Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob maja 28, 2011 10:47 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

Dzwoniłam do lecznicy - kotka na razie czuje się dobrze, trzymamy mocno kciuki by tak zostało :ok:
Obrazek

andorka

 
Posty: 13646
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Sob maja 28, 2011 10:47 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

:D :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 28, 2011 11:12 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

Dla wszystkich :ok: :ok:

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Nie maja 29, 2011 19:24 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

Mama piękna i wściekła już u nas w hoteliku, zabieg się udał, kota je, pije i korzysta z kuwety. Posiedzi do piątku byśmy się upewniły że wszystko ok.
Kotka ma bardzo nietypowe umaszczenie - dymna szylkretka - jeszcze takiej nie widziałam.
Oceńcie sami:

Obrazek

Dzieciaki na antybiotyku, bardziej przerażone niż dzikie i śliczne jak malowane - dwóch rudych chłopaczków, jeden wściekle marchewkowy, drugi troszkę jaśniejszy i ich dymna siostrzyczka:

Obrazek Obrazek Obrazek

Odwiozłyśmy czarną kitkę po zabiegu do Sokolnik, drugi kot, który miał być złapany okazał się niewspółpracującym kocurem :evil: No to na razie trudno :(

Podjechałyśmy tam gdzie miało być 5 kotów do złapania, koty "się poznikały" :roll: została ich mama prześliczna trochę puchata szylkretka. Niestety zdążyła już urodzić prawdopodobnie 2 tyg. temu i to tak zmyślnie, że nie ma jak do maluchów dojść, bo ukryła je w poszyciu dachu domku. jak wyprowadzi, to pani ma do nas dzwonić
Obrazek

andorka

 
Posty: 13646
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Nie maja 29, 2011 20:44 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

Śliczne rudaski, oby im się trafiły fajne domy :ok:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 31, 2011 19:46 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

Chodzę teraz codziennie do lecznicy niańczyć maluszki by je ucywilizować, mam nadzieję, że jeszcze parę dni i będą z nich koty. Koci katar już w odwrocie, jeszcze troszkę oczka wyglądają nie halo, ale malce nadal dostają antybiotyk i myślę, że to kwestia dni gdy katar będzie przeszłością

Największy, najbardziej cywilizowany (już wczoraj mi mruczał na kolanach i miętoszony w końcu zasnął) i najbardziej rudy malec Marchewek:

Obrazek Obrazek Obrazek

Mniejszy rudzielec, jaśniejszy niż brat, bardziej biszkoptowy niż rudy, dam mu na imię Miodek. Mruczeć zaczął dziś.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

I dziewuszka, dymna, będzie piękna, a właściwie już jest. Niestety kotu w takim umaszczeniu zrobić zdjęcie by widać było kolor przy moim sprzęcie i umiejętnościach to prawie nierealne.
Mała, ochrzciłam ją Grafi, jest najbardziej przerażona z całej trójki, jeszcze nie udało mi się namówić jej na mruczenie.

Obrazek Obrazek

Gdyby ktoś miał chętnych na takie cuda poprosze o kontakt na PW
Obrazek

andorka

 
Posty: 13646
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Śro cze 01, 2011 18:53 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

Obłędnie piękne dzieciaki, cała trójka :1luvu:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 01, 2011 18:58 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

Takie ślicznoty w MIG znajdą domy :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 02, 2011 10:38 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

Maluchy robią postępy cywilizacyjne, wczoraj obydwa rudzielce prawie od razu załączyły motorki, dodatkowo wydało się, że Miodek (jaśniejszy) jest baaaardzo rozmownym kotkiem :wink: gadał i gadał na kolanach i w trakcie wycieczek po biurku Ani. Grafi jeszcze się boi, ale i tak widzę postępy - nie robi takiej strasznej paniki jak na początku gdy bierze się ją na ręce.

Zrobiłam dzieciakom kilka ogłoszeń w necie, nam nadzieję, że oprócz chętnych na slicne rudzielce znajdą się jacyś odpowiedzialni ludzie chcący dać im dom.

Mamusia już wypuszczona, wylazła z transportera jak na swoje, bez paniki rozejrzała się po okolicy i statecznie oddaliła się do swoich spraw :D
Obrazek

andorka

 
Posty: 13646
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Czw cze 02, 2011 10:45 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

ach cudne stworki :1luvu:
a do tego Ciocia andorka ma widać rękę do oswajania :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 02, 2011 10:56 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

Oj tam, oj tam, nic specjalnego nie robię, sadzam delikwenta na kolanach i miziam i gadam do nich, reszta w kocich łapkach i malutkich rozumkach.
W domu to by się oswoiły chwila moment, a w lecznicy to jednak trwa.
Obrazek

andorka

 
Posty: 13646
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Czw cze 02, 2011 11:38 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

no pewnie, wiem. Ale dużo dla nich robisz, bo mają szansę na adopcję, a takie dziczki to nie bardzo.
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 02, 2011 16:40 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

magdaradek pisze:no pewnie, wiem. Ale dużo dla nich robisz, bo mają szansę na adopcję, a takie dziczki to nie bardzo.

Wiesz, dla mnie jest to absolutnie oczywiste, skoro Ania zaoferowała im miejsce w lecznicy, to do nas czyli "źródła kociaków" należy przygotowanie ich do adopcji skoro jest taka potrzeba.
Nie wyobrażam sobie, że zawożę do lecznicy kociaki, zostawiam i na tym kończy się moja "pomoc" dla nich, to by było bardzo nie fer w stosunku do Ań.
Obrazek

andorka

 
Posty: 13646
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie


Post » Pt cze 03, 2011 18:25 Re: Po drugiej stronie podwórka - wolnożyjące i bezdomne

andorka pisze:
magdaradek pisze:no pewnie, wiem. Ale dużo dla nich robisz, bo mają szansę na adopcję, a takie dziczki to nie bardzo.

Wiesz, dla mnie jest to absolutnie oczywiste, skoro Ania zaoferowała im miejsce w lecznicy, to do nas czyli "źródła kociaków" należy przygotowanie ich do adopcji skoro jest taka potrzeba.
Nie wyobrażam sobie, że zawożę do lecznicy kociaki, zostawiam i na tym kończy się moja "pomoc" dla nich, to by było bardzo nie fer w stosunku do Ań.


szacun :ok:
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], HerbertPrade, smoki1960 i 43 gości