» Nie lut 05, 2012 21:28
Re: Desperado - dwukrotnie zabrany smierci szuka domu
Cześc Ciocie,
ale miałem fajny weekend.
W piątek wieczorem Duża miotała się po domu i pakowała torbę.
Pierwszy raz coś takiego widziałem, więc na początku się trochę wystraszyłem.
Ale zachowałem spokój wodza i niczego nie dałem po sobie poznać, najwyżej
nieco głośniej domagałem się moich chrupeczek dla dorosłych kotów.
W sobotę rano wstali o nieprzyzwoicie wczesnej godzinie i wyszli.
Niby dali nam jeść, ale jakoś mało rozmowni byli przed tym wyjściem, więc
zacząłem panikować, że nas zostawili o chlebie i wodzie i nie wrócą i umrzemy
okrutną śmiercią głodową, zapomnieni przez świat i otoczeni ironicznie spoglądającymi saszetkami
z mokrym. Wujek Kazek powiedział, żebym się nie martwił, bo Duzi na czas nieobecności
organizują Druhów Zastępowych. A Ciocia Maleństwo zaczęła radośnie nucić pod nosem
"wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
gdy nie ma dzieci w domu to jesteśmy niegrzeczni"
Ale się okazało, że nie mieli racji. To tylko Duża wyjechała. A Duży wrócił do nas.
Kamień z serca. Chociaż ten fragment z piosenki:
"Jedna flaszka, druga flaszka i też trzecia, kurde bele, leci
Dom stoi zupełnie pusty nocą kurzą się dookoła rupiecie
Wracamy chwiejnym krokiem po okrążeniu nad ranem
Po schodach na piechotę raczej rady nie damy"
był bardzo ciekawy i trochę czuję się oszukany przez życie, że nie dane mi było tego spróbować.
Myślałem, że może Duży , jako słomiany wdowiec, na wieczó wybędzie choć na chwilę, ale nie.
A w niedzielę Duża wróciła. Miała z sobą multum toreb a na twarzy jakiś nowy makijaż.
Miała ponoć babski weekend z koleżankami i tuż przed powrotem zrobili im make up.
No nie powiem, chwali jej się, że chce dla mnie pięknie(j) wyglądać, ale bez futerka na pyszczku
i tak nie ma szans na poważny związek. No sorry, Gregory. Kilka nocy, nie więcej.
Wieczorem poszła nakarmić wolnożyjących, przy okazji postanowiła pójść do żabki po wino.
Nie wiem jak Wy, kochane Ciocie, ale ja wracając po półgodzine z 20 stopniowego mrozu
chyba nie byłbym super zadowolony. A ona szczerzyła zęby w uśmiechu numer pięć.
Normalnie wystraszyłem się, że zamarzła a to przedśmiertny grymas jest. Ale nie...
Nie wiem o co chodzi, ale przyszła zadowolona, bo w sklepie zapytali ją, czy 18'tke ma skończoną.
A ona na to, że od dziesięciu lat już. Ale i tak kazali jej dowód pokazywać.
No ja rozumiem, różne rzeczy ludzi cieszą, ale żeby to? CHyba sobie kupi ten podkład, który na niej testowali.
no, idę z Dużym oglądać filma, bo się trochę opuściłem w realizacji moich planów filmowych.
Może obejrzymy "słomianego wdowca". Wiecie, że Marilyn scenę z podwiewaną sukienką kręciła kilka razy?
Na ulicy, w podwójnych majtkach!!!, i w studio. Bo na ulicy za dużo ludzi było i się skupić nie mogła.
buziaki
D.
aha, Ciocie, nie ma co płakać i się wzruszać. dobrze jest! A jak znajdę Ten Dom będzie najwspanialej.