Minęło trochę czasu, Stefcia nie doszła jeszcze do siebie, niestety. W bloku, w którym kicia mieszka jeden z sąsiadów remontuje mieszkanie i hałasy też sprawiają, że Stefcia siusia tam, gdzie stoi. Z jedzeniem jest różnie, czasem skubie coś sama, ale generalnie trzeba przy niej siedzieć, by jadła. Póki co włączono Feliway, poleciłam też krople Bacha. Może ktoś ma jeszcze jakieś pomysły...? Poprzednia właścicielka postanowiła chyba odzyskać kicię za wszelką cenę
Niech się idzie poprzednia właścicielka wiecie co ... Głupi babsztyl - oddał kota jak rzecz, teraz mu się odwidziało i chce z powrotem Szkoda, że wyjście na prostą kici się odwleka - czasem po prostu trzeba dużo czasu, miłości i cierpliwości, żeby kot zaczął znów normalnie funkcjonować. Ale dobrze, że Stefania choć od czasu do czasu sama zje, nawet jeśli zwykle trzeba przy niej siedzieć i głaskać - to i tak lepiej niż by wcale nie jadła.
Nie wiem, czy ktoś o Stefanii pamięta, ale napiszę - Stefcia je. Sama. Zaczęła przychodzić do łóżka, śpi w nogach i nawet raz przyłapano ją, jak bawiła się sznurkiem... Załatwia się do kuwety, od dłuższego czasu nie siusiała pod siebie. Chyba doszła do siebie - wreszcie. Mężczyźni niestety ciągle powodują u niej strach, obawiam się, że to może się nie zmienić.
Ja dla odmiany dostałam dziś w jej sprawie telefon od... adwokata Ale - grunt, że kot stanął wreszcie na 4 łapkach.
Stefcia nie żyje. Nie wiemy jeszcze co się stało. Bawiła się, nagle upadła, zaczęła się ślinić i odeszła, zanim jej pani chwyciła transporter, by biec do weta. Wyć mi się chce.
Może to coś z sercem - pamiętam, że bywa u kotów taki zespół wad, powodujący właśnie ślinienie się i zgon w ciągu kilku minut góra. Bardzo mi żal i Dużej i Ciebie i kici - nie zdążyła się nacieszyć w pełni domem.