^^Koci Szczecin~~ /sezon 6 ;)

[Istna]

doskonale Cię Sebriel rozumiem
Podobno mam wieść spokojny, leniwy i pełen obżarstwa żywot - tymczasem w nocy się budzę i spać nie mogę rozmyślając w rozpaczy gdzie ten kot cholerny i co się z nim dzieje, po robocie ledwo wrzucam jakąś kanapkę na ruszt i lecę do nocy włóczyć się po krzakach i osiedlach na drugim końcu miasta (wcześniej 2-3 razy dziennie takie marszruty)... I tylko mogę być wdzięczna, że ktoś chce z własnej nieprzymuszonej woli dzielić ze mną te wieczorne wędrówki.
Najbardziej mnie gnębi to, że on umiera z głodu. Deszcz na całe szczęście popadał może się tam gdzieś napił trochę z jakiej kałuży...
Sebriel trzymam kciuki. Timon umie sobie upolować myszę lub ptaka? Jak ufny do ludzi, może uda mu się zbliżyć do jakiegoś miejsca gdzie karmią?

[sebriel]

Gdyby zaginął na obcym terenie, to mogłam bym chociaż mieć wrażenie- a może się zagubił, boi się wyjść, wraca do domu... żyje.
Tutaj boję się, że jego już nie ma

[Istna]

Nie zakładaj najgorszego - może zafascynowała go łąka lub las i odszedł za daleko, tak, że nie wie którędy wrócić? A może wlazł do jakiejś szopy/garażu ktoś nie zauważył i zamknął? To ostatnie oczywiście nie jest fajne, ale lepsze to, niż wyobrażanie go sobie martwego

[olusiak81]

Mojej koleżance też niedawno nawiała kotka. Cały czas ją pocieszałam, porobiła ogłoszenia, szukała dość długo. W końcu ktoś zamieścił ogłoszenie o zgubie i nawet dał zdjęcie - a na nim koteczka wylegująca się na kanapie, w dobrym, zakoconym już domku. Okazało się, że kicia głodna zawędrowała do domku jednorodzinnego i poprosiła o azyl U mnie na osiedlu też było kilka takich ogłoszeń, wszystkie koty przygarnięte i pod dobrą opieką. Nie ma co wyobrażać sobie najgorszego, będzie dobrze

[sebriel]

Istna- Tymon jest dosyć łowny, nie ma problemów z upolowaniem ptaszka czy myszki, tudzież zaskrońca, bardzo dużo przynosił tego do domu.
Ja go szukam, prawie całymi dniami, chodzę i kiciam. Kiedyś moją kotkę zatrzaśnięto w garażu, ale jego nie ma w żadnym

[agajwg]

Trochę mi się skomplikowały sprawy, nie mogłam być. Mam nadzieje że ogłoszenia pomogą. Samochód mam do dyspozycji jeżeli chodzi łapanie na sterylki.
Sebriel - torba chyba będzie twoja - chętnych nie ma i nie sądze żeby byli...
Ktoś tu wspomniał o karteczkach (olusiak...), bazar się powoli kończy

[olusiak81]

Noo fakt Lecę!

[sebriel]

Tymona nadal nie ma A moja kotka wróciła przed chwilą z przetrąconą tylną łapą.
Ktoś chyba uwziął się na moje koty Jutro weterynarz i chyba RTG miednicy mojej Myszki.

[e-dita]

Jakiś nowy wredny sąsiad albo dzieciaki na wakacjach?

[sebriel]

Jest ciągle ta sama i wredna sąsiadka, a co do dzieci- to nie wiem, sporo poprzyjeżdżało na sąsiednie ulice

[MaybeXX]

Zaginął kot w Szczecinie:

19 sierpnia (piątek, przed godz. 9 rano) pod gabinetem weterynaryjnym przy ul. Spółdzielców na Mierzynie uciekł Boluś - pięcioletni kocurek będący w trakcie leczenia. Tego dnia rano miał otrzymać 4 dawkę antybiotyku - z powodu poważnego stanu zapalnego w pyszczku i gardełku praktycznie nie może jeść.
Wraz z grupą wspaniałych ludzi prowadzimy codzienne, sukcesywne poszukiwania obejmujące tereny Mierzyna i Gumieniec, rozwiesiliśmy też w okolicy i na różnych portalach internetowych ogłoszenia - po Bolusiu jednak nie ma ani śladu
Boluś miał ciężkie życie - urodził się na przystanku tramwajowym, gdzie spędził pierwsze lata życia. Zabrany został stamtąd ranny, wyleczyliśmy go i znaleźliśmy dom - poza Szczecinem, z możliwością biegania po lesie. Boluś doskonale daje sobie radę na dworze, jednakże nie teraz, kiedy nie może nawet otworzyć pyszczka. Przypuszczamy, ze może wędrować - miejsce w którym zaginął obfituje w kocie gniazda i zapewne jako obcy przepędzany jest przez rezydentów.
Boluś jest bardzo przyjazny - i reaguje na swoje imię.
Dziś mija już 6 dzień. On gdzieś tam jest i umiera powolną śmiercią głodową. Bardzo prosimy wszystkich mieszkańców Szczecina - rozglądajcie się za Bolusiem. Każda pomoc na wagę złota!

[Istna]

MaybeXX dzięki za przeklejenie ogłoszenia - na szczecińskim wątku Bolusia już zgłaszałam....

[Istna]

miałyśmy dziś (E-dita i ja - choć głównie ja, bo to ja siedziałam za kierownicą) stłuczkę pod gabinetem weterynaryjnym. Pożyczonym samochodem. Właściciel najpierw mówił, że nic nie szkodzi a potem zmienił zdanie - zabiera mi samochód. Nie będzie czym jeździć na Mierzyn... Zresztą mam dreszcze na myśl o jeżdżeniu - chyba szok pourazowy
E-dita a kot przetrwał bez głębszych rys na psychice? Pewnie był szczęśliwy jak go wreszcie wypuściłaś z transportera

[olusiak81]

Matko jedyna, nic Wam się nie stało? Jakieś fatum normalnie ( tfu tfu przez lewe ramię) chyba ostatnio nastało... Ucieczki kotów, przetrącone łapy, stłuczki... Teraz już musi być tylko lepiej

[e-dita]

Zaginął kot w Szczecinie:

Szukamy Bolusia, ale na razie ani śladu