Cheetah-bo to prawdziwa mała panterka

Wiecznie na coś poluje lub się czai, może to być listek, gałązka, kamyczek, cokolwiek

I ten czarny nos, ten wyraz mordki ! Zaczęła już coraz bliżej podchodzić, a to w jej wypadku spory postęp. Uszasty brat prawie nie opuszcza ogródka, małą ciapkę udaje się głasknąć raz czy dwa, co prawda na razie w "locie" i za pierwszym razem próbowała mnie chapnąć

, ale zawsze to jakiś postęp. Ogólnie ogródek tętni życiem jak nigdy, kociaki przebiły trójkę dzieci, dwa nasze koty i psa

(ponieważ mieszkają tu trzy rodziny i każda ma zwierzę) Pies jest najbiedniejszy w tym wszystkim-z małymi "współistnieje", od mamusi obrywa

. Wczoraj pojawił się w ogrodzie jakiś obcy kocur, pies na niego, a matka na psa! Ponieważ maluchy akurat były w ogródku, myślała chyba, że pies biegnie do maluchów i nieźle mu przylała

Tak więc maluchy objęły teren w posiadanie, nasze dorosłe kotki schodzą im z drogi, pies udaje, że nie widzi, mamuśka pilnuje i od czasu do czasu pogoni psa

, chociaż jest BARDZO GRZECZNA- kiedy już widzę, że chce psu przywalić, mówię "nie wolno" i ona SŁUCHA Siada, burknie coś pod nosem i odpuszcza
I jeszcze jedno- kotki wychodzące są obie ALE -1) trzymają się ogrodu, 2) z jednej strony uliczka osiedlowa ze "śpiącymi policjantami", z drugiej ulicy brak 3) obie oczywiście wysterylizowane i regularnie szczepione