W końcu znalazłam czas, żeby coś skrobnąć.
Moje absolutnie cudowne koty mają się dobrze.
Adria dzięki !!!!
Reagują już na nowe imiona.
Barni właściwe całkowicie zaaklimatyzowany nie chowa się już w kanapie. Co najwyżej lubi spać obok kanapy pod zasłoną z narzuty wystawiając a to łapę a to końcówkę ogona.
Kiedyś właśnie na ten ogon się nabrałam myśląc, że to jakiś kawałek futra, którego mnóstwo się pojawia po kocich harcach i chciałam zebrać z wykładziny i wyrzucić. Mało nie wyciagnęłam całego kota.
Z Bety jest nieco trudniej, ale też już znacznie mniej czasu spędza pod wersalką. W nocy sypia ze mną rozwalona podwoziem do góry.
Histerycznie boi się mojego syna, co on strasznie przezywa.
Na szczęście (dla kocicy) załatwił sobie pracę na wakacje i pracuje po 12 godzin jako ochroniarz w Reserved.
Wszystkim nam to dobrze robi
W zwiazku ze strachliwością Bety pojawił się bardzo nie sympatyczny problem.
Okazało się, że kocica nie załatwia się.
Siooo owszem wzorcowo w kuwecie, ale szybko i bez grzebania. Natomiast już cos wiecej zabiera za dużo czasu i nie można ryzykować.
Nie miałam o tym pojęcia, bo urobek w kuwecie nie ma wizytówki.
Parę dni temu kociczka zaczeła piszczeć wyraźnie z bólu i biegać jak oszalała po pokoju w końcu wpadła na moje łożko usiłowała się schowac pod poduszkę , kołdrę, aż w końcu deperacko przysiadła i walneła gigantyczne kupsko po czym uciekła za warsalkę i tam dokończyła dzieła.
Parę dni potem czekaliśmy na gości urodzinowych mojego męża a Bartek węszy po przedpokoju, bo coś mu smierdzi. No i znaleźliśmy w kącie, dokładnie naprzeciwko wejścia, częsciowo na moich srebrnych balerinach znowu kupa gigant

.
Tym razem było łatwiej posprzątąc , kafelki i buty dały sie wymyć bez problemów.
Zebraną kupe wrzuciłam do kuwety i zostawiłam przez chwilę.
Autorka dzieła przyszła powąchała i solidnie zakopała.
Od tego momentu póki co, kupy przestały sie pojawiac w nietypowych miejcach, natomiast urobek w kuwecie jakby się podwoił w stosunku do wczesniejszego okresu.
A dzisiaj byłam świadkiem naocznym jak dziewczyna "oqpowała" kuwetę.
Mam nadzieę, ze ten etap aklimatyzcji mamy już z soba.
Poza tym to już tylko same przyjemności.
Problem kołtunów pachwinkowych Barniego tez już pod kontrolą . Kocio fantastycznie współpracuje i w jedno popołudnie dał sobie powycinac wszystkie większość czasu trwania operacji po prostu przesypijając. W miedzyczasie pręząc się i podstawiajac stosowne fragmenty swojego ufutrzenia.
Rozczulajacy jest też stosunek kotów do siebie, są bardzo zżyte i zaprzyjaźnione. Pielęgnuja sobie nawzajem futerko a wariackie harce i podchody to źrodło naszej nieustajcej uciechy. Widać, ze cieszy je duża przestrzeń jaką nagle zyskały. Szczególnie upodobały sobie gonitwy dookoła poprzez dwa pokoje i przedpokój, dawno temu moje dzieci tak jeździły sobie na rowerkach

. Najsmieszniejsze jest że każde z pomieszczeń ma inną nawierzchnię i jak z wykładziny dywanowej w salonie wpadają na panele pokoju dzieci to żadne ABSy nie dzialają .
Jest na co popatrzeć
A ! Jest jeszcze problem kocich wąsów !!!
Barni ma olbrzymie i długaśne. Natomiast u Bety jak do nas trafiła zauważyłam, że ma nienaturalnie krótkie i wyraźnie .....obcięte ???
Zastanowiło mnie to kto i po co mógł cos takiego zrobić.
Dzisiaj odkryłam sprawcę.
Przed chwilą zastałam moją parkę w czułych objęciach w łożku mojej córki. Przez chwilę przyglądałam się z zachwytm jak sobie wylizują uszka, noski i co widzę ???
Barni wylizuje pysio Bety i obgryza jej wibrysy i to zarowno te po bokach jak i te nad oczami.
I co z tym fantem zrobić ? Czy ktoremuś z nich może to zaszkodzić ?