie.

tez tak mysle.

loeb

 
Posty: 791
Od: Pon lip 05, 2004 17:45
Lokalizacja: wrocław

Post » Śro gru 29, 2004 14:26

Trzymaj się Eulalio.

Agia

 
Posty: 1093
Od: Pon paź 11, 2004 20:00
Lokalizacja: Liverpool

Post » Śro gru 29, 2004 14:56

Przed chwilą weszłam na forum.
Zdążyłam przeczytać w wątku na temat niechcianej ciąży, jak rokko podaje mnie tam za modelowy przykład nieodpowiedzialności... i podkreśla, jak ŚWIADOMIE igrałam z życiem mojego kotka.
Do tego dodaje jeszcze, jaką gram biedotkę, bo wszyscy żałują mnie, zamiast Dzidka...

JESTEM winna!
CZUJĘ SIĘ winna!
Wiele znaczy dla mnie Wasze wsparcie, ale takie są FAKTY- ulubione słowo rokko.
I nic tego nie zmieni.

Tylko niech mi rokko nie pisze z ironią, że jakiś nowy kotek z pewnością się niebawem u mnie pojawi. Kocham koty i nie wyobrażam sobie domu bez nich, ale boję się nawet myśleć, że wezmę nowego kota, którego potem przygniotę w łóżku i zabiję, albo wyjdę na pięć minut i pozwolę, żeby zrzucił na siebie wrzątek, albo otworzę lufcik i się powiesi...

Uwierzcie mi, nie upajam się teraz tym, jak mnie wszyscy żałują- myślę tylko o Dzidku, o tym jak ktoś uratował mu życie, jaki był malutki i bezbronny, jak zasługiwał na dobry dom i jak go zawiodłam...

Na koniec chcę jeszcze napisać na temat mojej "świadomości" na temat kwiatków doniczkowych.
Świadomie pozbyłam się z domu filodendrona, yuki i bambusów. Została 30-cm dracena i małe kaktusiki. Stały na parapecie. W momencie, gdy Dzidek nauczył się wskakiwać na parapet i zauważyłam, że lubi trącać łapkami liście draceny, od razu przestawiłam ją na ok.2-metrową szafę, samotnie stojącą, bez innych mebli w pobliżu.
We wcześniejszych postach pytano mnie, czy aby Dzidek nie podtruwał się draceną od dawna- na pewno nie- nie miał szans tam wchodzić.

Niemniej jednak, to moja wina i tylko moja, że tego dnia poprzesuwałam meble, żeby dokładnie posprzątać. I to moja wina, że je tam zostawiłam i wyszłam z domu na parę godzin. Tak więc rokko ma rację, oskarżając mnie o nieodpowiedzialność. Zupełną rację.

Tylko boli mnie, że tak zażarcie atakuje mnie gdzie się da, nawet w postach z tym niezwiązanych... bo nie patrzyłam z uśmiechem tygodniami, jak mój kot pasie się trucizną. To jest niesprawiedliwość...
Obrazek
Muszka & Miszka

eulalia

 
Posty: 510
Od: Czw wrz 23, 2004 11:09
Lokalizacja: Czeladź

Post » Śro gru 29, 2004 15:42

Eulalio, przykro mi że oprócz śmierci kotka musisz przeżywać jeszcze ludzkie podłe zachowanie. Niestety u niektórych czyjeś potknięcia budzą najbardziej prymitywne instynkty i nic na to nie można poradzić - jest to skutek ograniczenia emocjonalnego i jakiegoś potwornego niedowartościowania, bo ograniczonym można być w wielu aspektach - nie tylko intelektualnym. Nie traktuj tego zachowania personalnie, to nie jest tak naprawdę wymierzone przeciwko Tobie, a przeciwko jakimś wydarzeniom, które doprowadziły do uksztatowania takiegio charakteru, a nie innego. Wiem, że czytając zarzuty pod swoim adresem, czujesz się potwornie, ale FAKTY są takie: zaadoptowałaś kotka w potrzebie, dbałaś o niego najlepiej jak potrafiłaś, popełniłaś mały błąd, który tak naprawde mógł zdarzyć się każdemu- padło na Ciebie i na Dzidka. Taki jest los. Myślę, że wszyscy (prawie) wypowiadający się w temacie, znają te FAKTY i nikt nie uważa, że zgrywasz się na biedactwo. Zdaję sobie sprawę, że nasze pocieszenia nie są w stanie zdjąć z Ciebie poczucia winy i smutku, tym niemniej świadomość, że wiele osób rozumie co czujesz, jest jakoś tam wspierająca. Trzymam kciuki za Ciebie, za to żeby upływający czas wyleczył rany, żebyś odzyskała wiarę w siebie i zaopiekowała się jakimś potrzebującym zwierzaczkiem.
Obrazek

mary2004

 
Posty: 2814
Od: Śro wrz 15, 2004 20:41
Lokalizacja: Opole

Post » Śro gru 29, 2004 15:50

Eulalio chyba nikt nie jest nieomylny, błędy zdarzają się nawet najlepszym hodowcom, którzy o kotach wiedzą prawie wszystko. To, że popełniłaś błąd wcale nie oznacza, że nie będziesz dobrze potrafiła dobrze zaopiekować się następnym kotkiem - wierzę, że kiedy Twój ból przeminie, to jednak znów jakiś kotek zawita do Twojego domku. Na pewno długo będziesz czuła się winna i tego nic nie zmieni, jednak na przyszłość będziesz wiedziała jakiego błedu masz unikać.
Ja do dzisiaj na każde wspomnienie maluszków mam łzy w oczach, do dziś myślę czy nie było możliwości, by coś jeszcze zrobić, że gdybym np. mimo tego, że miki wyglądał dobrze poszłabym do weta na kilka godzin przed planowaną wizytą, to może Miki u niego w gabinecie dostałby obrzęku płuc, a nie w domu i może byłaby szansa, żeby go uratować. Może, gdy tylko dowiedziałam się, że Ami ma tak cieżko chore nerki, od razu powinnam poprosić weta o uśpienie jej - może wtedy mniej by cierpiała umierając?
Prawdopodobnie długo jeszcze na przypomnienie Dzidka będziesz reagowała wyrzutami sumienia, nie wiń się jednak tak bardzo. Zrobiłaś co mogłaś, by miał dobre życie, by czuł się kochany i ZA CHINY NIE UWIERZĘ, że zrobiłabyś tak samo, gdybyś wiedziała, jak to się skończy.

Rokko się nie przejmuj. On nie rozumie, że największą karą dla właściciela zwierzątka, które odeszło, jest bicie się z własnymi myślami.

Agia

 
Posty: 1093
Od: Pon paź 11, 2004 20:00
Lokalizacja: Liverpool

Post » Śro gru 29, 2004 15:56

Eulalio, nie zadręczaj się. Jest mi bardzo, bardzo przykro z powodu straty, którą odniosłaś. Bardzo podobał mi się Dzidek, kot, który się dziwi.. To naprawdę nie Twoja wina, że tak się stało. Myślę cieplutko o Tobie.

Agusia

 
Posty: 3615
Od: Czw wrz 16, 2004 10:17
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Śro gru 29, 2004 16:08

Eulaio, bardzo mi przykro.
Biedne kociatko.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Śro gru 29, 2004 16:42

eulalia pisze:Tylko niech mi rokko nie pisze z ironią, że jakiś nowy kotek z pewnością się niebawem u mnie pojawi. Kocham koty i nie wyobrażam sobie domu bez nich, ale boję się nawet myśleć, że wezmę nowego kota, którego potem przygniotę w łóżku i zabiję, albo wyjdę na pięć minut i pozwolę, żeby zrzucił na siebie wrzątek, albo otworzę lufcik i się powiesi..

dla wiadomosci rokko - owszem pojawi sie. i ja go nawet znam. i to nawet bardzo dobrze. i w pelni swiadomie sie u eulalii pojawi.. i nie wpadajmy prosze w skrajnosci.. :roll:

loeb

 
Posty: 791
Od: Pon lip 05, 2004 17:45
Lokalizacja: wrocław

Post » Śro gru 29, 2004 17:24

Eulalio to nie jest Twoja wina, nie jesteś wszystkowiedząca, nie mozesz wszystkiego przewidzieć, skąd miałaś wiedzieć, ze malec nigdy tam nie wchodzący akurat teraz wskoczy?

Może szanowny rokki jeszcze uczepi się mnie, bo moją kotke karmie tragicznie, mało się nią zajmuje a kiedyś chciałam oddać bo naszczała na dywan.
No czekam.

Kolego, mam nadzieje, ze kiedyś poczujesz choć namiastke tego, co czuje eulalia czytając Twoje wypociny.

Tak, żal kota, jak każdego żywego stworzenia, tylko czasami lepiej ugryść się w język niż skrobnąć te kilka niepotrzebnych słów.
Mój piesek - serduszko u moich stóp [*]

harpia

 
Posty: 5066
Od: Sob lis 15, 2003 23:43
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 29, 2004 17:27

Bardzo mi przykro :(

@sica

 
Posty: 817
Od: Śro lip 07, 2004 12:12
Lokalizacja: Kraków, stara Nowa-Huta

Post » Śro gru 29, 2004 17:32

:cry:
Eulalio, bardzo bardzo mocno Cię tulę.
Ogromnie Ci współczuję i mam wielką nadzieję, że już wkrótce dojdziesz do
siebie. Nie obwiniaj się! To nie ma sensu! Przeciez nie jesteśmy w stanie
przewidzieć wszystkiego. :(
Smutne chwile Dzidka ocieplałaś mu swoją obecnością- to bezcenne uczucie,
zapewniłaś mu je.
Jedyną osobą, która w tej historii powinna się wstydzić i mieć poważne
wyrzuty sumienia jest weterynarz. :(

Jestem z Tobą myślami!Obrazek
Obrazek Obrazek
Guzik & Kizia

tomola

 
Posty: 73
Od: Nie wrz 05, 2004 10:35
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro gru 29, 2004 22:21

Eulalio - sporadycznie sie zdarza ze podczas smierci zwierzecia, u jego opiekuna ktory go kochal nie pojawiaja sie mysli typu: jestem winny, moglem zrobic wiecej, moglem zrobic inaczej, moglem do tego nie dopuscic. Moglem isc do innego weta, moglem tego tam nie klasc, moglem to wczesniej zauwazyc, dlaczego tego nie dopilnowalem.
Kilka razy tylko jakiemus nieprawdopodobnemu szczesciu zawdzieczam ze moje koty wyszly calo z opresji - a o ilu razach nawet nie wiem - bo np. nie bylo mnie w domu?
Polozona na stole pusta torebka po zelatynie niemal stala sie przyczyna okrutnej smierci mojej kotki ktora wsadzila do srodka glowe a torebka sie zassala. Gdybym w tym momencie nie weszla do kuchni - po kilku minutach zastalabym martwa kotke.
Wypastowana podloga? I kot ktory widzial to po raz pierwszy w zyciu? Efekt - bardzo silne uderzenie w glowe po niewyhamowaniu przed sciana, utrata przytomnosci, zero szans na weta o tej porze, w tamtej sytuacji.
Naprawde - nie da sie uniknac wszystkiego. To jest po prostu niemozliwe.
Wazne jest zeby wyciagac wnioski i uczyc sie na bledach.

Strasznie zal kocurka :(
Ale moze jemu bylo pisane tak krotkie zycie? Nie tak powinien na pewno wygladac jego koniec - ale tutaj to juz na pewno nie ma zadnej Twojej winy - zrobilas wszystko co moglas. Ktos inny Dzidka zawiodl...

Blue

 
Posty: 23915
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 758 gości