mowie Wam ale jaja z tym maluszkiem!

chwilowo wyprowadzilam sie z domu, opuscilam koty i TZta - maja chlopaki wolny tydzien

albo i dluzej, zobaczymy..
malutki siedzial u weterynarza przez dwa tygodnie - tydzien zajelo doprowadzenie lapki do normy (nastawienie, opatrunek usztywniany) a drugi tydzien to odrobaczenie i szczepienie. Moglam go zabraz w polowie tygodnia, ale w zasadzie na jeden dzien, bo pozniej wyjezdzalismy (TZ na turniej, rodzice i ja do W-wy) i nie chcialam go w domu samego zostawiac, zeby nie zepsuc pracy zwiazanej z socjalizacja maluszka jaka wykonano u weta... odwiedzialam maluszka, dzwonilam i ustalalam co z nim... mama powiedziala, ze wezmie malego jesli bedzie chlopczykiem, jak wet przez telefon powiedzial ze to chlopiec to TZ nakazal mj powiedziec rodzcom, ze 'dziewczynka'

bo stwierdzil ze chcemy malego u nas

w niedziele maly przyjechal do domu rodzicow, a ja sie przeprowadzilam na panienskie /ekhm... w sumie dalej panna jestem

/ pokoje... maly spi u mnie, pierwsza noc pod lozkiem, teraz na lozku juz... Łapek wie co to kuweta i z niej korzysta, lubi sie bawic. czasami zapomina ze sie trzeba bac i sam wychodzi sie miziac i mruczy jak traktorek. a jak sobie przypomina ze jednak trzeba si ebac wieje pod lozko

ale czuje sie coraz pewniej. ja po kancelarii jade do Brygady, pozniej na dodatkowe zajecia i do rodzicow...
okazalo sie ze maluszek w ksiazeczce zdrowia dziecka ma wpisana kastracje

zadzownilam i wyjaznilam, ze zostal wykastrowany przez pomylke

to znaczy ze nie mial zadnego zabiegu, tylko wpis przez pomylke w jego ksiazeczce...
tyle ze ja dzisiaj odkrylam ze to raczej koteczka jest...