Morduni Macka,kot morderca

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 03, 2004 14:58

Mordunia pisze: co im po tych glowach chodzi


weszki ??? może pchełki ???

:lol: :lol: :lol:

Suonko

 
Posty: 396
Od: Wto lip 27, 2004 9:19
Lokalizacja: Gdynia Obłuże

Post » Pt wrz 03, 2004 20:13

Pasazerowie na gape

C.D historii Macki

Wiec zabrano mnie i wywieziono do rajchu.Niemieckiego dalej nie znam, no ale po co mi :roll: jam polski kot.
Jechalam sobie siedzac grzecznie w koszyczku i puszczajac od czasu do czasu smierdzace baczki bo brzuszek jeszcze nie przyzwyczail sie do innego jedzonka. Na nastepny dzien jak juz odpoczelam po podrozy i wrazeniach zaczelam sie niezle drapac. Mordunia wiedziala, ze pchelki ganiaja mi po grzbiecie ale je wylapac to ciezka sprawa byla.Lezalam sobie na kapie od lozka a Mordunia grzebala mi w futerku.Po godzince znow przyszla a ja myslam, ze moze jednak jakies znowu pieszczotki beda. Podnioslam sie a podemna pojawil sie taki jakby lopiez. Mordunia pomyslala sobie, ze pewnie mam jej przypadlosc ale dobrze, ze wziela biala odrobinke w pazury i scisnela.Cos zrobilo male pstryk.Nastepne rowniez tak zrobilo i kolejne tez.Oj 8O dziwnie przygladalam sie i mowilam do Morduni: mryk mryk ,mryk a Mordunia tak tak Kocie, tak chyba wygladaj pchle jajeczka i trzeba szybko cos robic bo bedziesz biegac z ruszajacym sie futrem. Wyslala pana Mordunkowego do sklepu z wszystkimi pierdolami dla zwierzakow. Po pol godziny pan Mordunkowy przyjechal z wielka flaszka i powiedzial, ze nic nie dostal innego tylko jakis specyfik by spryskac mieszkanie. Mordunia dlugo nie namyslajac sie, wsadzila mnie do koszyka i pojechalysmy do weta.Dostalam kropeleczki na grzbiet. Fuuuuuuuuj smierdzialo ustrojstwo ale za to pchelki lezaly pokotem wszedzie gdzie stanelam.Tak pozbylam sie jednego pasazera na gape.
Nieuplynal moze z tydzien i pojawil sie nastepny gosc.
Pojadlam sobie wieczorkiem, zrobilo mi sie fajne w brzuszku, poszalalam z Mordunia i na raz cos mnie zaczelo wzdrygac. Zdazylam doleciec tylko do przedpokoju i na raz nie wytrzymalam. Cala kolacja wyladowala na podlodze. Hmmmm 8O bylo to dziwne dla Morduni , wiec pogrzebala po necie i znalazla info, ze moze to byc objaw zarobaczywienia. Przyznam sie, ze nawet tam pozniej jeszcze zagladnela,nooooo do tego co mi z brzuszka wylecialo ale nic nie znalazla choc cos przykulo na chwile uwage. Doczytala sie w necie, ze powinnam byc odrobaczywiona ale przez nastepny tydzien nie miala czasu a ja czulam sie dobrze.
Po tygodniu znow powtorka z rozrywki byla.Tym razem szybko przylecialam do Morduni i mowie do niej mryk ,mryk ,mryk i pedze z spowrotem do pokoju. Ulecialo mi kwasem zoladkowym w ktorym wil sie dlugi, bialy zwierz bleeeeeeeeeeeee :? Ojjjjjjjj pomrykalam do Morduni jeszcze przygladajac sie temu wijowi i chwila moment znow bylam w koszyczku. Dostalam niedobra paste, ktora musialam co dziennie lykac po troszeczce. Byla bardzo niedobra no ale dzieki niej pozbylam sie nastepnego i ostatniego pasazera na gape.
Wet w Polsce widocznie nie tylko byl znawca kociej plci ale rowniez i gosci kocich bo nawet nie wspomnial, ze mozemy jechac w liczniejszym gronie.

CDN

Mordunia

 
Posty: 203
Od: Czw wrz 02, 2004 20:51
Lokalizacja: Hamburg

Post » Sob wrz 04, 2004 21:12

Jak to bylo z rujka i kastracja.

Mieszkalam sobie i bylo by wszystko dobrze gdyby nie to, ze na raz zachciewalo mi sie siusiac nie tam gdzie trzeba. Na pierwszy rzut poszedl dywanik z lazienki. Spodobala mi sie rowniez i wanna oraz zlew.Potem dywanik w przedpokoju zsiuralam no i frendzelki przy dywanie w pokoju. Oczywiscie chodzilam tez i do kuwety ale te inne miejsca bardziej mi sie podobaly :lol: Mordunia byla zla troche na mnie nie mowiac juz o panu Mordunkowym.
Nalezalo tylko znalezsc przyczyne mojego dziwnego zachowania. Jedni twierdzili, ze moze znacze nowy teren inni, ze moze jestem kotka( jak to bylo czytaliscie w pierwszym poscie) Az wkoncu kolezanka wet poradzila by zlapac siuski moje i zbadac.
W miedzy czasie okazalo sie, ze jestem kotka jednak ale mimo wszystko i tak nie upieklo mi sie badanko. W moczu bylo tam pare bakterii i cos tam jeszcze, nie pamietam :? . Dostalam zastrzyk, czyli zrobiono mi znow dziure w futerku oraz tabletki, ktorymi plulam nawet jak mnie Mordunia probowala udusic wpychajac je gleboko w gardle me :twisted: .
Rujka to byl dziwny okres. Pare dni gruchalam do domownikow, odwiedzajacych poczym w nocy wydzieralam sie w nieboglosy do okna w kuchni. Moje kochane Mordki nie pospaly sobie w nocy wtedy :twisted:
Potem mialam pare dni przerwy i zaczynalam swoj koncert od nowa.
W miedzy czasie mialam wizyte kontrolna u weta i zrobiono mi termin na kastracje.
Kastracja miala miejsce 26 lutego 2004 9 rano.
Mordunia wklei wam sprawozdanie z innego forum(nie kociego) jak to dostawala histerii.

No i kicie zostawilam u weta. O 11 mam ja odebrac. Nawet jej nie pozegnalam bo pomoc weta zabrala mi ja ale moze to i dobrze bo nie dalam plamy w klinice tylko za nia, czyli oczywiscie ryczalam :cry:

No wiec polazlam tam przed 11. Kawal drogi, -2 na dworze czyli w Haburgu zimno jak cholera (taki klimat psiakrew, wilgotne zimno blee).
Zachodze, kaza czekac pare minut. Potem wolaja mnie do gabinetu a moja kicia lezy na stole jeszcze w narkozie bo dopiero ja skonczyli operowac. Brzusio gole, nie ma mojej kochanej, bialej plamki pandy, sznyta na brzusiu i oczka wazelinka nasmarowane.
Pani sie mnie pyta w czym ja transportowac moge a ja wyciagam kocyk i koszyczek a ona na mnie sie patrzy jak na wariatke, ze no w tym to nie moge bo kot musi lezec w zdluz. A czy pani jest autem :?: to sprezentuje klatke. Nie, niestety na piechotke i to calkiem niezly kawalek. Oj to pani teraz jej nie moze zabrac bo za zimno na dworze a koci spadla temperaturka i zostanie jeszcze u nas. No kurde!!!przeciez rano mowilam, ze jestem dzis pieszolotem i ze auto dopiero po poludniu. Nikt mi nie powiedzial, ze lepiej bym przyjechala jak juz dostemp do auta bedzie.
I tak o to kicia nadal u weta :(

godzina 16,35

Siedze i rycze :cry: Kicia w domu ale taka bidulka, jeszcze otumaniona i nie wiem czy to dobrze :( Chciala przejsc kawalek ale sie zatacza. Na nas nie reaguje taka jeszcze nacpana.

27 luty 2004

Otorz wczoraj pod wieczor Maciunia zaczela wracac do siebie.Byla slabiutka ale juz zaczela drobinki jesc i pic.Zaczela tez w miare normalnie chodzic, choc przy tym wygladala na taka zabiedzona. Nawet skorzystala z kuwetki. Gdzies juz kolo 22 wskoczyla po szawce na parapet. Na noc i juz dzis caly dzien ma zalozony kolnierz by sie nie mogla lizac. Bardzo jej przeszkadzal na poczatku bo zaczela chodzic rakiem. Gdy kolnierz troszke obcielam juz lepiej zaczela brykac. Noc przespala na moich nogach a od rana to sie polozy to polazi troszke.Widac, ze ja boli ale niestety nie moge jej ulzyc bo ponoc nie podaje sie srodkow przeciwbolowych by kot nie mogl przypadkiem zaczac szalec i pozrywac sobie wszystkiego tam pod brzuszkiem.
Narazie mam wyrzuty sumienia ale niestety to nie pies a Macka miala predyspozycje do ciaglej rui i nalezalo jej oszczedzic tego.

No i tak powstal najglubszy tekst, czyli Mordunia mowiaca do mnie: " nie martw sie mala, jak trzeba bedzie oddam ci swoje jajniki".

C.D.N
Ostatnio edytowano Pon wrz 06, 2004 10:25 przez Mordunia, łącznie edytowano 1 raz

Mordunia

 
Posty: 203
Od: Czw wrz 02, 2004 20:51
Lokalizacja: Hamburg

Post » Sob wrz 04, 2004 22:18

:lol: :lol:

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Sob wrz 04, 2004 22:50

Jeszcze, jeszcze :lol:
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87655
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pon wrz 06, 2004 10:24

:lol: świetne opowieści :lol:

smilla

 
Posty: 2837
Od: Sob lut 14, 2004 19:52
Lokalizacja: trójmiasto

Post » Pon wrz 06, 2004 10:52

mordunia ale fajne opowiesci :lol: jeszcze chce czytac dawaj wiecej :D
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek

asiulka

 
Posty: 4832
Od: Czw sie 12, 2004 9:18
Lokalizacja: Hajnówka-Białystok

Post » Pt wrz 10, 2004 22:42

Bombel :D

Oprocz Macki przy domku letniskowym plataly sie inne koty bo wyczuly jedzonko. Pewnego dnia stara kocica przyprowadzila swoje 2 male kotki (na oko ze 2 miesiace), ktore zamieszkaly pod naszym domkiem. Jeden byl caly czarny, o diabelskich oczkach wiec dano mu imie Diabolo a drugi bialo szary i wygladal jak puchata, malenka kulka co ma tylko uszy i oczy i nosek. Dlatego jak tylko sie pojawil od razu dostal imie Bombel. Kotki byly niestety dzikie wiec karmienie a w zasadzie przygladanie sie kotkom odbywalo sie na odleglosc. Bombel byl bardziej odwazniejszy, czesciej wychodzil z spod domku. Spogladal na nas, siedzacych przy ognisku. Niestety, do miziania raczej by chial ale sie bal, wiec nie nalegalismy. Po tygodniu musielismy juz wyjezdzac zabierajac wlasnie Macke. Martwilo mnie to, ze kotki beda siedzialy tam pod domkiem, ktory gdy bylismy byl ogrzewany i zawsze pod spodem bylo cieplutko bo domek jest drewniany. No i to co najwazniejsze -dostawaly jedzonko i mleczko, wiec byly nakarmione do syta. :(
Gdy przyjechalam do Niemiec dostalam od mamy wiadomosc, ze brat bierze urlop i jada ze swoja dziewczyna do domku nad jezioro. Od razu dostali reprymende, ze koty maja byc najedzone. Pare dni pozniej dostalam wiadomosc od mamy, ze Beata, dziewczyna brata, zakochala sie w kocie i jeczy teraz mu nad uchem by pozwolil jej kotka przygarnac, mama natomiast miala wziasc Diabolo.
Niestety brat nie chial sie zgodzic :evil:
Po miesiacu przyjechalam do Polski i sobie mysle, kurna brat juz ja cie urobie. Starszej siostry trzeba sie sluchac wkoncu :twisted: Na nastepny dzien brachol przyszedl a ja dawaj swoje trele, ze on wyjezdza, ze Beata sama w domu przez poltora tygodnia, ze nie ma do kogo geby otworzyc, ze to, ze tamto, ze sramto :twisted:
Na nastepny dzien musialam tak czy siak jechac do Slawy(opodal jest nasz domek), potrzebowalam kierowce wiec brata wzielam w obroty by zawiozl mnie i od razu jedzenie dla kotow. Mialam przy okazji sprobowac wylapac Bombla i Diabolo i przywiezsc mamie bo sie wkoncu na upur brata wsciekla :evil: .
Pojechalismy w trojke czyli ja, brat kierowca no i oczywiscie Beta, ktora mogla znowu zobaczyc i pomiziac Bombla, ktory podczas urlopu zdazyl sie juz przyzwyczaic do brania na rece. Zajechalismy, ciemno wszedzie, miski wylizane.
Tylko zdazylam potrzasnac saszetka a juz wyskoczyl Bombel. Byl wiekszy jak go ostatnim razem widzialam. Nadal caly puchaty ale jak go pomizialam to skora i kosci :( i duzy brzuszek, ktory zaraz napelnial sie swierzym jedzonkiem. Ponowilam probe przekabacenia brata.
-No zobacz brat kurna taki sliczny kociak, a jaka ma piekna plamke na nosku, no zobaczysz, ze bedzie fajniej tak w trojke zamieszkac :lol: Mruknal na mnie tylko ale widzialam, ze sie lamie. Niestety Diabolo przepadl. Chodzialm, nawolywalam ale nie bylo kotka. Musielismy juz wracac bo pozno sie robilo. Pomyslam, ze za jedzeniem poszedl do dziadka karmiciela, ktory ma domek niedaleko. (Niestety do tej pory nie widziano Diabolo a minal rok, mam nadzieje, ze ma tez cieply domek)
Wracajac do Bombla. Po drodze brat zgodzil sie zabrac go do domu. Wieczorem pozno jeszcze mi smsa wysylal co ich potwor wyrabia :)
Na nastepny dzien, kupilam po drodze koszyk by Bombla przetransportowac do lecznicy na odrobacznie. Mialam juz doswiadczenie hehehe :oops: wiec wiedzialam co najpierw powinno byc wykonane. W domu brata ogladnelam kotka, futerko :strach: , ktore bylo cale zawszawione :strach: no i plec kotka :lol: . Hmmmmmmmmmm :lol: byla powtorka z rozrywki. Bambel okazal sie Bomblina :lol: :lol: :lol: .Pojechalismy do weta. Dostala tableteczke i ampulke na wszy i pchelki na karczek oraz od podwojnej babci(czyli naszej mamy) grzebyk na weszki by je sciagnac z futra. Glupolek niestety polizal sobie preparat na wszoly i pol dnia chodzil z cieknaca slinka z pyszka. Potem brata wyciagnelam na zakupy: kupilismy pozadna kuwetke i lopatke, i drapaczek w ksztalcie deseczki no i zabaweczki.
Bombel jest teraz domowym kotkiem, ktory o dziwo wychodzi na balkon ale z niego nie ucieka. Niestety na obcych reaguje ucieczka i dopiero jak sie przyzwyczai, wychodzi z ukrycia. Jest smukla kocica, ktora je o wiele wiecej od naszej Macki no i przedwszystkim nie jest w tym kaprysna jak nasz kot.
I tak oto powiekszyla sie rodzina, mama z tata zostali wkoncu dziadkami :mrgreen: futrzanych bestii.

Mordunia

 
Posty: 203
Od: Czw wrz 02, 2004 20:51
Lokalizacja: Hamburg

Post » Sob wrz 11, 2004 23:49

mile kocie historie :D :D :D
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 12, 2004 19:36

Z tego wszystkiego Mordunia, ze zakrecona kobieta jak termos zapomniala sie przedstawic. Robi to po napisaniu ponad 100 postow. Lepiej pozno niz wcale :lol:

Mam na imie Agnieszka i pochodze z Glogowa (Dolnoslaskie). Mam 29 lat i tyka mi juz magiczna 30 na karku powoli :lol: Od ponad 8 lat mieszkam za granica. Nadal stanu panienskiego oraz zodiakalna panna choc ascendent w baranie ponoc, wiec z stad moj upor-czasem dosc glupi.
Totalny laik jesli chodzi o koty-mielismy wiecej szczescia niz rozumu z Macka :lol: puk,puk w niemalowane :)

milo mi sie objawic :D i prosze sie nie smiac z makijazu bo zdjecia byly robione przed impreska pod haslem "lata 70"

http://www.labfoto.pl/dyna/myphotos.mhtml?gid=9696;gt=p;tid=12[/url]

Mordunia

 
Posty: 203
Od: Czw wrz 02, 2004 20:51
Lokalizacja: Hamburg

Post » Śro wrz 15, 2004 21:47

Jestem kotem wszedobylskim.Uwielbiam bawic sie wszystkimi koszykami, reklamowkami a nawet opakowaniem po zwirku.
Dowody przedstawiam tu:
http://upload.miau.pl/25103.jpg
http://upload.miau.pl/25104.jpg

potafie tez i zasnac w jakims kartoniku

http://upload.miau.pl/25102.jpg

Mordunia

 
Posty: 203
Od: Czw wrz 02, 2004 20:51
Lokalizacja: Hamburg

Post » Czw wrz 16, 2004 9:51

Morduniu, pozdrawiam Ciebie, a Nikodem pozdrawia Mackę !!!
I zekamy na kolejne odcinki :lol:

Suonko

 
Posty: 396
Od: Wto lip 27, 2004 9:19
Lokalizacja: Gdynia Obłuże

Post » Nie wrz 19, 2004 22:25

Wiadomosc dnia 8O

Podczas sierpniowego urlopu kot nasz, dziwnie zachowujacy sie, siedzacy cala noc w kuchni drewnianego, letniskowego domku, zamordowal mysz i zbunkrowal pod kolderka gdzie ja spalam nie wiedzac o niczym. Od momentu naszego wyjazdu kota brata tam nie bylo wiec glownym podejzanym jest nasz futrzak. Mysz zostala odkryta przez moja mame wczoraj po oglednym przeszukiwaniu pokoju i miejsca z skad ulatnia sie dziwny swad. Macica chiala pani prezent zrobic i prawdopodobnie dlatego podrzucial mi zwloki( lub by bylo na mnie :twisted: )
Mam kota morderce 8O

Mordunia

 
Posty: 203
Od: Czw wrz 02, 2004 20:51
Lokalizacja: Hamburg

Post » Pon wrz 20, 2004 6:35

Tak- nasi milusinscy potrafia ukazac czasem swe drapiezne wcielenie :wink:
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 20, 2004 7:34

Niestety :? a tak jej ladnie z oczu patrzy :lol:

Mordunia

 
Posty: 203
Od: Czw wrz 02, 2004 20:51
Lokalizacja: Hamburg

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anthonybiz, AoD, Google [Bot] i 52 gości