Dobra, faktycznie wątas zaniedbany, koty juz ponad miesiąc znowu ze mną, spędziliśmy go pracowicie: wszystkie koty mają zrobione badania krwi, Koń i Waler zostaly zaszczepione, Konia mocz jest w normie, wiec jesli posikuje, to nerwowo, Dziadzia mocz w normie nie jest

I tu problem. Wlasnie umowilam na 13 maja usg u dr Marcińskiego, badamy pęcherz na okoliczność ewentualnych, krwawiących do środka polipów czy innych zmian. W podtekście nowotworowych. Alternatywą jest idiopatyczne zapalenie pecherza i psychotropy, wiec juz nie wiem sama, miedzy zlym z zlym jestesmy.
Dziadkowi lecze tez uszy z woszczynowego zapalenia, ale to wlasciwie pikus w tej chwili. Koty kochane, utuczone - poza Dziadziem, slodkie - to juz wszystkie.
Dziadz na 90% jest wnętrem, sprawdzimy to w trakcie usg.
Wielkim wydarzeniem w zyciu Dziadzia, widac, ze mu to poprawilo nastroj i wyglad, bylo pozyczenie nam przez
Marię D

fontanny, z ktorej Dziadź radośnie i czesto korzysta, zupełnie inaczej wygląda taki napity porządnie, futro błyszczy i miłe w dodtyku, niestety wyników nam to nie poprawiło, mocznik nadal wysoki. No, podwyższony.
Koty dostaly tez dwa wełniane posłanka - niestety do Marii kolejka społeczna ciągnie się że hoho, wiec nabyłam rękodzieło ewick, koty zachwycone i ja też, jak zgram foty to pokażę.
No, to najwazniejsze. Prosimy o kciuki jak bedziemy Dziadziowi glutem jezdzic po brzuszku. Oby juz nic wiecej zlego w tym Dziadziu nie siedzialo.
Starannie unikam podsumowac matematycznych, ile wydalam na koty w tym miesiacu.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.