
Podobno mam wieść spokojny, leniwy i pełen obżarstwa żywot - tymczasem w nocy się budzę i spać nie mogę rozmyślając w rozpaczy gdzie ten kot cholerny i co się z nim dzieje, po robocie ledwo wrzucam jakąś kanapkę na ruszt i lecę do nocy włóczyć się po krzakach i osiedlach na drugim końcu miasta (wcześniej 2-3 razy dziennie takie marszruty)... I tylko mogę być wdzięczna, że ktoś chce z własnej nieprzymuszonej woli dzielić ze mną te wieczorne wędrówki.
Najbardziej mnie gnębi to, że on umiera z głodu. Deszcz na całe szczęście popadał może się tam gdzieś napił trochę z jakiej kałuży...
Sebriel trzymam kciuki. Timon umie sobie upolować myszę lub ptaka? Jak ufny do ludzi, może uda mu się zbliżyć do jakiegoś miejsca gdzie karmią?