nowy dzień było jedzone
i były kropelki w oczko, wurwa ta atropina

Lola dostaje po nie silnego ślinotoku, dziś reakcja była jeszcze silniejsza i wpadłam w panikę

obdzwoniłam vetów...
ponoć kotki nawet wymiotują po atropinie, aż tak źle nie jest ale 'bezy' z piany-śliny stawia
serce się kraja, aż mnie w piersiach kole choć już po reakcji... cóż nerwica, taki urok wielkigo wrażliwego serducha, ale dziś się nie narzekam na nie to ono Lolę urzekło i do życia pchneło
bardzo prawdopodobne,że na zdjęcie szwów będziemy miały wizytę domową
dla Loli mniejszy stres, a ja nie muszę się martwić o transport- kogo znowu prosić- molestować o pomoc
reszta mioch futer jest już mocno zirytowana, że nie poświęcam im tyle czasu co zwykle- rozpieszczone bachory

któreś kupę zrobiło pod drzwiami pokoju Loli
no cóż jeszcze trochę... dobrze,że ten największy zazdrośnik wyjechał na wakacje, bo by było że się z łoża małżeńskiego wyprowadziłam

a tak mamy jeszcze kilka dni tylko dla siebie

mam nadzieję,że do tego czasu i Lola będzie gotowa do spania na dole z nami