Latem szkieletorek a teraz Tuptus Księciunio w nowym domu :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 11, 2012 19:59 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Miraclle pisze:My po zabiegu stomatologicznym wracamy do łask po kilku godzinach. Na logikę kotek powinien tak samo. Niestety trzeba zabrać pod uwagę narkozę, a po niej może nie mieć apetytu i pewnie będzie ospały.
Nie martw się, kotek jest u Ciebie ma opiekę to najważniejsze. Nie siedzi już w schronie. Nie ma FIV ani FeLV (nawet nie wiesz ile dałabym żeby moje koty miały takie wyniki testu na FeLV :( ).
Grunt to pozytywne myślenie, po leczeniu kotek stopniowo nabierze apetytu i zacznie przybierać :ok:

Domyślam się jeżeli chodzi o test... Dlatego ja tak bardzo się cieszyłam z wyniku ze aż zrobiłam fotke. Współczuję, ale cieszę się że mają dobry domek. Muszę poczytać o Twoich kotkach w wolnej chwili. Na razie rozrywam sie miedzy kota a psy.



Miraclle pisze:Czy kotu można smarować dziąsła sacholem ? Wie może ktoś ?

Nie mam pojęcia. Chyba trzeba popytać mądrzejszych.

gisha pisze:Zalezy czy nie trzeba bedzie ząbków wyrywac :(
Moja nerkowa Fionusia[*] po wyrwaniu ząbków jadła na początku miękki pokarm tylko, ale jeśli tylko czyszczenie to od razu powinień zacząc jesć normalnie, ale z tego co piszesz, chyba ma stan zapalny powazny, albo chore ząbki , skoro cieknie slinka i ma otwarty pyszczek:(
Często zmieniaj mu wode na świezą i dawaj w duzej miseczce.

OB nie wykazało stanu zapalnego. Wyniki badań nie wskazują na stan zapalny. Ale na poczatku nie muszą. Dziąsła ma brzydkie- z lewej brzydsze. Tak wet powiedziała. I wielki kamień spod którego nic więcej nie widać. On zasłania wszystko i nie wiadomo czy zęby nadają sie do tego aby zostały. Z przodu ząbki ma ok na dole bo obejrzałam dzisiaj- w końcu buziuńke ma trochę ciągle otwartą :( Na dolnych kłach to co widzę kamienia nie ma. Ale widzę niewiele.
Miękki pokarm mam. Suchego też sporo. Do tego jutro będzie wołowinka i inne frykasy. Niech tylko zacznie jeść...

Miseczke do wody ma dużą bo pysio szeroki. Zmieniam mu na razie co 2 godz. Nie wiem czy pije bo w takiej to nie widać ubytku.

Niech on już będzie miał tą paszcze ok i niech zacznie rozrabniać. Wiem juz ze to kot nie młodzik, ale niech coś zbresi. Moje życzenia nie dotyczą podsikiwania ;) Ale niech będzie prawdziwym kotem bo dopiero wtedy będę wiedziała że jest szczęśliwy :roll:
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Śro lip 11, 2012 21:23 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Gdyby można było stosować sachol bez jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu kota, to mogłabyś mu smarować dziąsełka do zabiegu. Może uśmierzyło by ból na jakiś czas i kicia chętniej jadła by :wink:

Gdyby nie Ty pewnie długo nie pociągnąłby w schronie :cry:
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Śro lip 11, 2012 21:26 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Podczytuję od początku poprzedniego wątku i tak po prostu się ucieszę, że Bursztynowe Oko wiedziało kogo zaczarować i to z jaką skutecznością:)

Co do zębów, miałam podobne doświadczenia jak gisha, ale goopio mi się napisało... o kocie zęby chodzi oczywista... Mój ukochany Haszysz, niestety już dawno za TM, zgarnięty z podwórka wychudzony macho z jajami po przejściach, miał bardzo silny stan zapalny w pyszczku. Zapachy z paszczy takie "apteczne", wyciekało mu zwłaszcza jak spał, zostawiał regularne stemple.
Najpierw było leczenie, ale stan zapalny wracał. Apetyt był a jakże, tylko przez to, że go bolało, jadł praktycznie tylko płynne albo suchoty, bo je po prostu łykał. Z saszetkowym czy mięsem było gorzej, przyklejało się do zębów i podrażniało bolące miejsca. W skrajnych przypadkach sam się "policzkował", jadł i bił łapą po zębach. Ostatecznie zęby usunięto, ostały się tylko kły i Haszysz był jak nowy. Mógł w końcu jeść wszystko, zaczął się myć regularnie i szybko nabrał masy.

Tuptakowi, życzę najlepszego. Najważniejsze, wyniki ogólne są dobre! Gdyby miał silny stan zapalny wyszedłby pewnie w badaniu krwi.
Blackobsession, kłaniam się nisko za to, co zrobiłaś dla Bursztynowego. A Twoje "długie" posty czyta się z przyjemnością i proszę o więcej. Dredziara nr 1, tańcząca i lewitująca:) Dołożę się chętnie do walki o klawiaturę Tuptusia, poproszę o namiary na pw.

maryniaj

 
Posty: 150
Od: Śro wrz 15, 2010 23:13

Post » Śro lip 11, 2012 22:42 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Miraclle pisze:Gdyby można było stosować sachol bez jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu kota, to mogłabyś mu smarować dziąsełka do zabiegu. Może uśmierzyło by ból na jakiś czas i kicia chętniej jadła by :wink:

Gdyby nie Ty pewnie długo nie pociągnąłby w schronie :cry:

Zapytam weta. Najlepiej jutro przez tel. bo jak nie będzie wiedziała to sie dowie ;) Dzięki za radę :D
Nie chce myśleć co by było. Tam tyle kotów i psów....
Starałam sie nie patrzec na zadnego innego aby nie zachować w pamieci. Trochę wprawy mam w tym " patrzeniu bez patrzenia w schronnach.... Ale jeden taki koci okruch ( dosłownie taki malec co to ogonek ma krótszy od małego palca u ręki) omalże nie wlazł za Tuptusiem do transporterka. Trudno go było nie zauważyć bo już prawie w nim był. Wzięłam go na dłoń wyciągając prawie z niegi i....miałam odruch go tam wsadzić :| Nie wsadziłam.... Bo teraz ma L4 bo mi kręgosłup wysiadł. Ale za kilka dni idę do pracy. TZta ciągle nie ma. Syn w sumie to będzie codziennie dopiero w połowie sierpnia. Mam dwa psy do wyspacerowania. W tym stara niufke która idzie na spacerek pół godziny z racji wieku i młodą, pełną wigoru Luśke która potrzebuje 2 godz. Robie to na raty. Do tego Tuptuś który osobno jest. I psy i on potrzebują obecności człowieka. Takie właśnie myśli kazały mi jednak odsunąć malizne :( Wiem że nie mogę pomóc wszystkim. I wiem ze mam rodzine i to ona jest na pierwszym miejscu. I ze od lat mój dobrostan zwierzęcy był 2+1 (2 psy + 1 kot) i chciałabym aby te czasy wróciły. Czy syn będzie chciał? Czy pokocha? Czy mąż zaakceptuje? Tymczasy akceptują oboje ;) No bo... Są troszke i oni nie angażują się uczuciowo.

maryniaj pisze:Podczytuję od początku poprzedniego wątku i tak po prostu się ucieszę, że Bursztynowe Oko wiedziało kogo zaczarować i to z jaką skutecznością:)

Co do zębów, miałam podobne doświadczenia jak gisha, ale goopio mi się napisało... o kocie zęby chodzi oczywista... Mój ukochany Haszysz, niestety już dawno za TM, zgarnięty z podwórka wychudzony macho z jajami po przejściach, miał bardzo silny stan zapalny w pyszczku. Zapachy z paszczy takie "apteczne", wyciekało mu zwłaszcza jak spał, zostawiał regularne stemple.
Najpierw było leczenie, ale stan zapalny wracał. Apetyt był a jakże, tylko przez to, że go bolało, jadł praktycznie tylko płynne albo suchoty, bo je po prostu łykał. Z saszetkowym czy mięsem było gorzej, przyklejało się do zębów i podrażniało bolące miejsca. W skrajnych przypadkach sam się "policzkował", jadł i bił łapą po zębach. Ostatecznie zęby usunięto, ostały się tylko kły i Haszysz był jak nowy. Mógł w końcu jeść wszystko, zaczął się myć regularnie i szybko nabrał masy.

Tuptakowi, życzę najlepszego. Najważniejsze, wyniki ogólne są dobre! Gdyby miał silny stan zapalny wyszedłby pewnie w badaniu krwi.
Blackobsession, kłaniam się nisko za to, co zrobiłaś dla Bursztynowego. A Twoje "długie" posty czyta się z przyjemnością i proszę o więcej. Dredziara nr 1, tańcząca i lewitująca:) Dołożę się chętnie do walki o klawiaturę Tuptusia, poproszę o namiary na pw.


Bardzo dziękuję za opowieść o Haszyszu. A pamiętasz może jakieś szczegóły jak to było od wybudzenia po usuwaniu ząbków? Te kilka pierwszych dni? Bo nie chce zawału dostać... Wolę opowieści z horroru a potem mile się zdziwić.

Moje długie posty pomagają mi utrzymywać spokój w zachowaniach na żywo ;) Tzn przelanie mojej bieganiny myślowej na klawiature jakby oczyszczało mój rozum i pozwalało zachować zimną krew. Na wątku chaos myślowy a po przeczytaniu tego chaosu następuje spokój i analiza :) Sprawdzone ;) Polecam :lol:

No i kocham się dzielić radościami :) A malutką ze strony Tuptusia teraz mam :) Przyszedł do mnie na zawołanie niedawno :1luvu: Posiedział na kolankach. Poproszony zjadł. ociupinke. Przypomniało mi się że kupiłam też saszetke Renala Royala, bo nerkowcy mają kiepski apetyt i on ma jakiś szczególny smak dla kotów- chca go jeść. Dałam mu więc tego Renala. I troszkę zjadł. Łykał w całości aż się zakrztusił i ...było po ptokach. Czyli po jedzeniu :( Ale mimo wszystko jednak jakieś maluteńkie ożywienie widziałam w stosunku do reszty dnia :ok:

A dredziara Luśka za kazdym razem jak przychodzę od kota i go czuje to ...udaje że nie istnieję :ryk: Ona tak na koty reaguje i to sie na moment na mnie przenosi bo nim pachnę :mrgreen: Za chwilke już leci po mizianki . Albo udaje błazna robiąc wszelakie sztuczki :ryk: Nie ma siły- nie da sie nie pochylić nad nią wtedy i nie pobawić :lol: Potrafi z ogromnym mistrzostwem zmusić mnie do zajęcia sie jej osobą w sposób niesamowicie uroczy :1luvu:
Zmorka za to jak przystało na rozpuszczoną starszą Królową żąda natychmiastowego miziania. Kładzie się kołami do góry i wydaje z siebie specyficzne dźwięki. Cos pomiędzy rykiem lwa a niedźwiedzia :lol: I trzeba lecieć bo inaczej to wzrok łabądka patrzy z ogromnym wyrzutem :mrgreen: Klękajcie Narody :lol: No to lecimy. I ja i Luśka. Kto pierwszy dopadnie ten mizia/iska czy co tam się da :ryk:

I mam nadzieje ze do tych opowiadań o Zmoroluśkach dołączy się szybciutko opowiadanie o Tuptusiu Bursztynowe Oczy. I że też zobaczę go w radosnej mowie ciała :ok: I to szybko!
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Śro lip 11, 2012 23:52 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Oczywiście, że pamiętam akcję Haskiego po zabiegu usuwania zębów, bo panikowałam, że będę miała kota inwalidę i jak on biedak sobie poradzi... W ogóle parłam na weta, żeby jeśli się da, to broń Boże ma nie usuwać, a jeśli mus nastąpi, to minimalnie. Później żałowałam swojej głupoty, wynikającej z niewiedzy, bo Haszysz miał usuwane zęby na dwie raty, w ciągu pół roku. Miał tę przypadłość kocią, autoagresja w pyszczku i prędzej czy później wszystkie zęby kwalifikowały się do wyrwania, oprócz kłów:) To się fachowo nazywa, znalazłam wątek na temat viewtopic.php?t=44772
Po zabiegach kot "pozębowo" szybko dochodził do siebie, gorzej po prostu po narkozie, teraz wiem, że dostawał za duża dawkę, ale to było lata temu. Pierwsza doba trudna była, z założenia zakaz jedzenia ponarkozowo do rana plus głodówka przed zabiegiem, Haski był głodny, nie mógł jeść i jeszcze "się policzkował" i rozdrapywał, bo go bolały świeże rany po wyrwaniu, a ja zawału dostawałam... (teraz pewnie założyłabym mu kołnierz, ale to też stres...). Jakoś przetrwaliśmy, następnego dnia już mógł jeść więc delikatne, luźne w konsystencji jedzenie bardzo chętnie spożywane było natychmiast. Nie pamiętam dokładnie, ale skoro nie pamiętam, to w zasadzie z dnia na dzień dziąsła się przygoiły i nie było problemów z jedzeniem.
U nas usunięcie zadziałało prawie natychmiast na korzyść, Haszysz mimo braku zębów radził sobie świetnie z każdym rodzajem jedzenia, jamochłon, ale to raczej syndrom kota podwórkowca, niedojadającego (rzucał się na jedzenie też wcześniej mimo bolącej paszczy). I odżył całokształtowo. Pierwsze mycie utrwaliłam na komórce, to było wydarzenie!

Tuptakowi życzę jak najmniej ubytków w paszczy, ale w razie czego kot scerbaty daje radę lepiej niż z pseudo-klawiaturą.

maryniaj

 
Posty: 150
Od: Śro wrz 15, 2010 23:13

Post » Czw lip 12, 2012 0:39 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Baaaardzo dziękuję! Wiadomosci zawarte w wątku z linku są nieprzecenione! Nie mam pojęcia czy mów wet wie o takich sprawach. Powiedziała mi tylko że wszystko sie okaże jak mu oczyszczą ten kamień i zobacza co pod nim jest. Muszę to sobie pozapisywac i powiedzieć o tym . Bo to bardzo ważne.

Scerbulcem nie przejmuję się w sensie wyglądu czy sposobie radzenia sobie. Pamiętam że jak byłam dzieckiem to mieliśmy psa scerbulca- małego szkraba- i radził sobie z każdą formą jedzenia. Tylko kości nie pogryzł :lol: Zamartwiam się tylko jego cierpieniem. Aby go miał jak najmniej.
Tuptuś nie je bo go boli. Nie packa sie po paszczy. Może kołnierz będzie niepotrzebny?
Jest u mnie 4 dni. Chyba jakby się czymś zaraził w schronie to by już coś było? Wczoraj był dokładnie osłuchiwany i gardełko też miał oglądane bo mówiłam że jakby łykał śline i się krztusił. Wygląda na to że te objawy związane są z zębami bo gardełko czyste a w osłuchu wszystko ok. Nie ma też kataru ani kaszlu. Kichnał mi ze dwa razy przez te 4 dni, ale ja też czasem kicham a kataru nie mam.

Idę spać bo mi już oczy wyłażą z orbit od czytania. Zmorka chrapie i mlaska a Luśka śpi cichutko jak aniołek :1luvu:

Życzę wszystkim jutro samym dobrych nowin :ok:
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Czw lip 12, 2012 9:44 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

maryniaj pisze:Podczytuję od początku poprzedniego wątku i tak po prostu się ucieszę, że Bursztynowe Oko wiedziało kogo zaczarować i to z jaką skutecznością:)

Blackobsession, kłaniam się nisko za to, co zrobiłaś dla Bursztynowego. A Twoje "długie" posty czyta się z przyjemnością i proszę o więcej. Dredziara nr 1, tańcząca i lewitująca:) Dołożę się chętnie do walki o klawiaturę Tuptusia, poproszę o namiary na pw.


Maryniaj, DZIĘKI WIELKIE za chęc pomocy :1luvu:

Jak Tuptuś dzisiaj się czuje Edytko?
Miłego dnia wszystkim życzę :D

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Czw lip 12, 2012 10:06 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

I za pomooc :1luvu:

Tuptuś dzisiaj przyszedł do mnie. Nawet go nie musiałam wołać :ok: Powodowana już paniką kupiłam mu w sklepie saszetke Kite Kata czy jak to dziadostwo się zwie. Teraz to najważniejsze aby zjadł cokolwiek. No i ociupinkę zjadł. Malutką, ale jednak saszetki Royala nie tknał. Mam pootwierane 4 różne i patrzę co go zachęci mimo bólu bardziej. Wygląda na to, że każda nowość powoduje odrobine zjedzenia pokarmu. Ale watpię aby wybradny był jakoś bardzo bo widać że ma ochote jeść. No i nie wiem czy to specyfika rasy czy on łyka to w całości bo się jakby krztusi podczas jedzenia, cofa mu sie itp. Ale przy takim "cofnięciu" słyszałam raz jak gryzie w paszczy. Czyli stawiałabym na jego łykanie w całości i dławienie się.
Rano w kuwecie było piękne siq i koopalonek. Ten ostatni twardy- taki jak powinien być :ok: I to nie malutki. Tzn że co s tam w żołądek jednak trafiło.
Zauważyłam też rano że odrobinka suchego ubyła z miseczki. Chyba nad ranem ciut mniej bolało i zjadł trochę :)
Jest taki słodziutki. Patrzy w oczka i mi nimi mruga :1luvu: No to ja mu odmruguję :) Pięknie wysyła dobre kocie sygnały :1luvu: Taki kochany, bardzo ciepły w wyrazie kotek :1luvu:
W kaciuku pysia jakby mokrzej. Biedak :( Chyba nie będę sie zastanawiać nawet jakby jadł regularnie tylko umówie się od razu na jutro na te ząbki. Szczepienia się za jakis czas powtórzy. Przecież on i tak nie wychodzi, wiec niczym sie nie zarazi. Po placu biegają koty sąsiadki, ale one są szczepione i odrobaczane. Jeden młody - zgarnięty jako malizna w mrozy z ulicy- dzisiaj zostanie pozbawiony jajec.
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Czw lip 12, 2012 10:55 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Musisz mu po troszku wydzielac jedzonko, a resztę chowac do lodówki bo jak polezy i obeschnie to nie wiem czy się skusi .Koty zwykle wieczorem i w nocy jedzą i zwaz ze on nie najmłodszy i tez będzie mnie jadł .Ale kupkę robi , więc nie ma pustego zołądka, no i na pewno niewiele się rusza.
Moja mama zawsze z podziwem i zazdroscią patrzyła na moje jedzące koty, bo jej persy jadły jak ptaszki , ciągle im podtykała nowosci i smakołyki .Kotki jedza po troszeczku i często.A persy z natury mało się ruszają i mniej spalają i wszystkie które znałam, to były chucherka.
Trochę trudno przestawić sie po karmieniu psów na karmienie kotów , zwłaszcza że chciałoby się zeby kotek szybko przytył.
Ale jak paszcza go przestanie boleć to powinno byc lepiej :ok:

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Czw lip 12, 2012 10:57 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Może gourmet gold ? Mają duży wybór musów i jeden pasztet. Mój Kubuś za żadne skarby nie chce ruszyć z rana immunodolu i ejdynie mus z gourmeta pomaga. Już próbowałam RC, animonda, whiskasy, pasztety, szynki, mięsa itd nic nie pomaga jak poczuje zapach immunodolu ucieka w popłochu. Jedynie ruszy go z musem. Drugi kot bezproblemowy zje nawet samą tabletkę, ale nie ma co się dziwić całe życie żył na ulicy,tak więc teraz szamie co mu się da :1luvu:
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Czw lip 12, 2012 11:27 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

gisha pisze:Musisz mu po troszku wydzielac jedzonko, a resztę chowac do lodówki bo jak polezy i obeschnie to nie wiem czy się skusi .Koty zwykle wieczorem i w nocy jedzą i zwaz ze on nie najmłodszy i tez będzie mnie jadł .Ale kupkę robi , więc nie ma pustego zołądka, no i na pewno niewiele się rusza.
Moja mama zawsze z podziwem i zazdroscią patrzyła na moje jedzące koty, bo jej persy jadły jak ptaszki , ciągle im podtykała nowosci i smakołyki .Kotki jedza po troszeczku i często.A persy z natury mało się ruszają i mniej spalają i wszystkie które znałam, to były chucherka.
Trochę trudno przestawić sie po karmieniu psów na karmienie kotów , zwłaszcza że chciałoby się zeby kotek szybko przytył.
Ale jak paszcza go przestanie boleć to powinno byc lepiej :ok:

Tylko ze on potrafi dużo zjeść. Przecież zjadł po wizycie u weta dwie saszetki praktycznie na raz.
Rzeczywiście rusza sie malutko :( Wczoraj prawie wcale. Dzisiaj przychodzi do mnie :)
Wim że mokrego sie nie trzyma na wierzchu. Miseczka z suchym stoi cały czas, ale mokre nakładam po troszku i jak nie je to wywalam. I tak raczej nie doje tego co zostało. Dostaje ciągle świeże.

Miraclle pisze:Może gourmet gold ? Mają duży wybór musów i jeden pasztet. Mój Kubuś za żadne skarby nie chce ruszyć z rana immunodolu i ejdynie mus z gourmeta pomaga. Już próbowałam RC, animonda, whiskasy, pasztety, szynki, mięsa itd nic nie pomaga jak poczuje zapach immunodolu ucieka w popłochu. Jedynie ruszy go z musem. Drugi kot bezproblemowy zje nawet samą tabletkę, ale nie ma co się dziwić całe życie żył na ulicy,tak więc teraz szamie co mu się da :1luvu:

Ja na wsi mieszkam. To co kupiłam u weta i netowo zamówiłam mam. Czyli Convalescenta netowo a różne saszetki u weta na próby. No i dzisiaj ten Kite Kat. Tutaj nie dostanę nic lepszego. Jutro jak będę w miescie u weta to wstapię do sklepu i pokupuję jakieś musy dla kotów. Mam też już mięsko wołowe sliczne. Zaraz zmielę i podam mu ocipinke surowego. Boję się więcej nawet jak zje. Nie wiem czy przyzwyczajony. Nie chcę biegunki. Troszkę zagotuję i zobaczymy czy zje. Tak czy siak wieczorem mam mu odstawić jedzenie bo jutro zabieg zębiskowy.
I trzymajcie kciuki bo licho wie ile on ma lat . I do tego wychudzony. Przyznam sie, ze boje się tej narkozy. Będzie miał wziewną wiec zawsze to lepiej. Na mojej wsi jest wet który zrobiłby to odrobine taniej ale narkoza starego typu, warunki w/g mnie ....bez komentarza. On nadaje sie świetnie do podawania szczepień i nic więcej. Byłam u niego raz, wyszłam w szoku i stwierdziłam ze mam cudownych wetów :1luvu: Ale tutajsi ludzie chwala go sobie bo jest najtańszy.
Ostatnio edytowano Czw lip 12, 2012 11:45 przez blackobsession, łącznie edytowano 1 raz
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Czw lip 12, 2012 11:43 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Trzymamy kciuki za zabieg "zębny" :ok: Faktycznie lepiej podawać mu częściej, a mniejsze porcje żeby chłopak przyzwyczaił się do regularnego jedzenia.
Z fotek nie wygląda na starego kota :ok:
Może po zabawie jadł by chętniej ?
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Czw lip 12, 2012 11:51 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

On się nie bawi. Powyciagałam kocie zabawki i różnew rzeczy. Kulke też zrobiłam ze styropianu. I laserkiem wodziłam po podłodze obok niego- nic :( Jedynie wykazuje zainteresowanie akwarium. Ale to też na bardzo spokojnie. Siedzi i patrzy. I to chwilke. Rusza sie tylko za mną i to też od wczoraj nie. Wczoraj nawet do mnie nie wstawał. Dzisiaj jest lepiej bo jednak to robi. Przedwczoraj jeszcze chodził za mna jak pies.

Poproszę też weta o wygolenie mu brzuszka bo przestałam go obrabiać. Stwierdziłam ze mu wystarczy bólu :( Te filce wygolimy i tyle. Oszczędzę mu szarpaniny która m jest zbędna w tej chwili. Jest ciepło a futerko odrośnie przecież. A filce mogą go odparzyć. Mogłabym to sama zrobić, ale jak będzie uśpiony to nie zajmie to nawet minuty. Można mu to nawet robić w chwili wybudzania. Wtedy wygodnie bo kot naciągnięty i sie go nie iszczypnie maszynką ;) Wygole aż pod przednie łapy bo tam ma najgorsze filce. Pod brzuszkiem jeszcze ze 4 dni i dałabym rade. Ale.... nie mam go serca meczyć jak wiem ze bolą go zęby :(
Dzisiaj mu nawet nie przecieram oczków z tej wydzieliny. Oczka ma zdrowe a przecierając muszę jechać po górnej szczęce. Dlatego on tak tego nie cierpi bo go to boli. Kolor pod oczami sierści nie jest najistotniejsza sprawa. Wyleczymy paszcze to wtedy zadba sie o to aby futerko było białe i przy oczkach ;) Teraz najważniejsze jest aby mu zapewnić jak najmniej bólu i jak największy komfort dopóki nie dojdzie do siebie :ok: A z reszta spraw uporamy się z czasem ;)
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Czw lip 12, 2012 12:02 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Napiszę osobny post bo będę tutaj wpłaty i wydatki notować. Nie mam pojęcia czy mam pisać nicki czy nie :oops: Na razie same cyfry napiszę. Jak mam wpisać nicki przy liczbach to powiedzcie - dobrze?

Wpłata 9.07.2012 r.
150 zł

Wydane:
130 zł morfologie, biochemie, poziom cukru, USG jamy brzusznej, Test FIV?FELV Fiprex, odrobaczanie, badanie ogólne .
20 zł 3x Royal Convalescent


Wpłaty 12.07.2012 r.
50 zł
50 zł.


Nie będę pisać wydatków na reszte Convalescenta którego zamówiłam w necie - 10 saszetek. Nie będę pisała wydatków z którymi sobie radzę z własnej kiszeni. Nie ma sensu- prawda?

Najwazniejsze potrzeby:
100 zł - porządek z paszczą - zrobiony. Koszt: 100 zł wraz z kroplówką wzmacniajacą.

Wpłata na Tuptusia 16.07.12 r. :
30 zł

Czyli jest :
30 zł.

Jest :
30 zł

Antybiotyk
10 zł

Jest 20 zł.

Wpłata na Tuptusia 25.07.2012 r.
250 zł.

Czyli jest w tej chwili 270 zł.

Potrzeby:
Kastracja 120 zł.

Wyrwanie ząbka - nie wiem.

Musiałam z tuptusiowej kasy zakupić mu papu bo zjada mnie w zastraszajacym tempie :roll: Ale niech ma apetyt :ok:
Zakupy w KrakVet:
1 x ANIMONDA Carny Adult smak: wołowina i serca 400g () = 4,78zł
1 x ORIJEN Cat 6 Ryb 400g () = 16,90zł
1 x ANIMONDA Carny Adult smak: wołowina i jagnięcina 400g () = 4,78zł
2 x ANIMONDA Brocconis Cat smak: dziczyzna i drób 400g () = 2,88zł
1 x BOZITA z wołowiną 410g () = 4,69zł
1 x BOZITA z łososiem 410g () = 4,69zł
1 x ANIMONDA Carny Adult smak: indyk i królik 400g () = 4,78zł
2 x ANIMONDA Carny Adult smak: indyk i krewetki 400g () = 4,78zł
2 x ANIMONDA Brocconis Cat smak: rdzawiec (ryba) i kurczak 400g () = 2,88zł
1 x TASTE OF THE WILD Rocky Mountain Feline Formula 2,27kg () = 39,90zł

Dwie suche karmy po 400g bo Tuptus z tym zaczyna mieć problemy. Jedne je ze smakiem, inne bo musi a innych nie rusza za nic. Niestety najbardziej smakuje mu Royal Urinary weterynaryjny a że jest zdrowy to taka karma mu nie jest potrzebna. Kupiłam więc dwa małe opakowania na próbę co bedzie jadł. Wiem ze nieekonomiczne są małe opakowania ale niestety tak muszę :oops: Royala Convalescence mu juz nie kupuję bo to drogie jak jasny pieron a on zjada 5 saszetek dziennie tego :twisted:
Powiedzmy że wydałam 100 zł.


Czyli zostało nadal :
170 zł.




Potrzeby:
Kastracja. Koszt: 120 zł.

Tuptuś jest na plusie :) Moje wydatki?
170 zł paliwo ( muszę placić niestety za transport...)
Papu :
około 300 zł - wiadomo że chłopak zabiedzony byl. Już nie jest dzięki niestety drogiemu papu ;)
Ostatnio edytowano Wto lip 31, 2012 16:50 przez blackobsession, łącznie edytowano 6 razy
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Czw lip 12, 2012 12:04 Re: Jestem zabiedzony bursztynooki Tuptuś - będę Księciuniem

Przede wszystkim nie denerwuj się tak.
Nie bawi się - to starszy kot, z niewiedomo jaką przeszłością.
Moje stare koty też nie wszystkie potrafią się bawić.
Niektóre dopiero się tego uczą, ale to wszystko wymaga czasu.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18769
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bestol, kasiek1510, puszatek i 68 gości

cron