Ja bym chociaż poszła do kierowniczki poczty i poskarżyła się, niech namierzy półgłówka z danego rejonu i choć trochę go obsztorcuje.
No oczywiście, że tak powinnam była zrobić, ale słabo mi idą takie akcje. Zresztą gościa znam z widzenia, czasem tu bywał na zastępstwach, ma nieciekawe obyczaje - dzwoni na domofon po kilkanaście razy (o czym mogłam się przekonać będąc pod prysznicem i nie mogąc wyjść tak szybko - prawdę mówiąc myślałam, że jakieś dzieci sobie jaja robią).
No i w ogóle - po to coś jest w bąbelkach, żeby się nie uszkodziło, to oczywiste, że nie można tego tak maltretować...