Czytałam trochę o kocim katarze i w akcie rozpaczy postanowiłam z własnej inicjatywy zacząć podawać kotu Lakcid, Engystol, Solcoseryl, itd - oczywiście szybko skonsultowalam to z weterynarzami, którzy zachowali się tak, jakby to było oczywiste ze kotu trzeba to podawac :/(moze tylko ja jestem taka glupia i nie wiedzialam tego od razu?) .W sumie to mojego kotka widziało już 6 wetów- dopomniałam się o krople do oczu i syrop wykrztuśny, ale niekiedy miałam wrażenie że oni chcieli jedynie mu podac antybiotyk i jechac jak najszybciej do domu :0 (wiem zaczynam być chyba wrogo nastawiona do wszystkich wetow, pewnie częsciowo przemawia przeze mnie bezsilność

. Dopiero szósty weterynarz miał pojęcie o tej chorobie i wiedział że to wszystko jest konieczne. Postanowiłam z tym wetem, że damy mu 3 dawke Baypamune po dwudniowej przerwie (dostał ją wczoraj i od tej chwili bedzie dostawał raz w tygodniu). Przedwczoraj Kotek dostał też Lydium KLP (dziś bedzie powtórka, dowiedziałam się że warto podawać oba te leki odpornoścowe (Baypamune i Lydium), nawet jednocześnie , bo ich działanie się trochę od siebie różni). Ten wet również zadecydował że trzeba podać kotu przeciwzapalnie sterydy

początkowo się nie zgodziłam i wet nawet nie namawial, ale ostatecznie jednak Student dostał ten lek :/. Teraz jest taka kwestia - jeden z wetow wypytywany o sterydy powiedział, że w niektorych przypadkach sterydy sa konieczne i ratują zycie, w niektorych wręcz przeciwnie, ale nie wiedzial jak bedzie w przypadku Studenta- wet ten mówi że jesli się poda sterydy to góra kilka razy, co 3-4 dni, natomiast moj wet chyba uwaza ze kuracja sterydami musi być dłuższa :/. Nie wiem co robić, na co się godzić, którego weta posłuchać. Nie mam już zaufania do weterynarzy po tym jak jeden twierdził, że Student nie potrzebuje nic na oczy (a jak sie potem okazalo, bez masci na oczy mogby nawet stracic wzrok!) i postanowił po 3 dniach podawania Linkospektinu, zamienić antybiotyk na dużo słabszy, taki ktory mialam sama podawac doustnie. Zaniepokoiło mnie to i skonsultowałam te decyzje z innym wetem i dowiedziałam się że ten nowy antybiotyk moglby tylko zaszkodzic. Dostaje już od tego kręćka, weterynarze znają się na tym lepiej sie ode mnie, to pewne, ale niestety nie wszystkim można bezgranicznie ufac. Zaczęłam również za waszą radą robić Studentowi napary (inhalacje) z rumianku i widać że przynosi mu to trochę ulgi. Pytałam już dwóch wetów o testy na Fiv i białaczkę, ale uznali ze trzeba odczekać jak kot poczuje sie lepiej, bo wyniki i tak beda bez znaczenia jesli chodzi o sposob leczenia i leki, natomiast byłoby to tylko meczenie kota, gdyz jest on w bardzo kiepskim stanie ;(. Wczoraj w wieczorem Student znów dostał temperatury (40 i 3 - podałam mu lek na jej zbicie), w środku nocy dostał rozwolnienia i o 5tej rano jadl po raz ostatni z własnej woli. Zeby się nie odwodnił podaje mu w strzykawce wodę z glukozą i co jakis czas rosol (taki na kurczaku i na marchewce itp zadnych przypraw ani nic w tym stylu). Jutro rano pojade do lecznicy i popytam o to jedzenie w proszku, o ktorym wspomniała Beata (dziękuję za to i za rady o nosku, bardzo sie przydały!). Ja zresztą dziękuję wam wszystkim za rady, bo teraz wiem juz mniej wiecej co mogę zrobić, a bylam zupelnie zielona na poczatku :/