Syberiada. Kocur ma cukrzycę ;(((((((

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 11, 2012 8:31 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

Opowieść o kuchni w pomidorach jest super :ryk: :ryk: :ryk:

A propos fotela - kiedyś nawet notkę naopisałam o fotelowych bitwach :D http://sztukamruczenia.blog.pl/bitwa-o-fotel,15338161,n

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lip 11, 2012 9:52 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

U nas nie skończyło się na jednym fotelu: viewtopic.php?p=4356744#p4356744 :)

Wojtek

 
Posty: 27795
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Śro lip 11, 2012 12:53 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

Po prostu potrzebujesz jeszcze jeden - dla siebie.

Jana pisze:Opowieść o kuchni w pomidorach jest super :ryk: :ryk: :ryk:

Zmieniłabys zdanie gdyby przyszło Ci to sprzątać :evil:
Ale zupa, z tego co się jeszcze nadawało ,wyszła mi znakomita !!!
Gar tak wielki, że częśc zjedliśmy od razu a resztę poporcjowałam i zamroziłam.


kussad pisze: Może wystarczy że poprzedni opiekunowie poruszali się wolniej - np. Choco czyli nasza suka boi się wszystkich szybkich i gwałtownych ruchów niezależnie od wzrostu człowieka. Teraz TZ częściej razem z nią odwiedza matkę w mocno zaawansowanym wieku - porusza się bardzo powoli i tylko troszkę - suka chodzi u niej po domu z podniesionym ogonem i ośmiela się podejść, suka, której prawie nikt obcy w ciągu 7 lat nie dał rady pogłaskać chociaż smakołyki z obcych rąk kilka razy się zdarzyło zjeść...

No własnie to nawet nie kwestia szybkości , jak pisałam to w obecności kociczki poruszamy si w trybie slow motion, ale jej wystarczy widok stojącego człowieka by wpaść w panikę.

A poza tym kussad , tez mam krakowską studentkę - Kasia dostała się na Jagielloński.
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro lip 11, 2012 13:40 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

Hipcia pisze:jak pisałam to w obecności kociczki poruszamy si w trybie slow motion, ale jej wystarczy widok stojącego człowieka by wpaść w panikę.

Poruszajcie się normalnie. Kotka z czasem przywyknie do Waszego trybu życia. Nie zmieniajcie go specjalnie pod kota. Nie reagujcie na jej panikę.
To, wbrew pozorom, spowalnia proces aklimatyzacji.

Nie sądzę by różnica w tempie chodu dorosłego człowieka robiła na kocie aż takie wrażenie. Nie macie małych dzieci, ktore latają jak perszingi po mieszkaniu.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39189
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro lip 11, 2012 14:35 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

Masz rację, tez o tym pomyślałam.
Biedaczkę czeka jeszcze jeden szok - odkurzacz.
Póki co zaoszczedziliśmy kotom tego doświadczenia, ale już czas najwyższy bo futro ściele się gęsto.
A tak a propos futra, bo Ty masz na pewno w tym duże doświadczenie sadząc po twoim cudnym podpisie, potrzebowałabym porady w zakresie pięlegnacji. Kompletnie się na tym nie znam.
Koty bardzo lubią czesanie. Szczególnie facio wywala brzucholek , traktorkuje i ugniata ciasteczka. Zauważyłam jednak, że w pachwinkach robią mu sie kołtuny. Co z nimi zrobić. Staram sie je podcinać ale bardzo boję się że zrobię kotu krzywdę. Powinnam mieć jakiś sprzęt czy preparat jak to jest ?Będę wdzięczna za każdą radę.
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro lip 11, 2012 14:51 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

Masz egzemplarz jak moja Bajra - koltuniący się. Jedyna rada - czesać, czesać i jeszcze raz czesać. Glaszcząc wyczuwać zalążki kołtunkow i wyskubywać. Koty często lepiej znosza wyskubywanie martwych wlosów niż wyczesywanie.
Z czesania zrobić rytuał: to samo miejsce, czas i przebieg. Koty lubią uregulowany tryb życia.

Paszkowe kołtunki - jak boisz się wyciąć - wyskubać. Najpierw "rozciąć" je grzebieniem ustawionym "na sztorc" a potem wyjąć palcami. Lub palcami rozstrzępić i wyskubać.

Sprzęt mam jeden - rewelacyjny. Ten grzebień: http://germapol.istore.pl/pl,product,13 ... alowy.html

Nie używam żadnych szczotek - nie dochodza do skóry a tylko ubijają podszerstek w filc.

Mozna podwozie (paszki, między tylnymi łapkami) pudrować przed czesaniem.
To jest świetny puder: Kaolin Powder
z tej strony:
http://lavenderlove.pl/kosmetyki.html

Obu kotom sprawdź czy sie nie tluszcza ogony u nasady - rozgarnij wlosy w tym miejscu i zobacz jak wygląda wlos i skóra.
Jakby wlos był tlusty - zapudrować, ale tak "na grubo" i zostawić. Ogonów się nie czesze. :) Łatwo wyczesać wlos ościsty i zrobić z syberii charta afgańskiego. :)

Jak kociszcza się zadomowią na 120% - warto je raz na rok wykąpać w dobrym, kocim szamponie. Nic nie usuwa martwego włosa tak jak porządna kąpiel. Potem na czas dłuższy jest spokój z kołtunkami. :)

Ups... weszłam na swojego hysia - pielegnacja półdługowłosych... ja tak moge bardzo długo... :oops:
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39189
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro lip 11, 2012 15:17 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

Hipcia pisze:Biedaczkę czeka jeszcze jeden szok - odkurzacz.
Póki co zaoszczedziliśmy kotom tego doświadczenia, ale już czas najwyższy bo futro ściele się gęsto.


:ryk:
w szoku to ona chyba teraz jest, że odkrzacza nie słychać, bo u mnie musiała codziennie tego potwora słuchać :mrgreen:

Grzebień, który zalinkowała MariaD jest rewelacyjny :ok: Szczotką nie umiem żadnego futra wyczesać dobrze a o ogonach to nie wiedziałam :oops:
Obrazek Obrazek

Adria

 
Posty: 1874
Od: Pt paź 28, 2005 10:59
Lokalizacja: Piekary

Post » Śro lip 11, 2012 15:59 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

Dzięki, widać ze pytanie skierowałam do właściwej osoby.
Bety się nie kołtuni , przynajmniej dotychczas.
Ja mam grzebień podobny do tego :
http://img179.imageshack.us/img179/4436/grzebiencf4.jpg
został mi po króliku angorowym ( ten to dopiero się kołtunił )
Jeszcze jedno pytanie. Możecie się śmiać jeżeli jest głupie, ale kota się czesze z włosem czy też pod włos ?
Prawdziwy chrzest bojowy koty przejdą we wtorek. Małz ma urodzino-imieniny i będzie spęd rodzinny.
Wizyty sąsiadek wiedzionych ciekawością co tez znowu przygarnęłam zniosły dzielnie, nawet wyszły się zaprezentować i dały się pogłaskać wśrod okrzyków zachwytu.
Ostatnio edytowano Pon lip 23, 2012 19:57 przez aassiiaa, łącznie edytowano 1 raz
Powód: zmieniłam za duże zdjęcie na link
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro lip 11, 2012 16:52 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

Hipcia pisze:Ja mam grzebień podobny do tego (...)

Też mam taki grzebień, ale nie dał rady odzieży Bary. Jak już byłam bliska ogolenia Hrabini na łyso, Go!Go! doradziła mi grzebień z Germapolu. Hrabinia, ku jej wielkiej uldze, nadal cieszy się pełnią futra a ja za każdym razem jak go biorę do reki czule wspominam Go!Go!. :)

Hipcia pisze:Jeszcze jedno pytanie. Możecie się śmiać jeżeli jest głupie, ale kota się czesze z włosem czy też pod włos ?

Mnie możesz pytać dowolnie długo. Nie ma dla mnie pytań głupich. To w żadnym wypadku nie jest.
Kierunek czesania zależy od tego jak gęste futro ma kot. Dla średniej gęstości wystarczy czesanie "z włosem" by dało rade wyczesać to co trzeba. Przy ekstremalnie gęstym futrze - patrz casus Bajra - czeszę "na persa". Polega to na tym, że nie ciągnę grzebieniem "po calości" a dzielę futro, tam, gdzie jest najgęstsze (np. na bokach, od polowy boku w dół)) i nawet cud-grzebień może nie dojść do skóry, i czeszę każde pasmo "z włosem" i "pod włos". To samo na brzuchu. Kot, zwłaszcza taki z "fałdą głodową" poczesany "z włosem" po brzuchu jest tylko teoretycznie wyczesany. Czesze się po wierzchu fałdek, a tam trzeba każdą fałdkę odchylić i znaleźć skarby w postaci kołtunków spowodowanych tarciem o siebie fałdek. I brzuch czeszę w oba kierunki, przytrzymując każą fałdkę ręką.
Do łapek, wierzchu głowy warto mieć takie bardzo gęsty grzebień "ludzki" i wyczesać te króciutkie włoski w oba kierunki. Bajrze nawet na czuprynce i na łapkach potrafią się zrobić kołtunki. Czuje się to pod palcami jako takie "kluseczki" z włosów.

W oba kierunki NIE czeszę tylko grzbietu - kocice by mnie zeżarły - i ogona. Reszta kota leci wzdłuż, poprzek, "z" i "pod" i po przekątnej. :D

Hipcia pisze:Bety się nie kołtuni , przynajmniej dotychczas.

Nie szkodzi. To najlepszy czas by i ja objąć "rytuałem czesania". I zawsze kończyć czymś pozytywnym dla kota: zabawą, przysmakiem, karmieniem.
Jak będzie taka konieczność to już będzie "wdrożona" do czesania.

Ja nawet 2 miesięczne kociaki "czesałam" szczotką do włosów dla niemowląt. :)
Desna, Roksi i Sonia też się nie kołtunią, ale jak czeszę Bajrę to i one lecą po kolei na zasadzie: "jak wszyscy to wszyscy i babcia też". ;) Ich czesanie trwa 10 minut, nad Bajrą "się znęcam" około pół godziny.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39189
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw lip 12, 2012 8:33 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

Mała podpowiedź do wycinania kołtunków - ja zawsze zabezpieczałam skórę grzebieniem, tzn. wjeżdżałam gęstym grzebieniem między skórę a kołtun i dopiero cięłam nożyczkami nad grzebieniem.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw lip 12, 2012 9:07 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

Ja mam inny sposób na "zluzowanie" kołtunka.
Wsuwam przy skórze jedno ostrze nożyczek z tępym czubkiem i kierując ostrze OD skóry (nie zamykam ostrzy, używam jednego ostrza nożyczek w charakterze noża) rozcinam kołtuna na paski, które następnie wyskubuję. Skórę przytrzymuję dłonią by się nie naciągała.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39189
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon lip 23, 2012 19:16 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

W końcu znalazłam czas, żeby coś skrobnąć.
Moje absolutnie cudowne koty mają się dobrze. :kotek: :kotek:
Adria dzięki !!!! :1luvu:
Reagują już na nowe imiona. :)
Barni właściwe całkowicie zaaklimatyzowany nie chowa się już w kanapie. Co najwyżej lubi spać obok kanapy pod zasłoną z narzuty wystawiając a to łapę a to końcówkę ogona.
Kiedyś właśnie na ten ogon się nabrałam myśląc, że to jakiś kawałek futra, którego mnóstwo się pojawia po kocich harcach i chciałam zebrać z wykładziny i wyrzucić. Mało nie wyciagnęłam całego kota. :oops:
Z Bety jest nieco trudniej, ale też już znacznie mniej czasu spędza pod wersalką. W nocy sypia ze mną rozwalona podwoziem do góry. :1luvu:
Histerycznie boi się mojego syna, co on strasznie przezywa. :(
Na szczęście (dla kocicy) załatwił sobie pracę na wakacje i pracuje po 12 godzin jako ochroniarz w Reserved.
Wszystkim nam to dobrze robi :twisted:
W zwiazku ze strachliwością Bety pojawił się bardzo nie sympatyczny problem. :evil:
Okazało się, że kocica nie załatwia się. :(
Siooo owszem wzorcowo w kuwecie, ale szybko i bez grzebania. Natomiast już cos wiecej zabiera za dużo czasu i nie można ryzykować.
Nie miałam o tym pojęcia, bo urobek w kuwecie nie ma wizytówki.
Parę dni temu kociczka zaczeła piszczeć wyraźnie z bólu i biegać jak oszalała po pokoju w końcu wpadła na moje łożko usiłowała się schowac pod poduszkę , kołdrę, aż w końcu deperacko przysiadła i walneła gigantyczne kupsko po czym uciekła za warsalkę i tam dokończyła dzieła. :evil:
Parę dni potem czekaliśmy na gości urodzinowych mojego męża a Bartek węszy po przedpokoju, bo coś mu smierdzi. No i znaleźliśmy w kącie, dokładnie naprzeciwko wejścia, częsciowo na moich srebrnych balerinach znowu kupa gigant :evil: .
Tym razem było łatwiej posprzątąc , kafelki i buty dały sie wymyć bez problemów.
Zebraną kupe wrzuciłam do kuwety i zostawiłam przez chwilę.
Autorka dzieła przyszła powąchała i solidnie zakopała. 8)
Od tego momentu póki co, kupy przestały sie pojawiac w nietypowych miejcach, natomiast urobek w kuwecie jakby się podwoił w stosunku do wczesniejszego okresu. :roll:
A dzisiaj byłam świadkiem naocznym jak dziewczyna "oqpowała" kuwetę.
Mam nadzieę, ze ten etap aklimatyzcji mamy już z soba.
Poza tym to już tylko same przyjemności. :D
Problem kołtunów pachwinkowych Barniego tez już pod kontrolą . Kocio fantastycznie współpracuje i w jedno popołudnie dał sobie powycinac wszystkie większość czasu trwania operacji po prostu przesypijając. W miedzyczasie pręząc się i podstawiajac stosowne fragmenty swojego ufutrzenia. :1luvu:
Rozczulajacy jest też stosunek kotów do siebie, są bardzo zżyte i zaprzyjaźnione. Pielęgnuja sobie nawzajem futerko a wariackie harce i podchody to źrodło naszej nieustajcej uciechy. Widać, ze cieszy je duża przestrzeń jaką nagle zyskały. Szczególnie upodobały sobie gonitwy dookoła poprzez dwa pokoje i przedpokój, dawno temu moje dzieci tak jeździły sobie na rowerkach 8) . Najsmieszniejsze jest że każde z pomieszczeń ma inną nawierzchnię i jak z wykładziny dywanowej w salonie wpadają na panele pokoju dzieci to żadne ABSy nie dzialają .
Jest na co popatrzeć :twisted:
A ! Jest jeszcze problem kocich wąsów !!!
Barni ma olbrzymie i długaśne. Natomiast u Bety jak do nas trafiła zauważyłam, że ma nienaturalnie krótkie i wyraźnie .....obcięte ??? :conf:
Zastanowiło mnie to kto i po co mógł cos takiego zrobić.
Dzisiaj odkryłam sprawcę. 8O
Przed chwilą zastałam moją parkę w czułych objęciach w łożku mojej córki. Przez chwilę przyglądałam się z zachwytm jak sobie wylizują uszka, noski i co widzę ???
Barni wylizuje pysio Bety i obgryza jej wibrysy i to zarowno te po bokach jak i te nad oczami. 8O
I co z tym fantem zrobić ? Czy ktoremuś z nich może to zaszkodzić ?
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lip 23, 2012 19:27 Re: Syberiada. Problem kuwetkowy i tajemnica kocich wąsów.

Hipcia pisze:Barni wylizuje pysio Bety i obgryza jej wibrysy i to zarowno te po bokach jak i te nad oczami. 8O
I co z tym fantem zrobić ? Czy ktoremuś z nich może to zaszkodzić ?

Nic z tym nie zrobisz, bo jak posmarujesz kocicy wąsy czymś gorzkim to przestanie sama myć sobie pyszczek.
Nie zaszkodzi, żadnemu z nich. Kotka może mieć tylko trochę zaburzone wyczucie odległości w nocy, ale nic groźnego.
Wąsy odrosną.

Myślałam, że tylko kociaki sobie nawzajem to robią, albo nadgorliwa kocica dzieciom. Ale by dorosły kocur się bawił w kociego "fryzjera"? 8O
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39189
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon lip 23, 2012 19:36 Re: Syberiada. Problem kuwetkowy i tajemnica kocich wąsów.

Ale wesoło macie, nie powiem :wink: Co do wibrysów, to nie wiem.
Ale wiem, że bardzo chętnie zobaczę fotki parki :P
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Pon lip 23, 2012 19:41 Re: Syberiada. La Tomatina w mojej kuchni i kot na fotelu.

Hipcia pisze:[...]Widać, ze cieszy je duża przestrzeń jaką nagle zyskały. Szczególnie upodobały sobie gonitwy dookoła poprzez dwa pokoje i przedpokój, dawno temu moje dzieci tak jeździły sobie na rowerkach 8) . Najsmieszniejsze jest że każde z pomieszczeń ma inną nawierzchnię i jak z wykładziny dywanowej w salonie wpadają na panele pokoju dzieci to żadne ABSy nie dzialają [...].


Rowerki im kup :twisted:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 33 gości