Szczęśliwa dziewiątka (15 i już)

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob kwi 17, 2010 1:49 Re: Szczęśliwa ósemka. Choróbska... Leczenie puszczaniem krwi?

Kilkanaście godzin polowałam na sik Żwirka. Chodziłam po domu z pojemniczkiem w kieszeni, bałam się iść choćby do łazienki - bo może Żwirek akurat wtedy zajdzie do kuwety :roll: I chyba tak było, bo nie udawało się. W końcu wyczyściłam kuwetę, dosypałam świeżego żwirku i wsadziłam Żwirka. Zainteresował się i siknął, kochany, koteczek, udało mi się złapać trochę moczu. Siknął bardzo mało - albo mu się nie chciało, albo ma takie problemy. Ale zachowywał się normalnie.

Kolejna wizyta w lecznicy, ze Szczurkiem, poskutkowała kolejnym puszczeniem mu krwi, bo trzeba było dorobić fosfor i wapń. Udało się (chociaż jadł, lipemii nie było). Będziemy go płukać podskórnie, doszły nowe leki. Szczuruś potrzebuje kciuków :( Za 2 - 3 tygodnie kolejne badania.

Żwirek ma masakryczne wyniki badania moczu. Zaocznie kupiłam dla niego RC Urinary high dillution - dobrze zrobiłam. Poza tym muszę dokupić urinovet i wyciąg z żurawiny, bo mi się skończył.

Niunia dostała steryd na swoje dziąsła. A to oznacza, że musimy jej zrobić zastrzyk. Tjaaaaa... :roll: :|



Mam w domu 13 kotów, z tego 3 dostają specjalne karmy, z tego dwie to karmy ściśle lecznicze, a jedna wręcz szkodliwa dla zdrowego kota. Jak na razie chore koty jedzą każdy swoją karmę, chociaż Niunia od RC Calm woli RC Urinary, więc trzeba uważać. Niestety, zdrowe koty robią wszystko, żeby dobrać się do zakazanych misek, wypychając z nich koty chore. Najgorzej jest ze Szczurkiem, którego bardzo łatwo zniechęcić do jedzenia, a i tak ma problem z apetytem (jak to nerkowiec). Osiwieję.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob kwi 17, 2010 12:15 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Sob kwi 17, 2010 12:44 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

Czystą kroplówkę Szczuruś znosi dobrze, zobaczymy jak będzie z cocarboxylazą :roll: Rubenal jest beznadziejny do połykania, duży i szorstki, ale w jedzeniu Szczuruś wyczuje, nie nabierze się niestety :roll: Więc męczę kota.

Żwirek no-spę połyka, bo ją polukrowałam :twisted: Dziś trochę za długo trzymał ją w pysku, bo nagle się rzucił - musi poczuł gorzkie. Szybko przepłukałam mu pysk wodą. Żurawina jest tylko w dużych kapsułkach, ale jakoś daje się połknąć. Chciałabym już mieć ten urinovet :(

Jeszcze nie odważyliśmy się dać Niuni zastrzyk :oops:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob kwi 17, 2010 12:50 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

Niuni zastrzyk.
Auła :?
Nie ma ludzkiego odpowiednika w tabletce?
Wiem, trzeba by podawać częściej, ale może bylibyście mniej narażeni?
Jakby Balbina miała dostawać kujki, to albo bym ją woziła, albo bym już chyba nie pisała na forum, bo by mnie dawno zjadła.
A na wampirzeniu tydzień temu była grzeczna, ale jak czytam ma godną zastępczynię :wink:



Za Szczurzastego kciuki specjalne :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 17, 2010 13:05 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

Jana, mozna miec dietetyczne koty na mniejszej powierzchni i braku mozliwosci izolacji :wink:
ja tam wole moim niewspolpracujacym kotom podawac zastrzyk niz tabletke

:ok:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Sob kwi 17, 2010 13:12 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

Jana pisze:Rubenal jest beznadziejny do połykania, duży i szorstki, ale w jedzeniu Szczuruś wyczuje, nie nabierze się niestety :roll: Więc męczę kota.

Zamocz go w oliwie.
Rubenal, nie kota :wink:
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Sob kwi 17, 2010 13:19 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

A no właśnie, gdzieś mi się ta oliwa kołatała :roll: :lol: Spróbujemy, dzięki.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob kwi 17, 2010 14:19 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

Albo obsmaruj masłem i włóż na chwilę do zamrażalnika.
"Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia." (L.Kołakowski)

fili

 
Posty: 3175
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob kwi 17, 2010 20:11 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

Nutka dostawała żurawinę w postaci Żurawitu, to byly duże kapsułki wypełnione płynem, dziurawiłam je i podawałam płyn ze strzykawki. Jedyna metoda, która u niej skutkowała.
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Sob kwi 17, 2010 20:42 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

No cóż, ja sobie nie wyobrażam leczenia Pelki i Ziutka. Ziutek przy ostatnim odrobaczaniu okazał się gorszym cholernikiem niż Pelka :roll: Co prawda na szczęście nie atakuje tak jak Pela, ale wyrywa się jak diabeł, silny jest strasznie.

Współczuję.... i mam nadzieję, że się uda :ok:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Sob kwi 17, 2010 21:22 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

Druga kroplówka, tym razem z cocarboxylazą, jakoś poszła. Szczuruś chyba tego po prostu nie poczuł. Niemniej jednak zaczyna się obrażać na mnie i odmawiać jedzenia :(

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob kwi 17, 2010 21:35 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

Nie osiwiejesz, nie, za młoda jesteś :wink: - Mogę potrzymać tylko kciuki za kociaste :ok:

Ale się wnerwiłam... wiesz, którym wątkiem.
Nie ma takiego głupstwa i nikczemności, które, byle stale powtarzane, nie zostały wreszcie przyjęte i przestały razić jako głupstwo i nikczemność.
Sławomir Mrożek

marikita

 
Posty: 1601
Od: Śro kwi 08, 2009 12:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 17, 2010 23:32 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

Szczurusiowi nie wchłania się kroplówka :roll: Muszę zapytać wetki czy nie zmniejszyć mu dawki.

marikita - ja już się farbuję, więc kto wie co tam pod tą farbą jest :wink:


edit - powolutku robię porządku w szafie i mam stos koszulek z kotami do sprzedania :twisted:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie kwi 18, 2010 0:49 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

Biedny Szczuruś...

*

A propos pacyfikowania potffforów - miałam dwie okazje. Pierwsza - to mój kochany, dobry Kocio (na zawsze No.1 w sercu), który przez całe długie życie nie podniósł na człowieka jednego pazurka... ale przy każdej próbie ingerencji w jego fizyczną integralność zmieniał się w Mr Hyde'a. Kiedyś u weta musiał dostać zastrzyki. Trzymałam go jakoś nieumiejętnie za łapy, a wet robił mu koło pióra... znaczy koło dupki. Kocio wił się, prężył, a w pewnym momencie zatopił kły w moim przedramieniu, po wewnętrznej stronie. Nie puściłam, tylko zagryzłam zęby... a Kocio też zagryzł: czułam, jak mi wszystkie jego cztery kły powoli wchodzą w ciało. Weszły głęboko :mrgreen: Do dziś mam w tym miejscu cztery "kropki". - Kocio długo chorował, dawałam mu zastrzyki w domu, ale z pomocą drugiej osoby (ówczesnego TŻ). Za każdym razem była to niezła przeprawa. Na szczęście to był kot o niezwykłej osobowości, nie znający lęku... nie stresował się, nie miał za złe, nie obrażał - chodziło tylko o to, żeby nie naruszać jego fizyczności.

Drugi - gorszy - przypadek, kotka mojej matki. Agresywna cholera, która potrafiła rzucać się na ludzi, serio... Mniejsza o przyczyny. Kiedyś musiałam dawać jej zastrzyki - tym razem prawie się bałam, bo to nie był normalny kot.


Ot, na wspominki mi się zebrało, daruj taki troszkę OT. :wink:
Nie ma takiego głupstwa i nikczemności, które, byle stale powtarzane, nie zostały wreszcie przyjęte i przestały razić jako głupstwo i nikczemność.
Sławomir Mrożek

marikita

 
Posty: 1601
Od: Śro kwi 08, 2009 12:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 18, 2010 12:01 Re: Szczęśliwa ósemka. Osiwieję

Ech wspomnienia :wink: :lol:

Ja się śmieję, że tyle dziczków mnie udziabało, tyle dzikich-piwnicznych potworów trzymałam, żeby wet mógł je zbadać, nawet zastrzyki robiłam. A jeden jedyny raz, kiedy trafiłam do chirurga po pogryzieniu kotem :wink: , to było jak mnie moja kochana Niunia użarła :| Przy szczepieniu... I to wet szczepił, nie ja.


A jeszcze a propos wspomnień i pogryzień - jakiś czas temu wspominałyśmy z gallą wyłapywanie dziczków w GUSie. I okazało się, że np. łapanie kociąt Perły było bardzo dramatyczne. To było 6 dzikich, czarnych dwumiesięczniaków, które kryły się w pustych paletach. Ja je wyciągałam gołymi rękami, a galla miała dwa zadania - nadbiegać z transporterem i odganiać Perłę. Ta drobna kotka była tak zdesperowana, że rzucała się na nas, ja czołgałam się wśród tych palet z twarzą przy ziemi, więc galla miała naprawdę trudne zadanie. W dodatku miałyśmy chyba tylko dwa transportery, więc trzeba było uważać, żeby już złowiony kociak nie zwiał przy wrzucaniu następnego - oczywiście raz tak się zdarzyło :lol: Kociaki były naprawdę dzikie, wgryzały się we mnie, krew się lała, a ja ponoć wycierałam ręce i łapałam dalej :| No i najśmieszniejsze jest to, że prawie nic z tej łapanki nie pamiętam :oops: Niezłą musiałam mieć adrenalinę :lol:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia i 12 gości