nongie pisze:Pamietam jak Maksio po jakimś zabiegu chirurgicznym chodził w kubraku (przerobionym z dziecięcych spioszków) i na smyczy - zabierałam go do ogródka żeby szybciej wydobrzał. Akurat drogą przechodziła znajoma babcia. Przywitalyśmy się, a ona z takim dobrotliwym współczuciem popatrzyła na mnie i mówi: "Ty bidoko ni mosz dzieci, to se te koty tak przebierosz"
Gdzieś mam jeszcze tę fotkę.....
http://img832.imageshack.us/img832/3821/dscn2911web.jpg
Bardzo gustowne ubranko i te kwiatki w kontraście
Ja też usłyszałam od znajomej tekst w tym stylu, "Fajny (kot), ale może byś o dzieciach pomyślała, a nie kotem zajmowała"

Tylko, że pamiętam z dzieciństwa kuchnię tej pani, a w niej kociaki i miski, bo jej syn miał fioła na punkcie kotów.
Koty miejskie na wsi. Tak właśnie traktują je mieszkający na wsi moi bliscy i znajomi - jako swojego rodzaju inny rodzaj zwierzęcia. Jako kota domowego, miejskiego. A on tam był w swoim żywiole: polował na kury i myszy, wdrapywał się na drzewa, przeganiał z podwórka koty, łaskawie zezwalał na pobyt psom.
Kot miejski "sezonowo-wiejski" w biegu i w czasie poobiedniej sjesty:
http://img841.imageshack.us/img841/1681/p1010211h.jpghttp://img25.imageshack.us/img25/1986/p1010215x.jpgOd ubiegłego roku staje się kotem "sezonowo-działkowym".