Kochani
Werbena dzisiaj PRZEBIEGŁA przez mieszkanie! Doslownie miala do przebycia 5 metrów, ale zawsze... PRZEBIEGŁA, rozumiecie? ;D
Już nie fuczy na inne koty, a nawet pozwala Elence podjadać ze swojej miski - dotychczas to było niedopuszczalne!
W tej chwili wskoczyła żwawo na półkę i tam się zadekowała, ogląda sobie świat domowy z wysokości. Uroczo to wygląda.
W lecznicy podczas kroplówek robi straszny cyrk. Mowię Wam, jest z niej doskonała aktorka. Udaje, że umiera. Piszczy rozdzierająco, wykręca się na plecy i usztywnia. Łypie tylko czasem na mnie i na Panią Doktor, ani chybi aby sprawdzić, czy robi pożądane wrażenie. Nie robi, więc po chwili jak niepyszna układa się do nas plecami i jest bardzo obrażona, że nie doceniamy jej talentów aktorskich.
W domu natomiast natychmiast po wyjściu z kuferka, idzie spokojnie na swoje posłanie albo jakieś biurko, i czyści zawzięcie futerko. Naprawdę nie chce zapeszać, ale... wydaje mi się, ze czuje sie coraz lepiej... Oby, oby.. Mój boże, to byłby pierwszy kot od roku w mojej histori, któremu udało mi się pomóc.
Teraz lecę gotować mojemu stadku kurczaka i zamiatać te łachy piasku wokół rozlicznych kuwet... Makabra, powiadam Wam

Ach, dodam jeszcze, ze zaordynowałam im oleum na sierść i inne takie sprawy. Mam nadzieję, że wkrótce będą efekty. Co prawda sierść Werbeny już jest całkiem niezła, ale zawsze może być lepiej, prawda?
I jeszcze jedna uwaga na koniec: z każdym dniem, może to moja wyobraźnia, albo sama nie wiem co, ale.. z każdym dniem wydaje mi się, ze Werbena pięknieje. Ma coraz zgrabniejszy, milszy pyszczek, przytomne spojrzenie niezmącone wypadającą wcześniej trzecią powieką. Naprawdę prześliczny kotek. Jak zresztą wszystkie u mnie

Pozdrawiam serdecznie i lecę do kuchni
kuchareczka Kasia