» Czw lip 08, 2010 16:49
Re: [Kraków] Pilnie potrzebny dom (stały / tymczasowy)
poprosilam o pomoc Korciaczki - i mamy w efekcie bardziej chwytajacy za serce tekst:
Patrzysz na mnie. Nic szczególnego, zwyczajność, przeciętność. Nikt ważny dla Ciebie. Zwykły Kot, jakich tysiące. Ani puchatego ogona, ani szafirowych oczu, ani futra w kolorze złota czy srebra, ani nawet spojrzenia przyciągającego wzrok, skłaniającego człowieka do zatrzymania się i wyczytania z niego i historii i prośby jakiej w sobie kryją. Nic. Poza czarnym futrem i smutnym udawanym uśmiechem. I złamanym sercem, którego nikt nie chce uleczyć. Jestem czarna. Czarnych kotów nie lubią. Zwłaszcza tych niczyich. Bo jest ich tak wiele, bo ludzie są przesądni. W czarne koty rzucają kamieniami. Wyobraż sobie obraz bezdomności, w jego tle bezbronną kotkę, uciekającą przed złym człowiekiem, tuż za nią, powietrze przedziera kamień, wprawiony w ruch przez niego. Wiesz? Kamień boli. Kopniak boli. I serce boli, jeszcze bardziej niż ciało. Kota łatwo skrzywdzić. A niczyjego to już szczególnie. Bo przecież nikt nie stanie w jego obronie, bo przecież jest niczyj. Później zranionego kota trudno poskładać. Na ratowanie niczyich mało kto się zdecyduje. Mnie uratowali. Przyszłam pod balkon, ten sam pod którym Dobry Człowiek dawał mi i innym jeść. Przyszłam z okropną, bolącą raną na łebku. Przyszłam po pomoc, nie wierząc, że ją otrzymam. Przyszłam, czekałam, bolało. Bardziej niż rzucony we mnie kamień. I bardziej niż kopniak. Mówiłam, że czarnych kotów nie lubią? Pozszywali mnie i teraz po ranie ani śladu… A ja dalej się boję, że znów będzie bolało. I nie tylko ciało, ale serce… dlatego, proszę, ulecz moje serce nim będzie za późno, po prostu uratuj mnie.
Od tego strasznego dnia kiedy zostałam ranna, mieszkam u Dobrego Człowieka. Ale Dobry Człowiek nie może przetrzymywać mnie już dłużej. Musi się wyprowadzić i nie może ze sobą zabrać kota. Miał wyprowadzić się już w czerwcu, udało mu się przedłużyć pobyt o miesiąc. I mamy – Człowiek i ja, czarny kot – czas do końca lipca. A potem? Boję się… Boję się , że znów będę niczyja. Niczyja i nadal czarna. I że mój los też będzie czarny. Pomóż! Daj mi dom! Odwdzięczę się mruczeniem i największą kocią miłością świata! Proszę, niech moja miłość nie okaże się niepotrzebna. Lubię dotyk, mruczę, ocieram się, tańczę. Nie mam jeszcze imienia- czekam, aż Ty mi je nadasz. Wiem co to kuweta. Jestem młoda, wysterylizowana, oswojona. I tak bardzo potrzebująca. Nie mogę wrócić na ulicę. Nie dam sobie rady. Jestem czarna. Znów rzucą we mnie kamieniem, znów uderzą i przegonią. Na ulicy czarnych nie lubią. Boję się kamieni. Boję się kopniaków. Boję się, że mogłabym tego nie przeżyć… Pomóż. Daj mi dom. Czekam w Krakowie. Ale, proszę, pospiesz się, bo jeśli przyjdziesz za późno...mnie może już nie być...