Bardzo, bardzo dziękuję wszystkim Wam za pamięć, zwłaszcza Beacie, która apdejtowała zaocznie nasz wątek.
Jeśli chodzi o Balbinkę, to żyjemy w sinusoidzie i pomału przyzwyczajamy się do tego.
Balbinka ma zdiagnozowane IBD, czyli nieswoiste zapalenie jelit z towarzyszącą tzw. triadą czyli zapaleniem trzustki i dróg żółciowych. Diagnostyka przeprowadzona dotąd w połączeniu z kolejną analizą ubiegłorocznych perypetii wskazuje, że właśnie to trapi moją księżniczkę. Póki co potwierdzi ostatecznie to laparotomia, która jest jedynym sposobem na ustalenie, z jakiego typu IBD mamy do czynienia. Jednak na razie próbujemy terapii pierwszego wyboru, która jest w możliwie małym stopniu obciążona skutkami ubocznymi. Gdy przestanie działać, sięgniemy być może o cięższe działa, w oparciu o badanie histopatologiczne.
Jak wspomniałam, uczymy się żyć z ta chorobą, bowiem jest ona w zasadzie nieuleczalna. Owszem, bywają okresy górkowe (i taki kredyt dostałyśmy od ubiegłorocznego kryzysu), jednak w tym przypadku niestety trzeba mieć świadomość, że nie jesteśmy w stanie tak naprawdę przejąć kontroli nad chorobą.
Przez ostatnie miesiące szarpałam się z własnym widzeniem tego, jak to wszystko ma/powinno wyglądać.
Nie było to dla mnie łatwe, bo IBD to podstępny przeciwnik, który po cichu kręci swoją robotę, a diagnoza nie jest łatwa i - poza inwazyjnym badanie, jakim jest laparotomia - polega na eliminowaniu innych przyczyn złego stanu kota. I wierzcie mi, można zwątpić, gdy wyniki biochemii, usg etc. wskazują co najwyżej na lekki, przewlekły stan zapalny i nijak nie usprawiedliwiają tego, że kot nie chce jeść absolutnie niczego i wpada w depresję. I wcale nie musi wymiotować, mieć biegunki - zwyczajnie nie chce jeść, nie chce mu się żyć.
Wierzcie mi, to naprawdę trudne i dołujące. Ważne jest, by kot był prowadzony przez dobrego weta, ale i opiekunowi potrzebne są siły i wiedza o tej chorobie, by stawiać czoła codziennym przeciwnościom.
Mnie w zrozumieniu, na czym polega życie z kotem z IBD, czyli moje dalsze życie, pomogła ta strona
http://ibdkitties.net/Zdaję sobie sprawę, że przede mną, przed nami trudna walka, wymagająca ciągłej uwagi i umiejętności reagowania na wszelkie zmiany, nauczenia się, co typowe, a co już wymaga konsultacji z lekarzem.
Wiem, że nie będzie łatwo.
Ale nie mam wyjścia, muszę nauczyć się żyć inaczej.
Wiem też, że środki do walki z IBD muszę dostosować do możliwości psychicznych Balbinki. Jak wiecie, to kotka o wrażliwej osobowości i niestety źle reagująca na inwazyjne metody leczenia. To nam utrudnia wcielenie w życie pewnych rekomendowanych na świecie zaleceń, jak np. odejście od suchej karmy. Bo kotu z IBD nie wolno nie jeść. A dla Balbinki jedzenie to suche jedzenie. I nie, nie będę jej przestawiać na siłę.
Za kilka dni minie pięć lat, odkąd Balbinka jest w moim życiu.
Tak bardzo chciałabym, żeby było jej lepiej, żeby była szczęśliwsza, żeby mogła cieszyć się życiem, bo od kilku miesięcy to nie jest ten kot, którego znam.
I wiem, że nie będzie jej łatwo.
Ale zrobię wszystko, by jej pomóc.
Chciałabym również bardzo podziękować ryśce za ekstraktową i nie tylko opiekę nad nami. Za rady, wskazówki, za dobre słowa.