Wczoraj udalo mi się złapać zupełnie z zaskoczenia i zupełnie bezproblemowo Francikowe siuśki.
Nieliczne struwity, odczyn obojętny, cieżar własciwy w górnej granicy (1,045).
Ciekawe z tą norma, w tym samym labie latem podali zakres właściwy 1,025-1,060, a tym razem zakres 1,015 - 1,045. Hmmm...
Jest białko, ale 0,03 g/l, wg Dr S. to oznacza że go w zasadzie nie ma i nie ma wg niego powodów do zmartwień. Poza tym wszystko w moczu ok.
Razem z lekko podwyższoną kreatyniną(1,9)wychodzi mi na to, że on mało pije - bo i ten mocz gesty dosć. Nie wiem czy dobrze kombinuję?
Po jednym dniu, kiedy to wzmogła mu się agresja, samowolnie obnizyłam mu dawkę relanium z 1 całej i 1/2 tebletki wieczorem na dwa razy po pół tabletki. I na razie jest zdecydowanie lepiej - agresja prawie znikła, a Franio wiecej się przemieszacza i nie śpi tylko w jednym miejscu na łóżku.
Będę obserwować.
Tosia była dziś u pana doktora, bo od kilku dni bolał ją kręgosłup. Specjalnie poszłam dziśkiedy przyjmował chirurg / ortopeda. Dr S. opukał, omacał, pokłuł igłą, sprawdził gruczoły (są ok), stwierdził ze istotnie jest nadreaktywna i zrobił foto.
Na foto wszystko w porządku, zatem najprawdopodobniej jest to jakieś stłuczenie (pewnie jej Franio złoił skórę

). Może to być też pierwszy objaw jakichś zmian zwyrodnieniowych które jeszcze nie wychodzą na rtg, ale wg dr S. jest to mało prawdopodobne w jej wieku. Dostała zastrzyk przeciwzapalny (oczywiście nie zapytałam co), i mam się z nią pokazać na kontroli w czwartek po południu.
Teraz obie kocie mordki kochane śpią sobie smacznie.
A ja siedzę i tęsknię ... bardzo, bardzo za tobą tęsknię, mój kochany kotulku...

