ewar pisze:Vega, ja nigdy nie używałam feliwaya.Jestem takim trochę kamikadze.Biorę kota(koty) na tymczas zakładając z góry,że będzie wszystko OK, bo nie mam naprawdę żadnej możliwości izolowania.Opatrzność czuwa nad głupcami (to ja!).To nawet fajnie wygląda,jak czasem nowy tymczas powarkuje,tak na wszelki wypadek,a moje dwie patrzą na niego zdziwione i zupełnie go ignorują.Przestaje,bo "co tak będzie se sam na siebie warczał",parafrazując znaną kwestię z filmu.Nie myśleć,że może być źle, bo wywołujemy wilka z lasu.Brać i już.
Ja też zakładam, że musi być dobrze. Feliwayem chcę ułatwić rezydentom dostosowanie się do nowej sytuacji, a przybyszowi - zaakceptowanie nowego domku. Być może jestem nadopiekuńcza... Nawet na pewno jestem - moja wetka mi to powiedziała
