Dziewczyny, bardzo dziękuję za dobre słowo, wbrew pozorom to bardzo wiele, nierzadko jestem tak po prostu, po ludzku okrutnie zmęczona, nierzadko słyszę od osób z mojego otoczenia, że to bez sensu co robię, ("wszystkich i tak nie uratujesz... i takie tam), że na mózg mi się rzuciło, że zrobiłam schronisko w mieszkaniu.... czasem odechciewa się wszystkiego... dobre słowo wtedy dużo znaczy.
Wątek prowadzę głównie dla siebie jako taką kronikę, inaczej musiałabym prowadzić sobie zeszyt z zapiskami, bo nie sposób zapamiętać wszystkiego, jakie lekarstwa komu, od kiedy do kiedy, historie chorób, daty sterylek, daty adopcji... tak mam wszystko w jednym miejscu i w razie potrzeby mogę sobie wszystko odtworzyć.
Jednak jest on również miejscem, gdzie można wymienić luźne uwagi o wszystkim, o pogodzie, o życiu, o snach ... o czym kto chce, odkąd działam tak intensywnie w "kocim biznesie" nie da się ukryć, że rzadziej gdziekolwiek wychodzę, wyjeżdżam, po prostu nie starcza czasu i sił, każdy dłuższy wyjazd wymaga szczegółowo i z dużym wyprzedzeniem planowanej logistyki aby zapewnic kotom opiekę.
Zdaję sobie sprawę, że mój DT nie jest idealny, jest jakąś wypadkową - szukaniem złotego środka między chęcia pomocy maksymalnej liczbie kotów a zapewnieniem im jaknajlepszych warunków. Popełniam błędy, staram się uczyć cały czas, miewam wątpliwości, zdobywam doświadczenie... staram się jak najlepiej robić to co robię w miarę moich możliwości.
Każdy kolejny kot wydany do adopcji jest dla mnie ogromną satysfakcą i największą nagrodą...
