Druga zima leci, a Maniusia ani widu ani słychu.
Matysia wiecznie pakuje się pod kołdrę, zrobiła się taka przylepka, nie chce nawet wychodzić ze mną na dwór. W końcu mam grzecznego kota (poza tym, że zwala kwiatki z parapetu i ostrzy pazury na moich jeansach)
