Futra - bardzo! Do kolekcji działkowej na chwilę obecną (tj. robienia fotek) brak 4 sztuk, gdzieś się zapodziały. Pewnie "żniwują" na pobliskim polu i będzie jakiś prezencik przyniesiony.
Już nie uciekam na widok myszki ani nie piszczę tak się przyzwyczaiłam. Najgorsze,że zawsze trafia mi się taka okazja jak idę sama bez męża na działkę a tu niespodzianka! Pozdrawiam!!
A tak na marginesie: to jest sesja z dzisiejszej drzemki poobiedniej złożonej m.in. z drobiowych wątróbek.Szkoda,że takiej ekipy nie mogę trafić przy budkach teraz latem bo przychodzą kolejno pojedyńcze osobniki a jak już większa ilość to stroni od zdjęć i zaraz ucieka.
Byłam dzisiaj z wizytą u Bacusia i Mambusia.Wraz z ostatnio wziętą do domu rudą Miłką cała trójka wylegiwała się w przydomowym ogródeczku pod tujami. Miłka na mój widok przybiegła na powitanie, obejrzała aparat, zapozowała do fotki i w podskokach dała susa w tuje. Mambuś od razu uciekł do mieszkania a potem wrócił i zza krzaczka obserwował. Dopiero na wołanie pani i widok Wiskacza wyszedł i mogłam zrobić fotkę, potem na rękach u jego pani. Baca stoczył krwawą walkę z agresywnym kocurem, który mieszka niedaleko i zagląda do nich na podwórze atakując koty. Dopiero po interwencji jego pani wrócił z poranionym noskiem i ranami na łapkach. Goni intruza do skutku i potem toczą bój do krwi. Broni swojego podwórka bo już wie,że to jego miejsce i czuje się tu bezpiecznie. Dogaduje się z dwójką małych, czasem razem biegają po ogrodzie prowadząc gonitwy.Kacperek mieszkał w pobliżu i kto wie czy nie został zaatakowany przez kocura a nie miałby z nim szans na wygraną.Baca jest duży a mimo to cały poraniony. Kacperek był mniejszy. Dwie kocice, które są od dawna, są jakby obrażone,że pani wzięła trójkę nowych i najwięcej czasu spędzają poza terenem,przychodzą na jedzonko i znikają. Jak wracają to w miarę cała piątka żyje w zgodzie. Mambo to straszny urwis i zaczepnik, sieje spustoszenie w mieszkaniu razem z rudzielcem. Oto fotki:
Axa76 pisze:A do góry kołami to kto, bo niestety nie znam imion? Fajny
To jest właśnie Znajdek teraz Baca. Przybłąkał się do nas na działkę w dzień jak robiłam łapankę na sterylki.Złapał się mężowi na działce do łapki i zamiast dziewczynek pojechał na zabieg. Wrócił na działkę i już został , nigdzie sie nie ruszał, tylko na początku był agresywny do wszystkich kocurów działkowych. Potem złagodniał. Z kolei dla mnie i męża był potulny, dawał się głaskać i pieścić i dużo"gadał". Musiał byc kotem domowym, więc jak nadarzyła się okazja i moja krewniaczka chciała jakiegoś kota wmówiłam jej Znajdka. A ponieważ od pierwszego wejrzenia zakochała się w czarnym uciakającym od ludzi dzikusku, dostała dwa.
Za długo było cicho.... Właśnie dziś znowu miałam incydent z panią Sz.( świadka od zeznań w sądzie o miseczkach na każdej działce stawianych przeze mnie) i jej córką. Zawsze jak idę na działkę odprowadza mnie w ta i z powrotem olbrzymi czarny kocur ( przed kastracją był najwiekszym rozbójnikiem dla innych kocurów), teraz złagodniał. Całą drogę kładzie mi się brzuchem do góry i wszyscy juz się przyzwyczaili,że pełni on rolę mojego pieska. Dziś idąc na działkę też szedł ze mną przy nodze, a one dwie szły z dwoma psami jak codziennie bez smyczy. Psy są bardzo agresywne dla kotów i gonią do upadłego.Rozpędziły się choć były dość daleko w pogoń za Mikusiem i go okrążyły, ledwie udało mu się uciec, bo to już dość stary i ociężały kocur. Nie wiedziałam co zrobić jak go bronić, próbowałam stanąć w furtce by je odgonić ale one przebiegły poza mną z impetem na działkę za kotem. Wyjęłam komórkę z kieszeni i w tym momencie panie zaczęły bluzgać na mnie epitetami. Zaczęły wykrzykiwać,że one mają pełno zdjęć jak dzikie koty głaskam itp.zdążyłam odpowiedzieć, że to nie zabronione bo ja sama muszę koty łapać do sterylki i nikt mi nie pomoże, a czasem do lekarza czy trochę oswoić by dać komus do adopcji... Wtedy dopiero zaczęły krzyczeć,że zaszargałam im nazwisko itp.a młodsza zaczęła mnie wyzywac od różnych a na końcu krzyknęła"ty szmato". Zadzwoniłam na Policję ale szef dzielnicowym z którym ostatnio normalnie rozmawiałam i doradził bym jako dowód porobiła fotki, będzie dopiero po 20-tym, a Policjant dyżurny załatwił mnie dość oschle, że moge złożyc doniesienie o zniesławienie ale z powództwa cywilnego a patrol może przyjechać ale jak psów nie będzie luzem to i tak nic nie napiszą. Wiadomo,że jak będzie radiowóz to Sz. nie wyjdzie z psami luzem na paradę.Poprosiłam w takim razie żeby zrobił notatkę bo jest to moje kolejne zgłoszenie w tej sprawie, a pani Sz. jest bardzo agresywna i nie czuję się bezpieczna. To osoby zdolne do każdego świństwa i podłości w stosunku do ludzi i zwierząt. Każdy ich zna ale każdy się boi by im narazić.Teraz wzięły się za mnie we dwie, a młodsza jeszcze gorsza Ostatnio stara z okna na II piętrze chlusnęła chłopakom siedzącym na ławce wiadro wody na głowy.
Do takich ludzi trzeba być bardzo ostrym i nie dać się! Zamiast gadać do nich o kotach, żądaj, aby psy wyprowadzała na smyczy. Przede wszystkim zrobić zdjęcia psów. I musisz się drzeć głośniej od nich. Musisz pokazać że się ich nie boisz. Tym bardziej, że już w sądzie udowodniłaś im kto ma rację.
Ja się już dawno nauczyłam, że jak mnie zaczepia debil, to staję i drę paszczę. Niestety tylko to na nich działa. Kulturą ani tłumaczeniem nic nie zdziałasz. Więc nie daj się i powodzenia
Nie chcę walczyć ich bronią, i nigdy nikogo nie wyzywałam, jedynie staram się powiedzieć co myślę ale z takimi dwiema nie ma mowy o pogadaniu. Będę dalej działała z Policją, bo szef dzielnicowych potraktował mnie bardzo ludzko i poczekam te parę dni na niego a w raport na Policji jest złożony. Będę się starała porobić fotki, mam kilka ale nie bezpośrednio jak psy gonią koty, jedynie jak idą luzem i biegają po piaskownicy o co mnie m.in. oskarżano,że to koty tam robią kupy. Dziś właśnie wyjęłam komórkę i była okazja ale nawet nie zdążyłam jej odblokować i już mi się dostało.Napewno nie dam się teraz jak wszystko jest po mojej stronie a tym bardziej wszystkie ważniejsze urzędy i pracujący tam ludzie. Jutro też przedzwonię do Urzędu Miasta i Wydz.Ochr. Środowiska by wiedzieli znowu na bieżąco bo co jakiś czas pytają czy mam spokój z ludźmi, a miałam do czasu....pozdrawiam. dzięki za odp.