jopop pisze:a) chory kocur nie był z "azylu", tylko z drugiej strony ośrodka i jest szansa że jego kontakt z kotami "azylowymi" był ograniczony. Oby. ale i tak testy trzeba robić tym do adopcji.
Chory kocur jest od strony śmietnika, jest charakterystycznie marmurowy - i jest ojcem rodzicielem praktycznie wszystkich kotów z tamtej strony, również marmurowych. Na szczęście to same dzikie koty, nic adopcyjnego, ale dwie kotki do sterylki i jeden kocurek są właśnie stamtąd.
Wczoraj po spotkaniu z Alebą mi padł telefon, dziś od rana jestem na spotkaniach i nie miałam jak zadzwonić do p. Ewy - ale dziś już to zrobię na pewno.
Nie ma zbyt wielu opcji dla tego kocurka

jopop pisze:b) maluszki te najmniejsze są 2, podobno białe w ciapki. kotka już je wyprowadziła z powrotem w krzaki, odkąd w "azylu" zaczeły się roboty. trzeba im jak najszybciej znaleźć miejsce. Roslina - mógłbyś porozmawiać z ekipą chętnych czy ktoś nie dałby im miejsca w łazience czy pokoju? skoro są małe - powinny szybko znaleźć domy
Roslina - z tego co wiem był jakiś chętny tymczas w Waszej ekipie na jednego z tych malców. Nie pamiętam, kto o tym mówił, ale z tyłu głowy mi się kołacze. Jeśli są dwa, to na szczęście niewiele, mogę spróbować poszukać dla nich tymczasu, ale najlepiej szukać wspólnymi siłami

jopop pisze:c) można już łapać i ciąć tę kotkę zza śmietnika. im szybciej tym lepiej.
Hm, pani Bożena nie chce ich łapać i ciachać teraz. Kotki za śmietnikiem są dwie i obie trzeba ciachnąć, ale p. Bożena chce czekać do wiosny. Z panią Ewą to też dogadam dziś, bo ja jestem za ciachaniem, ale kłócić się z p. Bożeną nie ma co.
jopop pisze:d) trzeba za jakiś tydzień-dwa ciachnąć te dwa podlotki
One jeszcze kończą leczenie, najlepiej też byłoby je wyciachać, jak już prace w Azylu byłyby skończone, żeby je przenieść od razu na nowe.
Ale tu też obstawiam, że p. Bożena stanie okoniem - kocurek za śmietnikiem jest starszy od nich o dobre 2 miesiące, a wg p. Bożeny jest jeszcze za młody na ciachanie.
jopop pisze:e) p. Ewa poprosiła o udzielenie konta fundacyjnego:
- na sterylizacje/kastracje oraz leczenie tych kotów
- na zakup karmy
Ustaliłyśmy, że zabiegi w "Boliłapce" nie wymagają wcześniejszych ustaleń, tylko zgłoszenia nam że dany kot tam pojechał, natomiast ewentualne leczenie/zabiegi w innych lecznicach jeśli miałyby być finansowane z tych pieniędzy - muszą być PRZED odwiezieniem kota ustalone z nami, ze względów rozliczeniowych.
Prośba by przy odwożeniu do "Boliłapki" kotów powsińskich wyraźnie mówić że to koty z Powsina a nie podawać np. nazwę ulicy - to nam ułatwi rozliczenia.
Jasne.
Konto do wpłat na koty z Powsina:Fundacja JOKOT
ul. Klaudyny 38 m. 75
01-684 Warszawa
PL 60102010260000140201820927
SWIFT: BPKOPLPW
dopisek "NA KOTY Z POWSINA"
jopop pisze:f) czy ktoś zrobił już zdjęcia tym adopcyjnym kotom? w ogóle ktoś je oglądał które są adopcyjne, a które nie?
Nie, bo jak przyjechałam od razu poszłyśmy z p. Bożeną w kierunku śmietnika i złapał się kocurek - a potem już nie było po co wracać, bo koty przepłoszyły się z Azylu przez prace remontowe.
Ale wg słów p. Bożeny adopcyjne są góra 2-3 koty.
Plus te dwa maluszki.