» Sob maja 15, 2004 19:15
Zaczęłam jej rozciagac przednie łapki, bo tylne same sie naciagnęły. Ona miała straszliwe przykurcze w przednich łapkach.
Wygłada to tak: nagrzewamy kark i łapki soluksem prawie do "zatlenia" (mało co a dym poleci) futerka, gorące nagrzane miesnie mocno masuje przeciągaląc dłoń jak obrączke ad pazurkow az do barku kilkakrotnie a potem łapie za czebel łapki az wbija mi sie w palece pazurki i moco jednostajnie wyciągam łapkę do przodu jako przedłużenie tułowia. Az sie rozprostuje przedramię (zwinięte prawie w kulkę) i ramię a na końcu bark i rozciągnięta i rozluźniona łapka stanowi jedną linię z tułowiem. Potem kładziemy przed kotem i rozmasowujemę drugą i rozciągam: przedramię, ramię i bark. Potem chwytam obie łapki za paluszki i z wbitymi w palce pazurkami zaczyna ciągnąć powoli i miarowo obie łapki.
Za pierwszym razem Marysia stawiła opór, ale teram czuje jak współpracuje ze mną i wyciąga łapki razem ze mną. Dziś lezała na brzuszki kilka razy i pięknie trzymała główkę, lekko ją tylko podpieram kiedy zaczyna sie chwiać, bo szyjka szybko sie męczy i główka powoli zaczyna opadac na bok. Nie chciała tylko podpierac sie na tylnych łapkach ciągle je dołączała do siebie, ale w końcu udało mi się przełamać jej opór i leżała sobie jak lew z łapkami przednimi wyciągniętymi przed soba a tylnymi lekko ugiętymi i opartymi na kolankach i łydkach.
Przednie łapki juz prawie nie trzepoczą. Tylko wtedy jak jest pobudzona i wystraszona.
Bardzo ładnie je. Pyszek ma zafarbowany marchewka z gerberowskiego przecieru cielęciny z warzywkami. dodaje sosik z whiskasa dla smaku i bardziej smakuje. dzis zaczęłam karmic strzykawke, bo szybciej i wygodnej. ładnie otwiera już pyszczek i szeroko. Myślę, że juz jej nie bola szczęki po zwichnięciu i węzeł chłonny pięknie sie wchłonął. Ma coraz bardziej przytomne spojrzenie i zniknął z oczu wyraz panicznego lęku.
Na śniadanie zjadła kleik ryżowy z bananami z dodatkiem śmietany kremówki (pól na pół), potem drugie śniadanie kremówka z żółtkiem, potem lunch - zmiksowanan saszetka (zawartość) whiskasa dla kociąt - kurczak, a teraz cielęcina z warzywkami + sosik z whiskasa. Jeszcze będzie kaszka i na nac może kremówka z żółtkiem lub suche chrupki kocie namoczone w rosole.
Dostaje jeszcze relanium ale juz co 8 godzin i po jedzenieu.
Kiedy ja karmie i po kilku podaniach Marysia ze zmęćzenia zasypia przypomina mi sie jak karmiłam piersia moja córkę po porodzie, kiedy po 3-4 minutach zasypiała z cyckim w buzi a ja ja budziłam co chwile zatykaja jej nosek lub pocierając palcem policzek. Marysi nie zatykam noska, ale masuje szyjkę, żeby pobudziś odruch połykania. Zastanawiam sie czy nie byłaby lepsza butelka dla niemowoląt kociach.
Jest strasznie wychudzona. Nawet jej nie ważę, bo wpadłabym w panikę.
Kidy tak leżała na brzyszku wyciągnięta jak struna, wygladała jak cienki strzępek futerka, starego, brudnego futerka. kłaczek.
Jest brudna, az sie lepi. Myję jej pyszczek i szyjke po każdym karmieniu, ale grzbiet i boki sa natłuszczone oliwką, pod ogonkiem sierść zafarbowana od lewatywy, która miała wczoraj, na dodatek gdzeniegdzie ma pozlepiane riwanolem w zawiesinie kępki futrka, które trzeba będzie wyciąć, bo nie da się ich rozczesać. Po każdym siusiu, przecieram jej mokrą szmarką zmoczone futerko, żeby zlikwidować zapach moczu i nie dopuścić do podrażnień skóry. Siusia teraz kilka razy na dobę, więć muszę mieć zapas ręczników w pogotowiu a brudne piora sie codziennie.
Ale jestem pełna wiary i optymizmu. Widzę poprawę. W spojrzeniu, zachowaniu, reakcji kotów.
Nie czuja już od niej bliskośći śmierci i podchodzą, żeby ja dotknąć noskiem i wyglądaja jakby się zastanawiały co się właściwie stało. Dlaczego tak leży i nie wstaje.
Znów zaczynają się bawić i zczepiać. Przez pierwszy tydzień były wystraszone. Jakby się bały, że śmierć może przyjść także po nie. Przy okazji. Bez powodu. Nie chciały nawet wejśc do pokoju Ewy, kiedy przez pierwsze dni Marysia tam ze mną była.
Gimnastykujemy łapki, żeby pobudzić mięśnie. Ale szybko się męczy i zasypia.
Dziś była kropówka z elektrolitów, przez skórę, zastrzyki tylko dwa: antybiotyk i homeopatyk na pobudzenie przewodzenia mięsniowo-nerooego. No i laser.
Jutro też jedziemy na laser i zastrzyki i kroplówkę a w poniedziałek juz chyba sami jej zrobimy zastrzyki i kroplówkę jeśli jeszcze będzie taka potrzeba.