Moderator: Estraven
- wiem, że jest Wam teraz ciężko, trudno radzić sobie z obecną sytuacją. Zapewne myślałyście, że weźmiecie sobie fajnego, ładnego, wyjątkowego kota, kt. będzie grzał Wasze kolana, dawał Wam radość, a tu od samego początku walka o jego życie. Znam to z własnego doświadczenia - też wzięłam kotkę (mój pierwszy kot), do kt. nie zdążyłam się przyzwyczaić, nie zdążyłam polubić, a musiałam borykać się z jej problemami zdrowotnymi od samego początku (trzeci dzień pobytu i zapalenie płuc). Jedna choroba przechodziła w drugą i tak przez siedem m-cy. Okazało się, że ma białaczkę. U weta bywałam codziennie, nawet 2 razy na dzień. Też były kroplówki, zastrzyki, tabletki - nawet nauczyłam się to wszystko aplikować małej, aby ograniczyć wyjazdy do weta. Dobijało mnie to i zniechęcało, nie mówiąc o obciążeniu finansowym. Miałam dwa kryzysy i nawet chciałam ją oddać, ale dzięki Bogu nie poddałam się i nie zrobiłam tego. Teraz nikomu nie oddałabym mojego kociego szczęścia.
za Was i Januszka.







A.K. Januszek pisze:tak sobie podjada
http://imageshack.us/photo/my-images/84/obrazuid.jpg/
a ta sobie podsypia
http://imageshack.us/photo/my-images/82 ... r2012.jpg/


troszkę koto jogi jest
za zdrówko.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 33 gości