No więc w końcu tu zerknęłam i zrobię jak napisano - popiszę się co wiem o Zoi. Sama częściej mówię do niej Pchełeczko bo tak mi jakoś pasuje, siedzi w kąciku taka maleńka

Ale wiem, że to mało chwytliwe imię i może się źle skojarzyć.
Jest u nas krótko, a ja czuję jakby była prawie od zawsze. Do tej pory bardzo ostrożnie wychodziła, głównie w nocy i jak tylko któreś z nas się podniosło to uciekała. Nie wychodziła przy nas w ogóle. Dopiero wczoraj zaczęłam stawiać miseczkę z jedzeniem nieco dalej, tak żeby musiała wyjść do jedzonka i zaczęła wychodzić, ale raczej jak nikogo nie było w pokoju. Wczoraj wieczorem zaczęła zwiedzać mieszkanie ale na mój widok rzuciła się do ucieczki tak szybko, że wpadała w poślizgi na zakrętach. A dzisiaj? Chociażby teraz siedzimy oboje z narzeczonym na łóżku, każde ze swoim komputerem, a kicia wychodzi, wskakuje na parapet, pomiauczy, porozgląda się po pokoju, jak się na nią spojrzymy - zeskakuje i idzie pod łóżko. Za każdym razem jak wychodzi z kryjówki, upewnia się, że nikt jej nie obserwuje. Ciężko nie patrzeć

Ale poprawa jest spora. Malutkimi kroczkami robimy postępy w poznawaniu siebie

Kicia grzecznie zjada tabletki podawane w jedzonku, kuwetkuje bezbłędnie, a jak raz nie słyszałam, że wchodziła do kuwety i nie posprzątałam po niej to weszła znowu, wszystko wygrzebała na wierzch i miauczała aż się musiałam zainteresować

Nie wiem, czy nie za mało pije, bo mam wrażenie, że w misce jakoś nie ubywa ale karmę dostaje mokrą (suchej nie chciała). Nadal nie ma zainteresowania drapaczkiem ani zabawkami. Ale nie drapie też niczego innego. Tylko mogłaby więcej miauczeć w dzień, a mniej w nocy, bo osobiście spać przy tych dziwacznych dźwiękach (troszkę dziwne ma to miauczenie, takie ni to gruchanie, ni to piszczenie ni to miauk) nie mogę, chociaż mój luby przesypia wszystko i dziwi się, że ja nie zasnę

Z resztą on już się do niej też przyzwyczaił i jakoś tak polubił. Czasem jak jestem poza pokojem, a on i Zoi w pokoju, to słyszę jak do niej mówi, chociaż w życiu by się nie przyznał
Zoi przy głaskaniu (jeśli wczołgam się do niej pod łóżko) jeszcze się trochę kuli i trzęsie ale raz przysnęła i zaczęła przewracać się na plecki. Gdyby nie jakiś hałas w mieszkaniu, który usłyszała, to wywaliłaby mi brzuchal do góry

Jestem kicią zachwycona, jest śliczna, zwinna i widać w niej duży potencjał. Niech tylko przestanie się bać, a zobaczymy co to znaczy kot

Pozdrawiam zwolenników i wielbicieli Zoi - Pchełki i liczę na domek stały dla niej, bo zasługuje i to bardzo
