Po przeczytaniu tego wątku dochodzę do wniosku, ze albo opolskie to prowincja, albo ja jestem niedoinformowana. Z wszystkich nazw ktore wymienialiscie, jedynie Sheba i DrAlders z czyms mi się kojarzy, pozostałe nazwy nic mi nie mówią. U nas na półkach królują Kitekaty i Whiskasy, bardzo drogie Sheby i tanie marketowe noname.
W zoologicznym znalazłam dr Alders, w markecie kupiłam suche Kitekata - daję to, kiedy nie ma w domu nic innego, bo jednak wolę karmić naturalnym żarełkiem. Zwykle są to mieszanki gotowanego mięsa kurzego (ostatnio probuję tez wołowego), ryżu albo makaronu, marchewki. Czasem dokladam małe ilości innego gotowanego albo puszkowego warzywa: groszku, kukurydzy, fasolki szparagowej. Maksio lubi też twarożek i skondensowane mleko pół na pół z wodą. Dodatkowo koty uzupełniają sobie dietę tym co wyżebrzą (zółty ser, skrawki szynki) i upolują (świerszcze, myszy, pająki brrrr).
Ponieważ ktoś w tym wątku wspominał o "truciźnie w puszkach" - chciałabym zapytać jakich karm NIE POLECACIE?