Ja bym chociaż poszła do kierowniczki poczty i poskarżyła się, niech namierzy półgłówka z danego rejonu i choć trochę go obsztorcuje.
No oczywiście, że tak powinnam była zrobić, ale słabo mi idą takie akcje. Zresztą gościa znam z widzenia, czasem tu bywał na zastępstwach, ma nieciekawe obyczaje - dzwoni na domofon po kilkanaście razy (o czym mogłam się przekonać będąc pod prysznicem i nie mogąc wyjść tak szybko - prawdę mówiąc myślałam, że jakieś dzieci sobie jaja robią).
No i w ogóle - po to coś jest w bąbelkach, żeby się nie uszkodziło, to oczywiste, że nie można tego tak maltretować...


Każda jego karta, to wspaniała historia uratowanego kociego życia. Wiersz też cudny i poruszający. Już nigdy nie kupię kalendarza w księgarni, Empiku. Zmienia się kartkę w kalendarzu i wisi przez miesiąc taki nijaki. W przypadku TEGO kalendarza jest zupełnie inaczej. Czytam i oglądam każdą stronę wiele razy. Wiele z tych kart doskonale pamiętam z wątków na Miau, kiedy to wspaniali ludzie walczyli o kocie życie 
. Argument, że koperta bąbelkowa, że szanowanie przesyłki... - bez znaczenia - załamka... Jedyne, co - mam nadzieję, że sam listonosz może już napis przeczyta... Pomyślę nad innym rozwiązaniem na przyszły rok. Tyle, że wysokie koszty przesyłki przy takiej cenie kalendarza przekroczą już możliwości niektórych osób





Czesio 6.04.2015 [*]