Bombel
Oprocz Macki przy domku letniskowym plataly sie inne koty bo wyczuly jedzonko. Pewnego dnia stara kocica przyprowadzila swoje 2 male kotki (na oko ze 2 miesiace), ktore zamieszkaly pod naszym domkiem. Jeden byl caly czarny, o diabelskich oczkach wiec dano mu imie Diabolo a drugi bialo szary i wygladal jak puchata, malenka kulka co ma tylko uszy i oczy i nosek. Dlatego jak tylko sie pojawil od razu dostal imie Bombel. Kotki byly niestety dzikie wiec karmienie a w zasadzie przygladanie sie kotkom odbywalo sie na odleglosc. Bombel byl bardziej odwazniejszy, czesciej wychodzil z spod domku. Spogladal na nas, siedzacych przy ognisku. Niestety, do miziania raczej by chial ale sie bal, wiec nie nalegalismy. Po tygodniu musielismy juz wyjezdzac zabierajac wlasnie Macke. Martwilo mnie to, ze kotki beda siedzialy tam pod domkiem, ktory gdy bylismy byl ogrzewany i zawsze pod spodem bylo cieplutko bo domek jest drewniany. No i to co najwazniejsze -dostawaly jedzonko i mleczko, wiec byly nakarmione do syta.
Gdy przyjechalam do Niemiec dostalam od mamy wiadomosc, ze brat bierze urlop i jada ze swoja dziewczyna do domku nad jezioro. Od razu dostali reprymende, ze koty maja byc najedzone. Pare dni pozniej dostalam wiadomosc od mamy, ze Beata, dziewczyna brata, zakochala sie w kocie i jeczy teraz mu nad uchem by pozwolil jej kotka przygarnac, mama natomiast miala wziasc Diabolo.
Niestety brat nie chial sie zgodzic
Po miesiacu przyjechalam do Polski i sobie mysle, kurna brat juz ja cie urobie. Starszej siostry trzeba sie sluchac wkoncu

Na nastepny dzien brachol przyszedl a ja dawaj swoje trele, ze on wyjezdza, ze Beata sama w domu przez poltora tygodnia, ze nie ma do kogo geby otworzyc, ze to, ze tamto, ze sramto
Na nastepny dzien musialam tak czy siak jechac do Slawy(opodal jest nasz domek), potrzebowalam kierowce wiec brata wzielam w obroty by zawiozl mnie i od razu jedzenie dla kotow. Mialam przy okazji sprobowac wylapac Bombla i Diabolo i przywiezsc mamie bo sie wkoncu na upur brata wsciekla

.
Pojechalismy w trojke czyli ja, brat kierowca no i oczywiscie Beta, ktora mogla znowu zobaczyc i pomiziac Bombla, ktory podczas urlopu zdazyl sie juz przyzwyczaic do brania na rece. Zajechalismy, ciemno wszedzie, miski wylizane.
Tylko zdazylam potrzasnac saszetka a juz wyskoczyl Bombel. Byl wiekszy jak go ostatnim razem widzialam. Nadal caly puchaty ale jak go pomizialam to skora i kosci

i duzy brzuszek, ktory zaraz napelnial sie swierzym jedzonkiem. Ponowilam probe przekabacenia brata.
-No zobacz brat kurna taki sliczny kociak, a jaka ma piekna plamke na nosku, no zobaczysz, ze bedzie fajniej tak w trojke zamieszkac

Mruknal na mnie tylko ale widzialam, ze sie lamie. Niestety Diabolo przepadl. Chodzialm, nawolywalam ale nie bylo kotka. Musielismy juz wracac bo pozno sie robilo. Pomyslam, ze za jedzeniem poszedl do dziadka karmiciela, ktory ma domek niedaleko. (Niestety do tej pory nie widziano Diabolo a minal rok, mam nadzieje, ze ma tez cieply domek)
Wracajac do Bombla. Po drodze brat zgodzil sie zabrac go do domu. Wieczorem pozno jeszcze mi smsa wysylal co ich potwor wyrabia
Na nastepny dzien, kupilam po drodze koszyk by Bombla przetransportowac do lecznicy na odrobacznie. Mialam juz doswiadczenie hehehe

wiec wiedzialam co najpierw powinno byc wykonane. W domu brata ogladnelam kotka, futerko

, ktore bylo cale zawszawione

no i plec kotka

. Hmmmmmmmmmm

byla powtorka z rozrywki. Bambel okazal sie Bomblina

.Pojechalismy do weta. Dostala tableteczke i ampulke na wszy i pchelki na karczek oraz od podwojnej babci(czyli naszej mamy) grzebyk na weszki by je sciagnac z futra. Glupolek niestety polizal sobie preparat na wszoly i pol dnia chodzil z cieknaca slinka z pyszka. Potem brata wyciagnelam na zakupy: kupilismy pozadna kuwetke i lopatke, i drapaczek w ksztalcie deseczki no i zabaweczki.
Bombel jest teraz domowym kotkiem, ktory o dziwo wychodzi na balkon ale z niego nie ucieka. Niestety na obcych reaguje ucieczka i dopiero jak sie przyzwyczai, wychodzi z ukrycia. Jest smukla kocica, ktora je o wiele wiecej od naszej Macki no i przedwszystkim nie jest w tym kaprysna jak nasz kot.
I tak oto powiekszyla sie rodzina, mama z tata zostali wkoncu dziadkami

futrzanych bestii.