Następnej parki nie będzie, mam nadzieję

Z tą mam dość kłopotu. Z Ashleyem byłam w niedzielę u weta, bo było małe rzyganko i nieładne kupy. Dostał antybiotyk, w niedzielę w zastrzyku, wczoraj w tabletce. Po tabletce wypił wiadro wody i wszystko ślicznie zwrócił. Zrobił sobie płukanie żołądka. Potem wyraźnie lepiej się poczuł i bawił się z Melą. W nocy spałam z nimi i rano przywitało mnie donośne chrupanie... To Ashley jadł na śniadanko gastro intestinal od weta. Do pracy poszłam troszkę weselsza. A jak chcecie się dowiedzieć, co jeszcze zdarzyło się wczoraj, musicie zajrzeć na wątek Antosia
