
Jest wciąż zestresowana, obrażona, smutna. Zaczyna mniej jeść.
Nic się nie dzieje, tzn. normalnie, prawidłowo załatwia się, nie wygląda na chorą. Ale jest przybita. Dzisiaj była u mnie Mrata. widziała Elfinkę. Tak napisała o tym w moim wątku:
Mrata pisze:Taaaak... obejrzeliśmy sobie Elfinkę, sykliwo-pazurzastą, ewidentnie obrażoną na cały świat panienkę, nosek nakryty ogonem, zwinięta w kłębuszek w kącie klatki. Dała się Ani pomiziać i nagle kły i pazury. Potem już tylko syknęła tak sobie, dla porządku i znów kłębuszek, ogonek na nosek i foch totalny. Ale pyszczek ma rzeczywiście delikatny i urokliwy.
Myślę, że zabrana z dworu była pierwsze dni w szoku, a teraz się otrząsnęła. No i się zaczęło... Na razie nawet nie daje się wyciągnąć z klatki na sprzątanie, ale nie miota się, nie płacze. Po prostu zrezygnowana, obrażona burasia. Oj, głupiątko, nawet nie wiesz, jakie szczęście cię spotkało ! Na szczęście je, pije i wydala normalnie.
Tak to mniej więcej wygląda. W dodatku zbiegło się w czasie z moim wyjazdem na tydzień. Wyjeżdżam odetchnąć ciszą i spokojem, tak to wygląda. Bardzo tego potrzebuję. W ostatnim czasie moje życie przybrało tempo nadtoż szybkie, sprzedaż mieszkania, zakup nowego, trudne problemy rodzinne z tym związane, różne odpowiedzialności. Po prostu muszę się zatrzymać na chwilę, zdystansować, bo oszaleję. Ten przystanek był dawno zaplanowany i wiem, że nie mogę zrezygnować. Ale... w związku z tym zostawię też moje dwie tymczasowe panienki. W tym Elfinkę

Nie żałuuję, że wzięłam Elfinkę. Obiecałam jej to dawno. Tylko teraz tak się to wszystko nałożyło w czasie. Najbardziej martwię się żeby nie przestała jeść
