Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-41 kotów-Bydgoszcz.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 02, 2011 16:10 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

MariaD pisze:
pwpw pisze:Dyzio może mógł mieć więcej, jak każdy kot, gdyby znalazł się domek tylko dla niego, nie obciążony innymi problematycznymi kotami, jednak taki domek się nie zgłaszał, gdy Dyzio go potrzebował, Mirka nie stała na drodze takiego domu, bo nawet gdyby chciała, takiego nie było.

Nigdy też takiego domu dla kota z problemami nerkowymi nie szukała. Nie napisała - nie radze sobie, pilnie szukam mu innego domu!

Na kociarni są wątki kotów w domu mirka_t, z "szukaniem" innego DT. Jednak gdy taki dom się zgłasza, zawsze są jakieś wymówki by kota nie wydać.

No tak, przecież takie domki ustawiają się w kolejce po kota :roll: To jeśli możesz pomóż:
viewtopic.php?f=1&t=125012&start=180
Bo też nie ma kolejki po Czesia, a potrzebuje na wczoraj :(
pwpw
 

Post » Sob kwi 02, 2011 16:38 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Tradycyjnie dowody w postaci cytatów poproszę

Wiesz dobrze, że takie sprawy załatwiasz na pw. :roll:
Jednak znalazłam:
mirka_t pisze:Miałam 2 oferty dt dla Chudego, ale nie skorzystałam z nich.

Nadal nie wiadomo co i czy w ogóle mu dolega. Najważniejsze, że przybiera na wadze.

viewtopic.php?f=13&t=123546&start=30

pwpw pisze:No tak, przecież takie domki ustawiają się w kolejce po kota

pwpw, nie odwracaj kota ogonem. Jeżeli się nie napisze:
MariaD pisze:nie radze sobie, pilnie szukam mu innego domu!

to szanse na inny dom są żadne.
Zaryzykuje twierdzenie, że po Dyzia zgłosiłaby się dalia, jednak wątpię by mirka_t jej tego kota wydała. Dla niej osobiste animozje są ważniejsze niż zdrowie i życie kota. A na to cytaty mogę z łatwością znaleźć.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39167
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob kwi 02, 2011 16:47 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

MariaD pisze:Wiesz dobrze, że takie sprawy załatwiasz na pw. :roll:
Jednak znalazłam:
mirka_t pisze:Miałam 2 oferty dt dla Chudego, ale nie skorzystałam z nich.

Nadal nie wiadomo co i czy w ogóle mu dolega. Najważniejsze, że przybiera na wadze.

viewtopic.php?f=13&t=123546&start=30....

I to ma być "zawsze" i "wymówki". Przecież nawet nie masz pojęcia kto się zgłosił w tej sprawie, ale zapewne podejrzewasz, że nie zostałam upoważniona do ujawniania kto to był i dlatego pozwoliłaś sobie na ten chwyt.

Gdybym nie miała racji nie wydając komuś kota to na pewno piekliby się w wątku.

Manipulantka z Ciebie.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob kwi 02, 2011 16:50 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

MariaD pisze:...Zaryzykuje twierdzenie, że po Dyzia zgłosiłaby się dalia, jednak wątpię by mirka_t jej tego kota wydała. ...

Nie zgłosiła a zapewne o przybyciu szynszyli do mnie widziała. Poza wątkiem prosiłam o pomoc Avian i dobrze o tym wiesz.

Manipulantka i kłamczucha z Ciebie.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob kwi 02, 2011 16:52 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

MariaD
Na 2009/2010 rok nie zaryzykowałabym takiego twierdzenia, mimo, że w myślach Mirki nie czytam. Nikt nie miał wtedy wątpliwości co do opieki i leczenia, kiedy Dyzio żył, nikt się nie zgłosił, mimo, że na wątku Mirka nic nie kryła. Wybacz, ja za kogoś nie będę się wypowiadać, ani za Mirkę, ani za Dalia. A nawet więcej, teraz nie dałabym 100% wiary takim deklaracjom, istotne dla mnie w ocenie, jest to co wtedy się działo :!:
I nie nie wywracam "kota ogonem", tylko korzystam z okazji. Bo może choć Czesio skorzysta na tej dyskusji.
pwpw
 

Post » Sob kwi 02, 2011 17:13 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
MariaD pisze:...Zaryzykuje twierdzenie, że po Dyzia zgłosiłaby się dalia, jednak wątpię by mirka_t jej tego kota wydała. ...

Nie zgłosiła a zapewne o przybyciu szynszyli do mnie widziała. Poza wątkiem prosiłam o pomoc Avian i dobrze o tym wiesz.

Manipulantka i kłamczucha z Ciebie.

chciałam wziąć wszystkie 3 szynszyle od Ciebie i rozmawiałam z Tobą na ten temat więc nie pisz że się nie zgłosiłam - wcześniej (czyli w lipcu) albo nie wiedziałam albo nie mogłam
napisałaś mi na pw ze Dyzio nie pójdzie do adopcji
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob kwi 02, 2011 17:18 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

Dalia robisz sobie jaja. Chciałaś wziąć koty przebadane i przetestowane na mój koszt a nawet nie miałaś gdzie ich umieścić. Zgłosiłaś się z tym pomysłem gdy Dyzio był bardzo chory. Dopięłaś swego podstawiając Jek, więc "dostałaś" Lordę i Pusię.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=5516252#p5516252
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob kwi 02, 2011 17:21 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
Jek pisze:.....PRZYPOMNĘ CI POWYŻSZE OŚWIADCZENIE....

Również przypomnę Ci, że nie pomoglaś kotom w schronisku oddalonym od Twojego domu o godzinę jazdy samochodem, choć masz możliwość pomocy 2 kotom.


Zacytuję, żeby nie znikło :twisted: .

MOŻE MI PRZYPOMNISZ - Z CYTATEM - OD KIEDY MAM OBOWIĄZEK/POWINNOŚĆ POGAĆ KOTOM KTÓRE MI ŁASKAWIE WSKAŻESZ? CHCIAŁAM I CHCĘ POMÓC KONKRETNYM KOTOM, BO WIDZIAŁAM I NIE PODOBA MI SIĘ JAK TY TRAKTUJESZ CHORUJĄCE KOTY.

Jek

 
Posty: 4170
Od: Czw paź 23, 2008 19:18
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Sob kwi 02, 2011 17:24 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:Oczywiście, ktoś kto nie ma nerkowego kota nie będzie się przebijał przez niewiadomoile stron wątku dla nerkowców i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. To po pierwsze.
A po wtóre - doskonale wiesz, że są bardzo różne sytuacje, w wątku dla nerkowców również pojawiają się koty, którym z rozmaitych powodów niewiele można pomóc. I nie zawsze jest to "wina" opiekuna.

Przebijanie się to już problem chcącego się dowiedzieć. Skoro ja z założenia (pwpw) przekazuję informacje nieprawdziwe, kieruję ją (pwpw) więc do miejsca gdzie można uzyskać informacje nieskażone kłamstwem i nie tendencyjne :wink:
Oczywiście, że są takie sytuacje, że kot mimo maksymalnego wysiłku swoich opiekunów umiera, ale to stanowczo nie jest taki przypadek.
Wracam do tego co zebrałam tutaj viewtopic.php?p=7263937#p7263937
Podstawowe fakty są takie (każdy może sobie sprawdzić sam)
5 lipca 2009 Dyzio trafił do Mirka_t, chorował, był leczony, został wykastrowany, a na badania krwi trafił 27 października.
PYTANIE – czy były wskazania do wcześniejszego przebadania Dyzia? Moim zdaniem były (długotrwała choroba, kastracja). Uważasz inaczej?

W badaniach 27 października – bo chudł i był „niewyraźny”, wyszły złe parametry nerkowe (choć wcale nie tragiczne) i problematyczna morfologia z adnotacją, że należy badanie powtórzyć bo może być niewiarygodne. Mirka_t zdecydowała, że badań powtarzać nie będzie bo krew była pobrana dobrze. Z zaleceń terapeutycznych – kroplówka i nerkowa karma. Częstotliwość kroplówek nieznana, 24 listopada dopisek, że Dyzio po kroplówkach je, aczkolwiek nie chce nerkowej karmy.
PYTANIE – czy to postępowanie jest prawidłowe i zadowalające? Moim zdaniem nie (nie powtórzono morfologii, a przy założeniu, że wyszła bez przekłamań nie zrobiono nic w kierunku jej poprawy, nie skontrolowano jak i czy poprawia się stan Dyzia po kroplówkach, nie wprowadzono leków wspomagających, nie zrobiono jonogramu i badań moczu).

26 grudnia Mirka_t sygnalizuje, iż Dyzio jest potwornie chudy i nie ma apetytu, jednak do weta Dyzio trafia dopiero 14 stycznia 2010. W wątku mirka_t wstawia wyniki biochemii, złe ale nie tragiczne. Nie wiadomo jaka jest morfologia bo nie wystarczyło krwi. O jonogramie ani słowa. W zasadzie natychmiast Mirka_t przedstawia swoje wątpliwości co do sensu dalszego utrzymywania przy życiu Dyzia. 17 stycznia USG, zalecenia – kroplówki i fortecor. 27 stycznia Dyzio został uśpiony.
PYTANIE – czy dalszy ciąg postępowania z Dyziem jest ok? Uważam, że nie ale nie chce mi się już powtarzać argumentów. Uważasz inaczej? Sama prowadziłabyś w ten sposób nerkowego kota? Tak wiem, pytanie jest retoryczne.

Reasumując – można nie podawać kotu karmy dla nerkowców, ale akurat nie dlatego, że przy iluś tam kotach to kłopot. To nie jest argument. Leczenie nerkowca generuje wysokie koszty, nie sposób się z tym nie liczyć. Argumentowanie, że nie ma kasy na leczenie, nie jest w takim przypadku argumentem.

Zrobię to USG, choć nie wiem czy wet coś znajdzie. Wypłuczę Dyzia kroplówkami, podam leki, jeśli wet jakieś zaleci podawać. Mogę tak przez tydzień, miesiąc, pół roku. Zastanawiam się tylko, z czego za to zapłacę. Dyzio jak i 11 innych kotów nie ma nawet wirtualnego opiekuna a przecież forumowi miłośnicy persów wiedzieli o tych 3 szynszylach od dawna. Na pewno kilka osób wiedziało. Nie śmiem prosić na forum o wsparcie, bo przy okazji ankiety Krakvetu ktoś już zaglądał mi do kieszeni. Ktoś chce abym się tu publicznie spowiadała a ja nie mam takiego zamiaru. Tak więc zrobię tyle na ile mnie stać, na ile mój rozsądek i sumienie mi pozwalają.

No właśnie. Więc chyba uczciwiej informować forumowiczów w ten sposób:
Słuchajcie mam warunki, jakie mam, nie jestem w stanie zapewnić właściwej opieki kotom przewlekle chorym. Mogę zapewnić michę i dach nad głową oraz podstawowe zabiegi, nic więcej..
Albo po prostu mieć mniejszą ilość kotów, czy zmniejszenie ich ilości nie wpłynie na polepszenie ich bytu? Tak, to pytanie retoryczne.

Podobna sytuacja była z Miszą. Naprawdę nie chce mi się po raz kolejny udowadniać, że opieka była kiepska. A była.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 02, 2011 17:25 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

Jek pisze:...BO WIDZIAŁAM I NIE PODOBA MI SIĘ JAK TY TRAKTUJESZ CHORUJĄCE KOTY.

Będąc u mnie 30-40 minut widziałaś jak traktuję chorujące koty? Które to były koty, jak chore i jak je traktowałam?

Czy koty, które adoptowałaś ode mnie chorowały po adopcji?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob kwi 02, 2011 17:29 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

pwpw pisze:No to Ciebie zaskoczę, mam wątpliwości. Dyzio może mógł mieć więcej, jak każdy kot, gdyby znalazł się domek tylko dla niego, nie obciążony innymi problematycznymi kotami, jednak taki domek się nie zgłaszał, gdy Dyzio go potrzebował, Mirka nie stała na drodze takiego domu, bo nawet gdyby chciała, takiego nie było. Sama z resztą napisała szczerze, ze może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby Dyzio taki domek miał i za tą szczerość będę ją szanować do końca moich dni :!: (to świadczy o człowieku) Ale też nie zaniedbywała Dyzia, dostawał lek, kroplówki, szczerze też pisała, ze ma problem z karmą lecznicą, a decyzje o eutanazji podjęła widząc jak męczy kota, próbując go zatrzymać przy życiu..

Serio? To przeczytaj moją odpowiedź dla pixie65, posiłkując się linkiem zajrzyj do źródła :wink:
Co do domku - patrz odpowiedź dalia.
pwpw pisze:Nie mam powodu jej nie ufać, za to Tobie mam i to nie jeden. To jak był ten antybiotyk po usunięciu ząbków, czy nie był, tak ochoczo wpisałaś w zarzutach, ze :
casica pisze:...- kot ze stanem zapalnym w pyszczku nie dostał antybiotyku, nawet własna chórzystka zapytała Cię o antybiotyk ...

jako jeden z zarzutów, a przecież to było nie dwa lata temu, ale parę dni wyjaśnione przez Mirkę. Widzisz teraz dlaczego akurat Tobie nie ufam i to nie ma nic wspólnego z tym, jaką stronę w dyskusji obrałam, mi korona z głowy nie spada, kiedy muszę przyznać się do błędu, co innego mnie oburza, niż to, że czasem się mylę :roll:
EOT

Nie widzę.
Informacja, która pojawiła się wcześniej brzmiała - wet nie zalecił antybiotyku.
Informacja o podanym (ponoć), działającym 3 dni antybiotyku pojawiła sie wczoraj po zażartej już na ten temat dyskusji.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 02, 2011 17:31 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

casica pisze:...Podstawowe fakty są takie (każdy może sobie sprawdzić sam)
5 lipca 2009 Dyzio trafił do Mirka_t, chorował, był leczony, został wykastrowany, a na badania krwi trafił 27 października....

Długotrwała choroba?

A gdzie wzmianka o zębach do usunięcia, o przetoce w dziąśle?
Przypuśćmy, że Dyzio miałby zrobione badnia przed sanacją paszczy i kastracją. Parametry nerkowe byłby takie jak u Szagiego. Zaczęłabym leczyć nerki. Kot i tak by zmarł, bo nie dość, że stan zapalny paszczy z przetoką to guzki na trzustce.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob kwi 02, 2011 17:34 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

casica pisze:Nie widzę.
Informacja, która pojawiła się wcześniej brzmiała - wet nie zalecił antybiotyku.
Informacja o podanym (ponoć), działającym 3 dni antybiotyku pojawiła sie wczoraj po zażartej już na ten temat dyskusji.

Casica jakie masz pojęcie o zabiegach? Czy Twoi weci nie dają kotom leków po usunięciu zębów. A może się tym nie interesowałaś, bo ufasz wetom bezgranicznie.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob kwi 02, 2011 17:34 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
casica pisze:...Podstawowe fakty są takie (każdy może sobie sprawdzić sam)
5 lipca 2009 Dyzio trafił do Mirka_t, chorował, był leczony, został wykastrowany, a na badania krwi trafił 27 października....

Długotrwała choroba?

A gdzie wzmianka o zębach do usunięcia, o przetoce w dziąśle?
Przypuśćmy, że Dyzio miałby zrobione badnia przed sanacją paszczy i kastracją. Parametry nerkowe byłby takie jak u Szagiego. Zaczęłabym leczyć nerki. Kot i tak by zmarł, bo nie dość, że stan zapalny paszczy z przetoką to guzki na trzustce.

Skupiłam się na nerkach, pod tym katem wyszukiwałam informacje.

Co do reszty - tego wszystkiego nie wiesz bo badań nie zrobiłaś, jest to wyłącznie gdybanie, nie wiesz nawet kiedy te nerki zaczęły "siadać".
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 02, 2011 17:38 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-42 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
casica pisze:Nie widzę.
Informacja, która pojawiła się wcześniej brzmiała - wet nie zalecił antybiotyku.
Informacja o podanym (ponoć), działającym 3 dni antybiotyku pojawiła sie wczoraj po zażartej już na ten temat dyskusji.

Casica jakie masz pojęcie o zabiegach? Czy Twoi weci nie dają kotom leków po usunięciu zębów. A może się tym nie interesowałaś, bo ufasz wetom bezgranicznie.

Moi weci i owszem dają kotom leki po usunięciu zębów, a czasem nawet przed.
A poza wszystkim i owszem, mam zaufanie do swoich wetów.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: darianna1, Google [Bot], smoki1960 i 40 gości