Targaliśmy we dwójkę, bo koleżanka badzo otyła i ledwo dawała radę iść sama, a co dopiero jakby cokolwiek niosła!
-15-to litrowe wiadro i 3/4 siaty lidlowej owoców róży, oraz pół siaty lidlowej ciężkich jabłek!-Jezu!-myślałam, że nie dam rady dojść. Po powrocie do domu nie miałam siły nawet dłuzej przy kompie posiedzieć Za to dzisiaj pstryknęłam kilka zdjęć Timurkowi, bo chłopanio juz od wczoraj śmiga po domu!-moje koty przyjęły go wspaniale-on tylko początkowo troszkę syczał ze strachu, ale za chwilkę ciekawość i beztroska młodziaka wzięła górę i zaczął sam do wszystkich podchodzić-najdłużej szło z Bellą, bo ona uciekała!
W tej chwili juz jest absolutnie OK!
Uszka daje sobie pięknie przemywać i zapuszczać oridermyl, brudów juz dzisiaj bardzo mało
Na pierwszym zdjęciu-tuż po przyniesieniu do domu-zmarnowany, uszka mokre i tłuste po wizycie u wetki-nie chciał wyjść z transporterka i leżał tak w nim ze 3 godziny, dopiero jak zgłodniał i zachciało mu się siku, to wyszedł.
Pozostałe zdjęcia sprzed chwili:




Tu własnie kończył ziewanie






.




**